ℭ𝔥𝔞𝔭𝔱𝔢𝔯 𝔫𝔦𝔫𝔢

511 25 2
                                    

Harry's POV

– Więc? – zapytałem.

– Więc co!? – warknął – Ojciec mnie znowu pobił, ot, cała prawda!

– Z-znowu? – spytałem drżącym głosem.

– Tak, a co? Myślisz, że tamten jeden raz był tym jedynym? Sam bym chciał, żeby był, ale niestety nie jest!

– Przykro mi. – powiedziałem.

Wziął łyka herbaty, patrząc na mnie.

– Wiesz, nigdy nie byłem dobry w magii leczniczej, ale mogę spróbować zlikwidować tego siniaka pod okiem. – oznajmiłem – Właściwie, to dlaczego sam go nie zlikwidowałeś?

– Myślisz, że miałem na to siłę? – prychnął – Jeżeli tak uważasz, to jesteś prawdziwym debilem, Potter.

– Nie sądzę tak. Po prostu się zastanawiałem.

Odstawił kubek z herbatą na blat i raz jeszcze poprawił rękawy, naciągając je tak mocno, że prawie zasłoniły jego kciuki. Teraz jestem pewien, że coś ukrywa pod tymi rękawami, ale wiem, że na pewno nie pokaże mi przedramion. W końcu ja mu swoich też bym nie pokazał.

– Więc mam pomóc Ci pozbyć się tego siniaka? – zapytałem.

– Nie, bo ojciec później będzie mnie wypytywał, gdzie byłem, a wolę tego uniknąć.

– Więc na czym ostatnio skończyliśmy?

Zacząłem iść w stronę kanapy i po chwili na niej usiadłem. Moment później Draco usiadł obok mnie. Jego policzki były lekko zaróżowione. To pewnie z zimna.

– Chcesz jakiś koc? – zapytałem – Nie jest tu najcieplej.

– Mógłby się przydać. – mruknął.

Wyjąłem szary koc w czerwoną kratę i podałem mu go. Owinął się nim, uważając, by rękawy się nie podwinęły.

– Pokażesz mi przedramiona? – wypaliłem.

– Spierdalaj. – odparł.

– W porządku, przepraszam! Nie miałem pojęcia, że takie to dla Ciebie ważne, żebym ich nie zobaczył, ale zrozum, że zacząłem się martwić.

– Kurwa mać. – zaklął i dodał już spokojniej po chwili – Może lepiej skończmy już ten temat?

– Tak, jestem za.

– Jeżeli dobrze pamiętam, to skończyliśmy na tym, że nie chcesz mnie deprawować.

– Wciąż jestem za tym, żeby nie dać ci ani alkoholu, ani papierosów.

Prychnął głośno, kręcąc głową.

– Nie zdeprawujesz mnie, skoro ja sam się już zdeprawowałem. – oznajmił.

– Jesteśmy tutaj, żebym mógł Ci pomóc, więc może przestańmy się droczyć ze sobą.

– Świetny pomysł, Potter. Wiesz, sam bym na niego nie wpadł. – odparł z ironią.

– Zawsze musisz być taki wredny? – westchnąłem.

– Jakbyś nie zauważył, to w większości przypadków zachowuję się tak tylko dlatego, że się albo stresuję, albo boję.

– Chcesz jeszcze jedną herbatę na uspokojenie?

– Nie, bo przedawkuję, jak kiedyś... – zamilkł.

Co on mógł kiedyś przedawkować? I dlaczego ja nic o tym nie wiem?

– Mógłbyś dokończyć? – zapytałem cicho i niepewnie, gdy przez dłuższą chwilę było cicho.

ℭ𝔬𝔫𝔰𝔢𝔮𝔲𝔢𝔫𝔠𝔢𝔰 𝔬𝔣 𝔠𝔬𝔬𝔭𝔢𝔯𝔞𝔱𝔦𝔬𝔫 // 𝔡𝔯𝔞𝔯𝔯𝔶Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz