ℭ𝔥𝔞𝔭𝔱𝔢𝔯 𝔰𝔢𝔳𝔢𝔫

579 24 1
                                    

Draco's POV

Usiedliśmy z powrotem na kanapie. Znów siedziałem obok niego. Niezdarnie złapał moją prawą dłoń w swoje dłonie. Jego dłonie są odrobinę większe od tych moich, te jego są też bardziej męskie. Chciałbym, by moje dłonie były bardziej męskie.

– Kto Ci to zrobił? – zapytał, przenosząc swoją prawą dłoń na mój lewy policzek.

Dotknął nieśmiało mojego bladego policzka, uśmiechając się delikatnie i patrząc zmartwionym wzrokiem na mój prawy policzek, gdzie wciąż widniał ślad dłoni mojego kochanego ojczulka.

– Ojciec. – odpowiedziałem, patrząc na jego piękne zielone oczy.

– Co powiedziałeś? – zapytał z niedowierzaniem.

Delikatny uśmiech natychmiast znikł z jego twarzy. Zastąpił go wyraz zmartwienia.

– Ojciec mnie uderzył rano, gdy wychodziłem z pokoju.

– Napisałeś na niego pozew?

– Nie. – prychnąłem – Zresztą to nie pierwszy raz, kiedy mnie bije.

– Tym bardziej powinieneś napisać na niego pozew. Posłuchaj, jeśli on się nad Tobą znęca...

– Nie mogę po prostu na rozprawie powiedzieć, że zmusił mnie do... – urwałem.

– Do? Proszę, dokończ.

Dopiero teraz zdjął dłoń z mojego policzka.

– Może zacznę od początku? Rozjaśni Ci to nieco sytuację.

– Zacznij. – powiedział.

Westchnąłem głęboko, zanim zacząłem.

– Jak już pewnie wiesz lub też nie, mój ojciec popiera Czarnego Pana od swoich lat szkolnych. Był w naszym wieku, gdy został jego poplecznikiem. Sku... Bardzo przepraszam. Wracając...

– Nie przepraszaj. – wciął się.

– Skurwysyn był z tego tak bardzo dumny. Chciał, by jego, pożal się Boże, syn także poszedł w ślady ojca. – warknąłem ze łzami w oczach, patrząc na punkt gdzieś za i obok jego głową.

– I z tego, co udało mi się do tej pory zauważyć, poszedłeś w ślady swojego, pożal się Boże, ojca. – powiedział powoli.

Pokręciłem głową. Wytarłem łzę spływającą po moim policzku wierzchem dłoni. Wzmocnił uścisk na mojej drobnej dłoni.

– Nie. – powiedziałem, nadal kręcąc głową przez chwilę – Nie o to chodzi. Mylisz się.

– Ale przecież zostałeś śmierciożercą i nosisz Mroczny Znak, więc...

– Nie. – przerwałem mu – To nie ode mnie zależało. Ty nie rozumiesz.

– Czy on... – zaczął – Zmusił Cię do tego?

– Tak, zmusił mnie.

Spuściłem głowę i więcej łez spłynęło po moich bladych policzkach. Czułem na sobie jego wzrok. Wytarłem łzy wierzchem dłoni.

– Uhm... Chcesz się przytulić? – zapytał nieśmiało i cicho.

– Masz papierosy? – spojrzałem na niego z cichą nadzieją, że może ma te mugolskie wynalazki.

– Palisz? – zdziwił się.

– Od dawna. – prychnąłem – To masz te papierosy czy nie, Potter?

Zastanowił się chwilę, nim odpowiedział.

– A nawet jeśli bym miał, to i tak bym Ci nie dał, bo byś później powiedział, że Cię deprawuję. – oznajmił.

ℭ𝔬𝔫𝔰𝔢𝔮𝔲𝔢𝔫𝔠𝔢𝔰 𝔬𝔣 𝔠𝔬𝔬𝔭𝔢𝔯𝔞𝔱𝔦𝔬𝔫 // 𝔡𝔯𝔞𝔯𝔯𝔶Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz