ℭ𝔥𝔞𝔭𝔱𝔢𝔯 𝔱𝔥𝔦𝔯𝔱𝔢𝔢𝔫

437 18 1
                                    

Draco's POV

Obudziłem się z głową na udach bruneta. Za oknami było ciemno i telewizor wciąż grał. Potter drapał mnie po głowie delikatnie. Podniosłem się i usiadłem obok niego. Mruknąłem cicho przekleństwo, przecierając oczy.

– Jak długo spałem? – zapytałem.

– Och, parę godzin. Dochodzi pierwsza.

– Dlaczego mnie nie obudziłeś? Na pewno jestem ciężki i...

– Cicho. – przyłożył palec do moich ust – Nawet jeśli jesteś, to podobało mi się to uczucie i chciałbym to powtórzyć.

– Lepiej nie żartuj. – prychnąłem.

– Nie żartuję. – odparł – Naprawdę mi się to podobało.

– Naprawdę musisz robić sobie ze mnie żarty? To nie jest śmieszne.

– Ale ja naprawdę nie robię sobie z Ciebie żartów. – oburzył się.

Siedzieliśmy przez moment w milczeniu, obserwując ludzi poruszających się na ekranie telewizora, nim Harry przerwał owe milczenie:

– W każdym razie trzeba przenieść się do łóżka. Trochę niewygodnie będzie nam spać na kanapie.

Po tym wyłączył telewizor i odłożył pilota na stolik. Wstał i podał mi dłoń. Myślałem, że rozpłynę się pod jego dotykiem. Pomógł mi wstać i ruszyliśmy w stronę schodów. Po chwili zamknął za nami drzwi pokoju Regulusa.

– Chcesz papierosa? – zapytał.

Nagle uderzyły we mnie wspomnienia, jak ostatnio prosiłem go o szluga i jak nasze twarze były tak blisko siebie i...

– Nie. – odparłem.

– Nie chcesz się odstresować?

– Nie, bo nie jestem teraz zestresowany.

– Jak chcesz. – mruknął.

Moment później leżeliśmy obok siebie na łóżku. Położyłem się w znacznej odległości od niego, bo nie chciałem zabierać mu miejsca.

– Chodź tu, jak się nie boisz. – mruknął.

Przysunąłem się odrobinę bliżej niego. Położył dłoń na moim ramieniu i sam się do mnie przysunął.

– Jest okej? – zapytał.

– Tak. – mruknąłem.

Dzięki Merlinowi było na tyle ciemno, że nie mógł zobaczyć moich rumieńców. Wtulił twarz w moje ramię i zamruczał. Położył dłoń na moich plecach, przysuwając się bliżej mnie. Po chwili z lekkim wahaniem wplotłem dłoń w jego włosy. Chciałem powiedzieć mu, że go kocham, ale czułem, że to jeszcze nie ten moment. Zresztą, dlaczego miałby odwzajemnić to, co czuję względem niego?

~

Rano, kiedy się obudziłem, bruneta nie było w łóżku i drzwi pokoju były otwarte. Wstałem cicho i wyszedłem z pomieszczenia. Na szczęście udało mi się znaleźć łazienkę, bo jeszcze pamiętałem, gdzie ona jest z jednego z naszych pierwszych spotkań.

Harry'ego udało mi się znaleźć na dole w kuchni. Robił kanapki i kawę. Miał na sobie powycierane dżinsy i za dużą koszulę w zieloną kratę. Spojrzał na mnie, jak wszedłem do pomieszczenia.

– Hej. – powiedział, lekko się uśmiechając.

Jak można uśmiechać się na mój widok? Zwłaszcza z samego rana, gdy nie wyglądam zbyt elegancko.

ℭ𝔬𝔫𝔰𝔢𝔮𝔲𝔢𝔫𝔠𝔢𝔰 𝔬𝔣 𝔠𝔬𝔬𝔭𝔢𝔯𝔞𝔱𝔦𝔬𝔫 // 𝔡𝔯𝔞𝔯𝔯𝔶Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz