chapter VIII

1.7K 47 18
                                    

POV KYLIAN

-Kurwa- jęknąłem, słysząc dźwięk mojego budzika, który wczoraj ustawiłem by móc zrobić trening. Chwilę walczyłem sam ze sobą, ponieważ totalnie nie miałem ochoty na bieganie, szczególnie, że byłem nie wyspany i w moim organizmie chyba nadal był alkohol wypity wczorajszej nocy jednak w końcu zmusiłem się i wstałem zauważając leżącą obok dziewczynę, która spała w najlepsze, co jakiś czas lekko pochrapując. Wyglądała naprawdę słodko. Zanim wyszedłem postawiłem jej przy łóżku elektrolity i tabletki na ból głowy, tak na wszelki wypadek.

Zrobiłem krótką rozgrzewkę na siłowni, która znajdowała się w hotelu, a następnie pobiegłem wzdłuż plaży by mieć przynajmniej jakąś przyjemność z biegania.

-Widzę, że coś Ci nie idzie bieganie dzisiaj, chyba wczoraj w nocy zrobiłeś dobry trening- zaśmiałem się, obserwując jak Hakimi siada obok mnie na ławce. -To ta laska z meczu? Ta od mokrej koszulki, nie?- zapytał na co skinąłem głową. -Odwdzięczyła Ci się chociaż za to że ją tu zabrałeś?- zmarszczyłem brwi słysząc pytanie bruneta.

-Odwdzięczyła? Stary, to nie jest pierdolona eskortka!- warknąłem przez co z twarzy Achraf'a zniknął uśmiech. - Poza tym ona raczej nie jest z tych, którym można zaimponować kasą. -dodałem.

-Wybacz, Kyky!- podniósł ręce w geście poddania. - W sumie mogłem się domyślić, że coś jest na rzeczy, w końcu nigdy nikogo tak nie zabierałeś ze sobą.- oznajmił - No więc? jesteście razem? Opowiadaj- westchnąłem słysząc pytanie Achraf'a i wbiłem wzrok w ocean zastanawiając się w ogóle co mam odpowiedzieć.

-Nie jesteśmy razem- oznajmiłem po dłuższej chwili. -A przynajmniej o tym nie rozmawialiśmy.

-Może to i lepiej.- oznajmił, klepiąc mnie po plecach. - To nie moja sprawa Kyky, ale wiesz, że teraz musisz się skupić na karierze, za kilka miesięcy mistrzostwa świata, później Twój transfer do Realu, stary pomyśl ile pracy włożyłeś w to żeby być tu gdzie teraz jesteś, podejmij mądrą decyzję- oznajmił podnosząc się z ławki, na której siedzieliśmy.

-Ogarnę to- oznajmiłem zbijając "piątkę" z Achrafem, który kilka sekund później pobiegł w kierunku hotelu.

Siedziałem jeszcze chwilę na ławce myśląc nad tym, co powiedział mi przyjaciel, jednak stwierdziłem, że nie ma sensu się zamartwiać na zapas po czym lekkim truchtem udałem się do naszego apartamentu.

Gdy tylko otworzyłem drzwi do moich uszu dobiegła głośna muzyka. Zmarszczyłem brwi szukając po całym mieszkaniu blondynki, której jak na złość nigdzie nie było, aż w końcu zobaczyłem uchylone drzwi do łazienki. Zajrzałem do środka zastając tam dziewczynę, która stała pod prysznicem, cała naga, śpiewając do słuchawki. Zaśmiałem się obserwując jej ruchy jednak po chwili stwierdziłem, że do niej dołączę. Szybkim ruchem ściągnąłem z siebie ubrania i podszedłem do blondynki obejmując ją od tyłu.

-Możesz robić mi takie koncerty codziennie -szepnąłem, całując jej szyję przez co na jej ciele pojawiła się gęsia skórka.

-Nie powinno Cię tu być- oznajmiła, odwracając się do mnie twarzą przez co miałem idealny widok na jej twarz i całe ciało, od którego nie mogłem oderwać wzroku. -Biorę prysznic- dodała zakładając ręce na biodrach.

-A ja wezmę go z Tobą, trzeba oszczędzać wodę- oznajmiłem, puszczając jej oczko. -Podasz mi żel?- poprosiłem, jednak dziewczyna nie ruszyła się nawet na milimetr. -Zrób zdjęcie, słonko. Szkoda nadwyrężać takich pięknych oczu- oznajmiłem ze śmiechem zauważając, że głowa Alice jest przechylona, a jej wzrok zawiesił się na moim kutasie.

- Myślisz, że mam piękne oczy?- zapytała, a ja skinąłem głową -poczekaj jak będą patrzeć na Ciebie z dołu gdy będę na kolanach, przed Tobą.

Die For You K.MOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz