Obudziłam się około godziny dwunastej, jednak nie miałam ani siły ani ochoty by w ogóle wstawać z łóżka. Czułam się naprawdę źle i wcale nie chodziło o wypity wczoraj alkohol. Byłam zła na Kyliana za to jak się zachował, a jeszcze bardziej byłam zła na siebie za to że zrobiłam takie przedstawienie przed wszystkimi. To, że Cię przeleciał nie znaczy, że jest Twoim chłopakiem- skrzywiłam się przypominając sobie słowa Marii, które w sumie były prawdziwe, bo tak naprawdę nie jesteśmy z Kylianem parą. Nie chciałam być w tej chwili sama, więc zadzwoniłam do Mindy, bo ona jako jedyna zawsze potrafiła mi poprawić humor.
-Możesz do mnie przyjechać?-zapytałam, czując jak pod powiekami zbierają mi się łzy.
-Będę u Ciebie za piętnaście minut, wezmę lody i jakieś winko- oznajmiła wyczuwając, że coś jest nie tak.
Po tym jak się rozłączyłam postanowiłam chociaż ruszyć się z łóżka i przebrać w coś innego niż piżamy. Akurat dzisiaj był paskudny dzień, więc założyłam zwykłe jeansy i za duża bluzę nike.
-Jestem! Mam lody, chipsy, ciasteczka, i duuużo winka- spojrzałam na brunetkę, która ledwo trzymała torby wypchane po brzegi pysznościami. - Co się stało, kochanie?- zapytała, gdy położyłyśmy te wszystkie rzeczy na wyspę w kuchni. Spojrzałam na Mindy i nie wytrzymałam- wybuchłam płaczem przytulając się do przyjaciółki z całej siły.
-Nie sądziłam, że mogę do niego coś poczuć -szepnęłam starając się opanować płacz. -że w ogóle jestem zdolna do tego by coś poczuć- dodałam odsuwając się od przyjaciółki.
-Moja babcia zawsze mówiła, że nie zdajemy sobie sprawy jak bardzo zamrożone mamy serce dopóki ktoś nie zacznie go roztapiać i chyba faktycznie ma to sens. - przyznałam rację brunetce po czym otworzyłam paczkę lodów i zaczęłam opowiadać jej o tym, co się wydarzyło poprzedniej nocy.
POV Kylian
Obudziłem się z potwornym kacem i bólem głowy, który dosłownie rozsadzał mi czaszkę. Chwiejnym krokiem ruszyłem w kierunku kuchni by napić się wody, bo suszyło mnie okrutnie. Po drodze próbowałem sobie przypomnieć, co się w ogóle działo wczoraj wieczorem, bo gdzieś od połowy imprezy straciłem panowanie nad sobą. Nie miałem pojęcia jak i czym dotarłem do swojego mieszkania i najważniejsze- dlaczego nie ma w nim Alice, z którą przecież poszedłem na tą imprezę. -Kurwa- spojrzałem na telefon, na którym miałem mnóstwo wiadomości, z filmikami i zdjęciami ze wczoraj. Otworzyłem pierwszy lepszy filmik, na którym akurat Alice mierzyła wzrokiem Marię i odgrażała się że zniszczy ją jeżeli jeszcze raz się do mnie zbliży. Zmarszczyłem brwi nie wiedząc, o co chodzi jednak, gdy tylko zobaczyłem drugi filmik, na którym mulatka ociera się o mnie w tańcu wszystko do mnie dotarło. Od razu zadzwoniłem do Alice jednak nie odebrała żadnego z moich dziesięciu telefonów, dlatego postanowiłem zadzwonić do Achrafa.
-Stary powiedz, że ja nic wczoraj nie odjebałem- warknąłem, chodząc po całym mieszkaniu.
-Oprócz tego, że pozwoliłeś by Twoja była ocierała się o Ciebie, a Twoja obecna dziewczyna na to patrzyła to nie, nic nie odjebałeś- oznajmił z ironią w głosie. - Stary ja serio podziwiam Alice, że po tym jak ją olałeś w na tej imprezie mimo wszystko zapakowała Cię w samochód i zawiozła do domu.
-Kurwa, Achraf ja nic nie pamiętam- oznajmiłem naprawdę przejęty tą całą sytuacją.-Alice nawet nie odbiera telefonu ode mnie.
-Dziwisz się jej? Kurwa zabrałeś ją na imprezę, na której prawie nikogo nie znała, po czym olałeś ją dla swojej byłej. Też nie chciałoby mi się z Tobą gadać. Tak w ogóle to ta impreza to jedna wielka porażka. Po tym jak pojechaliście Bruna zrobiła alarm, że jakiś typek zaczął się do niej dobierać i właściwie jak sprawdzili kamerę to nie tylko do niej, Alice też tam była. -Moje oczy rozszerzyły się nieproporcjonalnie słysząc słowa chłopaka.
-Co ja najlepszego zrobiłem- szepnąłem właściwie sam do siebie, wyobrażając sobie, co mogła czuć w tamtej chwili Alice.
Po skończonej rozmowie z Achrafem zamówiłem ubera i udałem się do Neymara by dowiedzieć się czegoś więcej o tym gościu. Już ja się nim zajmę...
POV Alice
Mindy wróciła do siebie około osiemnastej, upewniając się wcześniej milion razy czy ze mną już lepiej za co byłam jej niezmiernie wdzięczna. Właściwie dzięki niej chociaż trochę poprawił się mój humor. Widziałam, że brunet próbował się ze mną skontaktować, ale w tamtym momencie naprawdę nie miałam ochoty z nim rozmawiać, chociaż wiedziałam, że nie mogę tego unikać w nieskończoność. Dla zabicia myśli włączyłam jakieś reality show jednak oglądanie przerwał mi dzwonek do drzwi.
-To dla Pani- zmarszczyłam brwi widząc ogromny bukiet herbacianych róż, które wepchnął mi kurier. -W środku jest jakaś karteczka- dodał, pomagając mi ją wyciągnąć. "Bardzo Cię przepraszam za wczoraj, Kylian" przewróciłam oczami czytając ten tekst.
-Może Pan chwilę zaczekać?- zapytałam po czym nie czekając na odpowiedź ruszyłam do torebki wyciągając z niej długopis i portfel. "Chyba pomyliłeś adresy, piłkarzyku" -nabazgrałam na karteczce po czym wręczyłam kurierowi pieniądze prosząc by zwrócił to wszystko do nadawcy.
Byłam naprawdę wkurzona na Kyliana, ponieważ nawet nie potrafił się pofatygować do mnie żeby porozmawiać tylko myśli, że głupie kwiatki załatwią całą sprawę. Wróciłam do oglądania reality show jednak nie mogłam się ponownie na nim skupić, ponieważ cały czas myślałam o chłopaku. W końcu stwierdziłam, że to ja będę tą mądrzejszą stroną i pojadę do niego przy okazji oddając mu jego samochód.
Tak jak postanowiłam tak też zrobiłam i po czterdziestu minutach byłam na parkingu przed apartamentem chłopaka. Niepewnym krokiem weszłam do środka zastając znanego mi już ochroniarza.
-Jaki tu dzisiaj ruch- oznajmił oddając mi dowód, który musiałam okazywać za każdym razem. Olałam jego słowa po czym ruszyłam do windy. Gdy dojechałam na ostatnie piętro niepewnie zapukałam do drzwi.
-Co Ci się stało?- zapytałam zauważając rozcięty łuk brwiowy chłopaka.
-To nic takiego- wzruszył ramionami.- Po prostu wyjaśniłem temu idiocie, który się wczoraj do Ciebie dobierał, że tylko ja mogę Cię dotykać. - oznajmił lekko się uśmiechając. -Naprawdę Cię prze... -Nie dokończył, bo w drzwiach stanęła Marie z kwiatami, które odesłałam chłopakowi.
-Kyky, co z nimi zrobić? - zapytała wyraźnie zaskoczona moim widokiem.
-Widzę, że lubisz rzeczy z drugiej ręki- oznajmiłam posyłając jej sztuczny uśmiech. -A co do Ciebie- spojrzałam na bruneta. - Naprawdę myślałam, że jesteś inny- szepnęłam odwracając się na pięcie i ruszyłam szybkim krokiem w kierunku windy.
-Kurwa, Alice mogę to wyjaśnić...
_____________
Boże, dziękuję Wam kochani za te wszystkie komentarze!! Normalnie buźka mi się cieszy za każdym razem jak je czytam. <333
-

CZYTASZ
Die For You K.M
FanfictionKylian jest świetnym piłkarzem, który konsekwentnie realizuje każdy swój cel. Jest również cholernie przystojny i bogaty przez, co dziewczyny rzucają mu się do stóp. Alice prowadzi dobrze prosperujący salon beauty w centrum Paryża. Jest pewną siebie...