Prolog

1K 22 1
                                    

Mam na imię Sofia Brown mam 17 lat i mieszkam w Los Angeles, a dokładniej w Culver City. Mam starszego o dwa lata brata – Davida, którego kocham najbardziej na świecie, jest dla mnie największym wsparciem na ziemi. Mam również najlepszą przyjaciółkę Camille, z którą znamy się od pieluchy. Nasze mamy były nierozłączne, co chyba po nich odziedziczyłyśmy. Camilla to prześliczna ciemna brunetka z brązowymi oczami o wzroście 170 cm. Cami – bo tak na nią mówię – również jest dla mnie ogromnym wsparciem. To głównie dzięki nim wytrzymałam po rozstaniu z Dylanem.

Dylan to mój były chłopak. Rozstaliśmy się niecałe pół roku temu po tym jak na jakiejś imprezie zdradził mnie z moją (jak myślałam) przyjaciółką - Emily i powiedział mi, że był ze mną tylko dla zakładu. Byliśmy ze sobą dokładnie rok. Nie życzę nikomu takiej rocznicy. Po tej sytuacji trochę się podłamałam, zaczęłam zamykać się na ludzi, nie wychodziłam prawie wcale z domu, opuściłam się w nauce, płakałam całymi dniami i nocami, zaczęłam coraz mniej jeść, jednak dzięki wsparciu rodziców, brata no i oczywiście Cami udało mi się w miarę stanąć na nogi.

Jeśli chodzi o mój wygląd to mam 165 cm wzrostu, zielono-niebieskie oczy oraz jasnobrązowe włosy sięgające za ramiona. Jestem dość szczupła ale nie przesadnie. Podoba mi się moja figura. Zdaje sobie sprawę z tego, że w szkole wiele chłopców uważa mnie za ładną, i przyznam, że wiele razy słyszałam propozycje związku lub szybkiego numerku, ale zawsze odmawiałam, po pierwsze – miałam wtedy chłopaka, a po zerwaniu nie miałam zamiaru szukać „pocieszenia", a po drugie – ci wszyscy chłopcy oceniali mnie jedynie po wyglądzie zupełnie nie znając prawdziwej mnie co od razu mnie od nich odpychało. Myślałam, że z Dylanem było inaczej ale jak widać się myliłam.

Kiedy już myślałam, że wszystko zaczyna się na nowo układać coś musiało się w końcu zepsuć, ale nie sądziłam, że aż tak mocno. Był 15 lipca – dzień moich urodzin. Rano obudził mnie brat z jego dziewczyną Venessą i z ogromnym tortem z siedemnastoma świeczkami śpiewając „Sto lat". Rodzice wyjechali tydzień wcześniej w delegacje i mieli wrócić dokładnie w dzień moich urodzin. Po niespodziance brata wstałam z łóżka, poszłam do łazienki, ogarnęłam się jak co dzień i zeszłam na dół jak co dzień na śniadanie i tort. Jednak, gdy zobaczyłam minę mojego brata z telefonem przy uchu od razu wiedziałam, że to nie wróży nic dobrego.

-... Rozumiem. Przyjedziemy najszybciej jak to możliwe. Do widzenia.

Spojrzałam na niego pytającym wzrokiem, a w jego oczach zobaczyłam łzy.

- Co się stało? – Zapytała Vanessa, z równie pytającym wzrokiem co mój – Kto dzwonił?

- To był telefon ze szpitala. Sofie... Rodzice... mieli wypadek samochodowy w drodze do domu...

- C-co? Nie nie to niemożliwe. Wkręcasz mnie? To taki nie śmieszny żart tak?

- Sofie... Oni... Oni n-nie żyją...

W tym momencie moje serce stanęło i pękło na tysiąc małych kawałków.

Minął tydzień od śmierci rodziców, pogrzeb odbył się 2 dni temu do tego czasu nie wychodziłam w ogóle z pokoju, nie wpuszczałam tam nikogo nawet Cami. Myślałam, że gorzej być nie może.. ale jednak.

Był piątek, siedziałam na łóżku i patrzyłam się w ścianę, aż nagle usłyszałam pukanie do drzwi. Myślałam, że to David, więc odpowiedziałam to co mówiłam przez cały tydzień - nie chce rozmawiać, jeść, ani nigdzie iść. Ale ten się nie poddał i wszedł do pokoju jednak nie sam. Kiedy już miałam się wydrzeć zobaczyłam obok niego ciocie Karen i jakąś obcą kobietę. To była kobieta z opieki społecznej. Byłam niepełnoletnia, brat się nadal uczył więc jak stwierdziła nie ma warunków, żeby się mną opiekować więc muszę trafić pod opiekę cioci. Niby wszystko w porządku, gdyby nie fakt, że ciocia mieszka 2 godziny drogi stąd, a dokładniej w San Diego. To oznacza zmiana domu, zmiana szkoły, otoczenia, opuszczenie domu pełnego wspomnień po rodzicach, opuszczenie brata, najlepszej przyjaciółki. Coś czuje, że to będzie ciężki rok.

Dwa tygodnie później jestem już w domu u ciotki. Teraz rozpakowuje już swoje rzeczy w „moim" nowym pokoju. Nie chce narzekać, bo jednak ciotka Karen jest chyba najmilszą osobą jaką znam i zawsze ją lubiłam, ale to jest dla mnie zupełnie nowa sytuacja, dlatego ciężko będzie mi się odnaleźć.

Czy dam radę? Czy ten rok może okaże nie się nie być najgorszym rokiem? Czy potrafię jeszcze być szczęśliwa?  

-----------------------------------------

Hejka, z tej strony Livia9081 i to jest moja pierwsza książka, którą gdzieś publikuję. Mam nadzieję, że Wam się spodoba. 

Prolog ma 709 słów - jeśli kogoś to ciekawi.

Miłego czytania!!! Buziaki<3

Livia9081

Naprawmy swoje sercaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz