Poczułam jak ktoś szarpie za moje ramię, więc powoli otworzyłam oczy, zauważając Kyliana, który wpatrywał się we mnie jakby co najmniej zobaczył ducha. Próbowałam się podnieść jednak dłonie bruneta skutecznie mi to uniemożliwiły.
-Kylian, puść mnie. Już jest dobrze- westchnęłam, upijając łyk wody, którą mi podał.
-Jedziemy do szpitala, lekarze muszą Cię zbadać- oznajmił stanowczym głosem, na co tylko przewróciłam oczami.
-Nic mi nie jest. Po prostu zabierz mnie do domu.- poprosiłam, patrząc błagalnym wzrokiem na chłopaka, który w końcu uległ moim prośbą i zaniósł mnie do samochodu, po czym wrócił jeszcze na chwilkę do domu by pożegnać się z rodziną.
Jechaliśmy w totalnej ciszy, za którą naprawdę byłam wdzięczna. Nie chciało mi się rozmawiać z brunetem, bo byłam naprawdę na niego zła za to że coś, a raczej kogoś przede mną ukrywał. Nie miałam też siły słuchać jego tłumaczeń, bo dosłownie rozsadzało mi czaszkę z bólu.
-Dlaczego nie skręciłeś tutaj?- zapytałam, zauważając, że brunet minął skręt na moją ulicę.
-Bo zabieram Cię do szpitala. Zemdlałaś, jesteś blada jak cholera, a na dodatek nadal boli Cię głowa.- oznajmił, wyliczając wszystkie moje dolegliwości, co doprowadziło mnie do szału.
-Do cholery jasnej nie mam dziesięciu lat, żebyś za mnie decydował- krzyknęłam, wyrzucając ręce w powietrze.
-Serio? To może przestań się tak zachowywać-krzyknął, w międzyczasie parkując samochód przed budynkiem szpitala. -A teraz wysiadaj- dodał, po czym sam wysiadł z auta.
Przewróciłam oczami, biorąc głęboki wdech po czym niechętnie ruszyłam za brunetem do wejścia. Podeszłam do recepcji tłumacząc po, co właściwie tu przyszłam, a następnie udałam się do wskazanego przez pielęgniarki gabinetu, w którym czekał już na mnie lekarz. Przywitałam się z nim po czym opowiedziałam mu o swoich dolegliwościach i przeszliśmy do zrobienia podstawowych badań, z których wynikało, że moje dolegliwości są spowodowane wycieńczeniem organizmu.
-Musi Pani zdecydowanie zwolnić tempo. W innym przypadku może skończyć się to czymś gorszym niż zasłabnięcie.- skinęłam głową, na znak, że się z tym zgadzam, po czym pożegnałam się z lekarzem i wyszłam z gabinetu, zastając w poczekalni Kyliana, który od razu podszedł do mnie, zasypując mnie milionem pytań. Niestety nie zdążyłam na nie odpowiedzieć, bo z gabinetu wyszedł lekarz.
-Musi Pan teraz uważać na swoją kobietę i pod żadnym pozorem nie pozwalać się jej przemęczać- oznajmił, podchodząc do Kyliana, który zrobił minę jakby zobaczył ducha.
~*~
-O czym on mówił?- zapytał brunet, zaraz po tym jak wsiedliśmy do samochodu. -Kurwa, Alice, odpowiedz mi! Jesteś w ciąży?- spojrzałam na bruneta, który wpatrywał się we mnie totalnie spanikowany -Na pewno jesteś, przecież nigdy się nie zabezpieczaliśmy, cholera jasna, co my teraz zrobimy?- zapytał, przeczesując swoje włosy dłońmi.
-Uu, czyżbym pokrzyżowała Twoje plany z Korbin?- zapytałam, chociaż tak naprawdę nie chciałam znać odpowiedzi na to pytanie.
-Kurwa, Alice z tą dziewczyną nic mnie nie łączy, widziałem ją dosłownie jeden raz i to totalnie przypadkiem!- oznajmił, w co nie do końca mu wierzyłam, jednak nie miałam siły ciągnąć jej tematu.
-Nie musisz się martwić, Kylian. Nie jestem w ciąży- dodałam, czując jak narasta we mnie złość.
- Alice, jesteś tego pewna? -szepnął, próbując złapać mnie za rękę, którą od razu odtrąciłam.
-Posłuchaj mnie uważnie- zaczęłam, chowając kosmyk swoich włosów za ucho. -To, że Ty się nie zabezpieczasz to nie oznacza, że ja tego nie robię. Mam założoną spiralę, więc ryzyko zajścia w ciążę jest naprawdę minimalne.- oznajmiłam, piorunując bruneta wzrokiem. - Zemdlałam, bo jestem przemęczona i to właśnie miał na myśli lekarz mówiąc Ci żebyś o mnie dbał, ale jak obydwoje dobrze wiemy potrafię to zrobić sama, więc po prostu zawieź mnie do mieszkania i zejdź mi z oczu.
Po moim monologu brunet odpuścił i odpalił silnik, zawożąc mnie prosto do mojego mieszkania. Gdy tylko weszłam do środka, zdjęłam z siebie ubranie i buty po czym udałam się do wanny, w której spędziłam jakiś czas, stalkując tą całą Korbin, która w momencie, gdy przeglądałam jej zdjęcia wysłała do mnie wiadomość. Od razu podniosłam się do pozycji siedzącej, po czym kliknęłam w ikonkę i zabrałam się do czytania, dosyć długiego tekstu.
Kylian pov
Zostawiłem Alice przed wejściem do jej mieszkania po czym pojechałem do rodzinnego domu wyjaśnić sobie kilka spraw z Ethanem. Byłem cholernie wkurzony na chłopaka za szopkę, którą odstawił, ale przed wszystkimi strasznie zastanawiało mnie, dlaczego w ogóle to zrobił.
Zaparkowałem samochód na podjeździe i wszedłem do domu zastając Ethana, który grał w fifę na konsoli. Podszedłem bliżej, wyłączając mu telewizor, przez co posłał mi kilka przekleństw, które miałem totalnie w dupie.
-Co Ty odpierdalasz, Ethan?- zapytałem, siadając na przeciw bruneta, który nie zwracał na mnie uwagi, co jeszcze bardziej mnie zdenerwowało, dlatego wyrwałem mu pada z ręki rozwalając go o podłogę. -Tak w ogóle to skąd wiesz, że spotkałem się z Korbin?- zapytałem, skupiając swój wzrok na chłopaku.
-Serio? Poczułeś się lepiej?- zapytał wskazując dłonią na kawałki plastiku, które walały się po podłodze. Zignorowałem to pytanie, piorunując wzrokiem chłopaka
-Korbin cały dzień wypisywała do mnie, z resztą jak miliony innych pustych lasek, dla których jestem tylko kartą przetargową. Kocham Cię, Kylian, bo jesteś moim bratem, ale to naprawdę dołujące, że już zawsze będę w Twoim cieniu- spojrzałem na brata, który zakrył swoją twarz dłońmi.Usiadłem obok niego, po czym wytłumaczyłem mu, że spotkanie z Korbin to był czysty przypadek, a trening, który jej obiecałem był po prostu rekompensatą za to, że uszkodziłem jej kostkę.
-Przysięgam Ci, że nigdy nie pomyślałem o niej jako o swojej dziewczynie. Kocham Alice i to się nie zmieni- szepnąłem, przytulając brata. -A jeżeli faktycznie zależy Ci na Korbin to może powinieneś dać jej drugą szansę, aby poznała Cię lepiej?- zaproponowałem.
~*~
Alice pov
Oglądałam jakieś durne reality show, gdy zadzwonił dzwonek do drzwi. Niechętnie podniosłam się z sofy i ruszyłam do drzwi zastając w nich Kyliana z ogromnym bukietem róż.
-Nie wspominałam Ci czasem o tym, żebyś nie pokazywał mi się na oczy?- zapytałam, zrezygnowanym głosem.
-W takim razie załóż jakąś przepaskę, bo nigdzie się stąd nie ruszę- dodał, wpychając mi w dłonie kwiaty. -A przynajmniej dopóki nie wyjaśnimy sobie wszystkiego. -przewróciłam oczami, mając naprawdę dość dzisiejszego dnia, po czym ruszyłam do salonu siadając obok bruneta, który wyłączył mój serial i od razu zaczął tłumaczyć mi, że nic nie łączy go z Korbin.
Wysłuchałam jego monologu, w którym przynajmniej z pięć razy oznajmił mi że mnie kocha, po czym podniosłam się z sofy oznajmiając brunetowi, że idę się położyć.
-Alice, proszę powiedz coś i nie gniewaj się na mnie- szepnął, łapiąc mnie za rękę -Wiem, że cały czas Cię zawodzę, ale naprawdę ta Korbin nic dla mnie nie znaczy, a poza tym to Ethan się w niej...
-Zakochał! Tak, wiem to, bo już zdążył do mnie napisać, podobnie jak ta dziewczyna, która napisała do mnie pieprzone wypracowanie na jakieś milion słów z przeprosinami, w których oczywiście przyrzekała, że do niczego między wami nie doszło.- oznajmiłam. -Mam naprawdę dość dzisiejszego dnia, Kylian- poczułam jak dłonie bruneta przyciągając mnie do siebie po czym wylądowałam na jego kolanach.
-Chcę żebyś wiedziała, że chcę Ciebie i tylko Ciebie, brzoskwinko- oznajmił, chowając kosmyk moich włosów za ucho. -A teraz pozwól, że zaniosę Cię do sypialni, w której będę Cię przepraszał w sposób, w który lubisz najbardziej.- szepnął, a na jego ustach pojawił się chytry uśmieszek.
______________
Ja nie umiem w dramy xd
Dziękuję za te wszystkie komentarze i za to że głosujecie. Jesteście najlepsi ❤️❤️

CZYTASZ
Die For You K.M
FanficKylian jest świetnym piłkarzem, który konsekwentnie realizuje każdy swój cel. Jest również cholernie przystojny i bogaty przez, co dziewczyny rzucają mu się do stóp. Alice prowadzi dobrze prosperujący salon beauty w centrum Paryża. Jest pewną siebie...