ROZDZIAŁ 11

414 15 4
                                    

Sofia pov:

- Mamy problem – powiedziałam do Liam'a i Nick'a, którzy właśnie o czymś rozmawiali. – Cami, nigdzie nie było, więc podłączyłam telefon do ładowarki i chciałam do niej zadzwonić, usłyszałam dzwonek jej telefonu w jednym z pokoju. Poszłam tam, ale nie było jej tam. Był tylko sam telefon. To znaczy, że moja przyjaciółka jest gdzieś sama, w obcym mieście, prawdopodobni pijana i w dodatku bez telefonu. Muszę ją znaleźć.

- Znasz kod do jej telefonu? – Zapytał Liam

- Tak, ale jak to ma teraz pomóc?

- Może zapisała jakiś numer kogoś kogo poznała i może jest z tą osobą. – Raczej wątpię w tą teorie, brzmi jak w jakimś serialu kryminalnym, ale nie zaszkodzi sprawdzić.

Odblokowałam telefon przyjaciółki i na ekranie wyświetliło się zdjęcie Cami z jakimś chłopakiem.

- Znacie go?

- O cholera. – Usłyszałam zmartwiony głos Nick'a, co od razu co mnie mocno zaniepokoiło.

- Kto to jest?

- Musimy się pospieszyć, żeby nie było za późno. – powiedział Liam, po czym szybko skierował się w stronę wyjścia, a zaraz za nim pobiegł Nick.

- Za późno na co? Hej! Gdzie wy biegniecie?

- Musimy ją znaleźć. On jest... – zaczął Liam.

- powiedzmy, że jest nieodpowiedni dla Cami. – dokończył za niego Nick, a ja wolałam nie dopytywać o więcej.

Nick wsiadł za kierownicę swojego samochodu, a Liam idąc za nim zajął miejsce pasażera. Poszłam w ich ślady i chciałam zająć miejsce z tyłu samochodu.

- Może lepiej będzie, jak zostaniesz. Zaraz wrócimy.

- Chyba sobie żartujesz. To moja przyjaciółka, a to, że jej tu nie ma to moja wina nie ma opcji, że tu zostanę i będę czekać jakby nigdy nic. – Powiedziałam i wsiadłam do samochodu ignorując ich sprzeciw.

Jechaliśmy już ok. 5 min w zupełniej ciszy. Co jakiś czas łapałam chłopaków na tym, jak spoglądali na siebie niepewnie. Przyznam, że zaczynało mnie to niepokoić.

Po jakiś dwóch minutach samochód się zatrzymał, więc podejrzewam, że byliśmy na miejscu. Chociaż nie mam pojęcia, gdzie tak dokładnie jechaliśmy. Nick i Liam wysiedli z auta jak poparzeni, więc nie czekając pobiegłam za nimi. Byliśmy pod czyimś domem. Z zewnątrz wyglądał na schludny i zadbany, domyślam się, że w środku nie było inaczej. Chłopacy byli już pod drzwiami i nacisnęli dzwonek do drzwi kilkukrotnie, po czym Liam zapukał kilka razy w drzwi. Nikt nie otwierał. Rozejrzałam się jeszcze raz po budynku i zobaczyłam palące się światło w jednym z okien. Szybko jednak skierowałam moją uwagę na Nick'a, który bardzo mocno uderzał w drzwi, aby ktoś otworzył. Spojrzałam jeszcze raz w tanto okno, ale światło już się tam nie świeciło. Zamiast tego zobaczyłam jak zasłona lekko się poruszyła.

W tym momencie usłyszałam dźwięk otwierających się drzwi. Otworzył nam jakiś mężczyzna. Na oko wyglądał na 30/40 lat.

- W czym mogę pomóc?

- Gdzie ona jest?

- O kim Pan mówi? – Liam, pchnął mężczyznę i wbiegł do środka, a Nick pobiegł za nim. Zrobiłam to samo i za chwilę byliśmy już w jakimś pokoju. Zobaczyłam w nim Cami i kamień spadł mi z serca, jak się później okazało nie na długo.

- O Mój Boże Cami. Jak dobrze, że nic Ci nie jest! – dziewczyna leżała na łóżku i nie odpowiadała. – Cami? Co się stało? - Liam podszedł od razu do łóżka i podniósł Camillę na ręce i wyniósł ją z pokoju. Ona była nieprzytomna.

Naprawmy swoje sercaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz