Rozdział 17

268 26 0
                                    

Na wszystkich lekcjach powtarzał się ten sam schemat. Musiałam wstawać, przedstawić się i powiedzieć coś o sobie.Pod koniec zajęć byłam wykończona. Holly zaprosiła mnie na pizzę po szkolę, ale grzecznie odmówiłam.

Kiedy zadzwonił dzwonek obwieszczający koniec lekcji, zerwałam się z ławki i spakowałam swoje rzeczy do torby.

Muszę załatwić jeszcze jedną sprawę. Skierowałam się do sali gimnastycznej. Po całym dniu biegania z tąd do tąd zaznajomiłam się już trochę z planem szkoły.

Niczym burza wpadłam do sali. Nikogo tu nie było. Świetnie teraz muszę znaleźć gabinet trenera. Po kilku minutach zaglądania do schowków na piłki, skakanki i inne tego typu rzeczy trafiłam na odpowiednie drzwi.

Kulturalnie zapukałam i usłyszawszy ciche " Proszę" ,weszłam. Za biurkiem siedział facet ok. trzydziestki z burzą brązowych włosów na głowie i przyjaźnie świecącymi zielonymi oczami.

- W czym mogę pomóc?

- Yyyy... Chciałabym się zapisać na zajęcia taneczne.

- Dobrze. Tylko musisz pokazać co potrafisz.

- Ok - nie bałam się konfrontacji z nim. Nie świecę talentem, ale mama zawsze mi powtarzała, że jak coś sobie ubzduram zawsze dosięgam celu. I tak będzie i tym razem.

- To może zaczniesz od razu. Za chwilę mam zajęcia, zaprezentujesz się całej grupie i wtedy razem stwierdzimy co z tobą począć.

- Niech będzie. Gdzie jest szatnia?

Nie byłam zadowolona z tego, iż będę tańczyć na tle całej grupy. Pokazanie jednej osobie czego się nauczyłam przez te lata to co innego, niż tańczenie przed publicznością. Nie powiem miałam tremę. Postanowiłam jednak nie przejmować się tym zbytnio. Zatańczę, przyjmą mnie i będzie dobrze. Oby.

Podczas moich rozmyśleń udało mi się dotrzeć do szatni. Przebrałam się w strój od w-f, czyli szare dresy i luźna bluzę. Podwinęłam jedną nogawkę spodni i wyszłam z szatni.

Na sali było już kilka osób. Jakieś dziewczyny rozmawiające w rogu pomieszczenia, chłopak swoją drogą dość przystojny i kabum...

Swietłana.

Ugh... Gorzej być nie mogło. Przez całą biologię rzucała we mnie kawałkami ciastek musli. Nie powiedziałam tego nauczycielce, wyszłabym na konfidentkę.

Nie zdążyłam się dokładnie przyjrzeć reszcie bo do sali przyszedł trener. Obrzucił skąpy strój Swietłany dziwnym wzrokiem, zamrugał kilka razy i odezwał się normalnym tonem.

- Hej wszystkim. Mamy dzisiaj gościa. Jak się nazywasz? - zwrócił się do mnie.

- Jestem Chelsea Jonson.

- No więc Chelsea będzie z nami w grupie jeśli dobrze zatańczy. Jaki styl? - zapytał stojąc przy odtwarzaczu muzyki.

Hmm... To dobre pytanie. Dobrze czułam się w Jazzie, tańcu nowoczesnym, nawet break dance mi odpowiadał. Jednak Hip Hop to był mój taniec.

- Hip Hop.

Widziałam podziw na jego twarzy jednak nic nie powiedział tylko włączył płytę.

Ustawiłam się na środku sali i usłyszawszy dźwięki muzyki dałam się ponieść. Tańczyłam tak jak nigdy wcześniej. Wyrzucałam z siebie emocje po emocji. Cała złość, żal i rozpacz uchodziła ze mnie za pomocą kilku kroków. Nie mogłam przestać się ruszać. Puki muzyka leciała moje ciało wykonywało skomplikowane obroty i wyskoki.Nie miałam nad sobą kontroli. Byłam tylko ja, zamknięta w szklanej kuli. Utwór powoli zmierzał ku końcowi. Mój taniec też. Swój występ zakończyłam wyskokiem w powietrze i obrotem przez bark.

Powoli otworzyłam oczy. Wszyscy się na mnie gapili. Niedowierzanie było wypisane na ich twarzach. Nagle ze strony drzwi zaczęły rozbrzmiewać oklaski. Zdziwiona obróciłam się w stronę podglądacza. Jeremy stał w drzwiach i uśmiechał się do mnie.

Reszta poszła w jego ślady i po chwili stałam wśród gromkiego aplauzu. Trener podszedł do mnie i powiedział:

- Dostałaś się.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

- Z kąd wiedziałeś, że będę w sali? - zapytałam Jerrego jak już byliśmy w jego samochodzie.

- Nie wiedziałem. Jednak moje przypuszczenia okazały się być prawdziwe.

- Aha. Słuchaj, mam sprawę - zmarszczył brwi ale mi nie przerwał. - Chciałabym przearanżować mój pokój. Nie podoba mi się.

- Nie wiem czy to dobry pomysł.

- Dlaczego?

- No bo widzisz, w tym pokoju kiedyś mieszkała twoja matka. Nie mam pojęcia czy twoi dziadkowie się na to zgodzą.

Teraz tym bardziej chciałam zmienić wygląd mojego/mojej mamy pokoju.

- Zgodzą się.

- Ok. Wiesz nie chwaląc się studiowałem projektowanie wnętrz, możemy coś razem wymyślić.

- Jasne,świetnie. Tylko najpierw musimy nakarmić tego potwora w moim brzuchu.

Jeremy spojrzał na mnie z przerażeniem. Zaśmiałam się na to. Zboczuch...

- Jestem głodna.
Nie chciałam dodawać osobnej notki więc piszę tutaj. Informuje że rozdziały będą pojawiały sie w niereguralnych odstępach czasowych. Po prostu niekiedy nie mam czasu na pisanie. Np tą notkę dodaję w biegu bo zbieram sie do wyjzdu do mojej chorej babci. Wiec nie zdziwcie sie kiedy rozdziały będą co 2-3 dni. Gorąco pozdrawiam. Malowisia.

Taniec moim życiemWhere stories live. Discover now