ROZDZIAŁ 6

464 15 2
                                    


Nicholas:

Siedziałem ukryty w kącie tej kawiarni. Zamówiłem lemoniadę, żeby mnie stąd nie wygonili i po prostu pilnowałem ją na odległość. Wychodziłem już z domu, gdy zobaczyłem, że dziewczyna wychodzi i idzie w stronę plaży. Zdziwiłem się, bo w końcu w środku jej domu trwa impreza, a ona tak zwyczajnie wychodzi. Chwilę się zastanowiłem i postanowiłem iść za nią, ale tak aby mnie nie zauważyła. To niebezpieczne, kiedy nastolatki chodzą same po mieście tym bardziej jeśli go nie znają. Wątpię, że zna miasto, w końcu nigdy jej tu nie widziałem. Zamówiła kawę i jakieś ciasto. Słodko i zarazem śmiesznie wyglądała, kiedy próbowała je zjeść nie brudząc się przy tym. Po jakiś 20 minutach chyba zaczynała się zbierać, ale zadzwonił jej telefon. Chwilę po odebraniu zrobiła się cała blada co od razu mnie zaniepokoiło. Trzymała telefon przy uchu w ogóle się nie odzywając i patrzyła pusto w jeden punkt na stoliku. Wydaje mi się albo miała łzy w oczach. I nagle po kilku minutach zobaczyłem, że zamknęła oczy i jej głowa poleciała w bok. Natychmiast podbiegłem do niej, aby sprawdzić co z nią. Straciła przytomność. Wokół zrobił się szum, do stolika podbiegł kelner. Uspokoiłem go mówiąc, że mam kurs ratownika i jej pomogę, aby nie wzywał karetki, póki nie jest to konieczne. Mogłyby być z tego kłopoty. U Liama w domu jest impreza pod nieobecność jego rodziców, a ich podopieczna poszła sama w miasto i zemdlała. Źle by to wyglądało. Położyłem ją na ziemię podnosząc nogi i opierając je na krześle. Miałem nadzieję, że zaraz się obudzi. Na ziemi leżał jej telefon, który upuściła. Na wyświetlaczu widniało trwające połączenie z nieznanym numerem. Nacisnąłem przycisk kończący połączenie i telefon schowałem do kieszeni. Po kilku minutach Sofia, zaczęła odzyskiwać przytomność. Najpierw była w zupełnym szoku, ale chyba mój widok bardziej ją zdziwił.

- Hej żyjesz? – zapytałem głupio

- Co ty tu robisz? Co się stało?

- Straciłaś przytomność. Jak się czujesz? – pomogłem jej wstać.

- Trochę mi słabo. – oznajmiła cichym głosem.

- Proszę przynieść wodę – powiedziałem do kelnera, który stał jak wbity. Chyba wystraszyła go ta sytuacja. Ale przyniósł wodę w zaledwie pół minuty.

- Masz napij się powinno pomóc. – Napiła się i potarła skronie dłonią. – Boli cię głowa? – w odpowiedzi kiwnęła nią lekko.

- Macie w apteczce jakieś tabletki przeciwbólowe? – znów skierowałem się do kelnera

- Już sprawdzam – poszedł w stronę zaplecza.

- Zaraz dostaniesz tabletkę to powinno pomóc.

- Co ty tu w ogóle robisz? Nie jesteś na imprezie? – zapytała patrząc tymi pięknymi oczami prosto w moje.

- Mógłbym zapytać Cię o to samo – chyba wybrnąłem od tego pytania. W tym momencie wrócił kelner z tabletkami. Podałem je Sofii, która od razu połknęła jedną. – Zaraz pomoże. Chodź odprowadzę Cię do domu. Powinnaś odpocząć.

- Nie. – powiedziała szybko – Tam jest głośno i dużo ludzi. Nie chcę psuć im imprezy. Idź ja zostanę. Poradzę sobie. Dziękuję.

- Podziękujesz później, nie zostawię Cię. Chodźmy chociaż w jakieś spokojniejsze miejsce na świeżym powietrzu. Może plaża? Może być? – kiwnęła głową w odpowiedzi. Zapłaciłem za swoje zamówienie i pomogłem wstać dziewczynie. Szliśmy powoli na plażę. Szedłem cały czas blisko, w razie, gdyby znowu zasłabła. Po kilku minutach byliśmy na miejscu. Widać było, że Sofia lepiej się już czuła. Było blisko 20, więc idealnie trafiliśmy na zachód słońca. Widok był piękny. Dawno nie oglądałem zachodu na plaży. Sam byłem pod wrażeniem tego krajobrazu.

Naprawmy swoje sercaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz