Kiedy wróciłam ze spotkania zespołu byłam wykończona jak nigdy wcześniej. A jeszcze czekało mnie spotkanie z projektantem wnętrz. Jerry czekał na mnie w moim pokoju. Nie powiem nie byłam zadowolona z tego faktu. Ja nie wchodzę do jego mieszkania nieproszona.
- Cześć, co ty tu robisz? - zapytałam na wstępie
- Siedzę. Nie pamiętasz już, mamy zaprojektować twój nowy pokój.
- To akurat wiem, ale co robisz tu w moim pokoju? - pokazałam ręką pomieszczenie.
- A, co? Potrzebuję twojej zgody, żeby przebywać w tym pomieszczeniu? - zapytał.
- No tak, szczerze mówiąc powinieneś chociaż zapytać.
- Ok, spoko - cały jego dobry nastrój wyparował. - Nie chcesz mnie tu, to nie. Nic na siłę.
Wyszedł trzaskając drzwiami. O co mu chodzi? Grrr...
Odrobiłam zadanie domowe i poszłam do mojego twórczego miejsca na parapecie. Muszę wymyślić układ...
Z zespołem, po dość długim debatowaniu doszliśmy do porozumienia.
Ustaliliśmy, że wymyśle układ i zaproponuję go trenerowi. Oczywiście on zgodzi się na jego realizację i będziemy mogli ćwiczyć zarówno na jego jak i moich lekcjach.
Rzecz jasna najtrudniejszym zadaniem było uciszenie Swietłany. Jej pomalowane na czerwono usta nie potrafiły się powstrzymać od wrednych komentarzy i podtekstów.
Kiedy wreszcie myślałam, że udało mi się dojść do porozumienia ze wszystkimi Swietłana, stwierdziła, że nie zatańczy.
Kolejne pół godziny poświeciliśmy na przekonywanie jej do naszego planu.
Wyszłam ze szkoły około 22.30. Podczas drogi do domu znowu miałam wrażenie iż jestem obserwowana. Zignorowałam to ponownie.
- Chelsea! - głos mojego dziadka wyrwał mnie z chwilowej ekstazy. Wyszłam z ukrycia i poszłam do sypialni.
Obok stołu z tacą w ręku stał mąż mojej babci.
- Przyniosłem ci kolację - wyjaśnił.
- Dziękuję - usiadłam przy stole i zaczęłam posiłek.
- Dlaczego tak późno wróciłaś?
- Przedłużyło się spotkanie z zespołem.
- Aha - mrukną - Wróciłaś z Jerrym?
- Nie.
- To z kim? - zapytał zdziwiony.
- Przyszłam pieszo. Nie chciałam, żeby Jerry się fatygował - odparłam zgodnie z prawdą.
Dziadkowa mimika twarzy momentalnie uległa zmianie. Pobladł i zauważyłam w jego oczach strach, a nawet przerażenie.
- Chelsea - powiedział bardzo spokojnym głosem. - Nigdy więcej nie wracaj do domu sama. Nie wolno ci tego robić, rozumiesz? Obowiązkiem Jerrego jest przywożenie i odwożenie cię ze szkoły. To nie jest dla niego fatyga.
Pokiwałam głową, że rozumiem. On nie żartował. Grozi mi jakieś niebezpieczeństwo, tylko jakie? I tego właśnie zamierzam się dowiedzieć...
Jest kolejny rozdział tak jak obiecywałam. Niestety dość krótki. Nie miałam dzisiaj zbytnio czasu. Odwiedziłam babcię i oczywiście, bo jakżeby inaczej przysłuchiwałam się rodzinnej naradzie na kogo głosować. Brrr... Jak ja nie lubię wyborów. Ale mniejsza z tym. Kolejny postaram się napisać na czwartek, może środa? Zobaczy się. :) Malowisia
![](https://img.wattpad.com/cover/33665199-288-k498759.jpg)
YOU ARE READING
Taniec moim życiem
Teen FictionSiedemnastoletnia Cheelsy uwielbia taniec. Niestety kiedy wraca do domu po przesłuchaniu dowiaduje się, że jej ojciec zmarł. Teraz dziewczyna jest zmuszona przeprowadzić się do dziadków, których nie zna. Czy Cheelsy poradzi sobie w nowej szkole? Czy...