ROZDZIAŁ 12

395 18 0
                                    

Sofia pov:

Minął już tydzień od wyjazdu Cami, a tym samym został ostatni dzień wakacji. Jutro jest już słynny 1 września, czyli dzień rozpoczynający kolejne 10 miesięcy katorgi w nowej szkole. Przez cały ten tydzień siedziałam w swoim pokoju i ładowałam swoją baterię społeczną na najbliższy czas. Dosłownie jak wychodziłam z pokoju to tylko na śniadanie, obiad i kolację. To było moje maximum jakie mogłam z siebie dać. Ostatnie wydarzenia z imprezy mocno mnie przytłoczyły. Starałam się o tym zapomnieć, tak jak prosiła mnie Cami, ale nie mogłam. Muszę porozmawiać o tym z Liam’em.

Nagle usłyszałam pukanie do drzwi mojego pokoju.

- Proszę.

- Witaj słońce jak się czujesz?

- Hej ciociu, w porządku.

- To dobrze. Słuchaj mam pytanie..., a raczej propozycję. - To już nie zwiastuje nic dobrego.

- Jaką?

- Jutro twój pierwszy dzień w szkole, więc może pojedziemy dzisiaj na zakupy i wybierzesz sobie jakieś rzeczy do szkoły lub jakieś nowe ubrania. Co ty na to? - Bardzo nie chciałam, ale widząc tą nadzieję w jej oczach nie mogłam jej odmówić.

- Możemy

- Super! - ciocia, aż podskoczyła z radości. - To może za pół godziny?

- Okej.

Zaczęłam się powoli zbierać. Wstałam z łóżka i podeszłam do szafy wybrać strój na dziś. Zdecydowałam się na zwykłe jasne jeansy z przetarciami i białą koszulkę z napisem. Spięłam włosy w luźnego kucyka i zrobiłam lekki, codzienny makijaż. Spojrzałam na zegarek. Zostało mi jeszcze 10 minut, więc spakowałam podstawowe rzeczy do torebki i dla dopełnienia całości dodałam okulary przeciwsłoneczne i spryskałam się ulubionymi perfumami. Chwilę później zeszłam na dół, a ciocia czekała już na mnie w salonie.

Wychodząc z domu usłyszałam śmiech dziewczynki. Mimowolnie spojrzałam w prawą stronę i zobaczyłam Aurelię, która biegała po podwórku jakby przed kimś uciekała. I uciekała. Od Nick’a.

Wyglądało na to, że bawili się w berka. Przyglądałam im się przez chwilę, bo przypominało mi to moje dzieciństwo. Dokładnie tak samo wyglądały nasze zabawy z David’em. Mój wzrok utknął na Nick’u o chwilę za długo, podczas gdy ciocia czekała już w aucie.

- Soffie wszystko w porządku? – zapytała Karen przez otwartą szybę w samochodzie co od razu zwróciło uwagę sąsiadów.

Nasze spojrzenia się spotkały, a ja szybko odwróciłam wzrok i wsiadłam natychmiast do auta.

- Wszystko dobrze. Możemy już jechać.

- Nie mogę się doczekać. Dawno nie byłam na takich luźnych zakupach. – ciocia mówiła z wyraźną ekscytacją w głosie.

Droga minęła nam szybko. Ciocia włączyła radio i nuciła co jakiś czas pod nosem do rytmu piosenki. Ja z kolei myślałam o przypadkowym spotkaniu naszych spojrzeń.

Prawda jest taka, że po ostatnich wydarzeniach cały czas o nim myślałam. To było naprawdę miłe, jak zabrał mnie do tego lasku. Albo, jak pomógł mi szukać Camilli. Albo, jak uratował mi życie, a później pokazał miasto. Każda chwila z nim spędzona była miła, ale... No właśnie jest ALE.

Jadąc tu obiecałam sobie jedno.

ŻADNYCH ZNAJOMOŚCI.

Miałam być niewidzialna. Ten rok miał zlecieć szybko i bez żadnych problemów. Później wszystko miało wrócić do normy. No prawie wszystko...
Dlatego czuję jakąś blokadę przed Nicholasem. I mimo, że są chwilę, w których prawie się przed nim otwieram, nagle coś mnie powstrzymuje i gryzę się w język. A nie chce go zwodzić ani obiecywać czegoś czego nie będę umiała dotrzymać.

Więc mam zamiar go unikać, aż się znudzi i będzie nam się żyło lepiej.

*

Przeszłyśmy już kilka sklepów i kupiłyśmy parę fajnych rzeczy. Ja wybrałam sobie parę T-shirtów i śliczną błękitną sukienkę, a ciocia kupiła dwie pary nowych butów i fioletowy komplet dresowy.

Obie stwierdziłyśmy, że trochę zgłodniałyśmy, więc poszłyśmy na pizzę.

Po kilku godzinach chodzenia po galerii w końcu wracałyśmy do domu. W drodze powrotnej wygłupiałyśmy się w samochodzie do piosenek Taylor Swift i Seleny Gomez. Okazuje się, że ciocia jest ich wielką fanką i zna prawie każdą piosenkę. Podobnie jak ja z resztą. Droga minęła naprawdę szybko i ani się obejrzałam i byłyśmy już pod domem.
Wyszłam z samochodu i pomogłam cioci z torbami.

Weszłyśmy do środka, a w salonie siedział Liam z kolegami. Wśród nich był także Nick.
Siedzieli na kanapie i grali w Fifę na PlayStation.

- Dobry wieczór Pani Jones. – odezwał się jeden z nich, który akurat nie grał tylko oglądał.

- Dobry wieczór chłopcy. Nie wiedziałam, że wpadniecie.

- To wyszło spontanicznie. Mogą zostać? – zapytał Liam.

- Pewnie. Nie masz nic przeciwko? – zapytała mnie ciszej.

- Nie. Pójdę do siebie. Dziękuję jeszcze raz za dzisiaj. Było miło. – wrzuciłam na usta lekki uśmiech i szybko wbiegłam po schodach na górę.

Zamknęłam się w pokoju i chwyciłam za telefon. To było automatyczne. Napisałam do Cami czy może rozmawiać i czekałam na odpowiedź.

Dziewczyna niemal od razu odczytała. Po kilku sekundach na czacie pojawiły się trzy kropki, czyli znak, że Cami odpisuje.

Z tobą zawsze

Nie zdążyłam odpisać i dziewczyna zadzwoniła. Odebrałam połączenie i zaczęłam jej opowiadać l o dzisiejszym dniu i o moich wcześniejszych rozmyślaniach.

Rozmawiałyśmy dobre pół godziny, aż w końcu usłyszałam pukanie do drzwi.

- Muszę kończyć. Ktoś puka. Zdzwonimy się później.

- Jasne. Na razie.

Rozłączyłam połączenie. I odłożyłam telefon na łóżko.

- Proszę.

Drzwi się otworzyły, a do pokoju powoli wszedł Nicholas. Ten sam, którego miałam unikać.

- Hej! To tu się ukrywasz.

- Hej.

- Mogę wejść?

- Spoko.

- Dawno się nie widzieliśmy. Obiecałem, że pokaże Ci jeszcze miasto, zanim zacznie się szkoła.

- Tak, musiałam odpocząć. Nabrać energii te sprawy.

- Rozumiem. Jak tam Camilla?
- W porządku.

- Wszystko okej? Wydajesz się spięta.

- Tak, tylko jestem zmęczona.

- Może jakiś spacer na świeżym powietrzu? Powinno pomóc. Co ty na to? – Chciałam, naprawdę chciałam spędzić z nim trochę czasu, ale coś w środku kazało mi go spławić. Tym czymś był rozum. I chyba pierwszy raz w życiu go posłuchałam.

- Jutro szkoła, wolałabym już chyba iść spać. Następnym razem. Przepraszam.

- Jasne. Spokojnie. Masz rację. Przepraszam, że przeszkodziłem. Dobranoc wyśpij się. Na razie. – Nick szybko wyszedł z pokoju j zamknął za sobą drzwi. Widać było, że moja odpowiedź trochę go spięła.

Rzuciłam się na łóżko i przykryłam się kocem po same uszy. Teraz naprawdę chciałam już tylko słać i zapomnieć o tym co się działo. Najlepiej zniknąć w łóżku i już nigdy z niego nie wychodzić.

---------------------------------------
Hejka, wiem, że miał być maraton, ale problemy techniczne mnie wyprzedziły, więc przepraszam.

Ale już wracam i dzisiaj uwaga niespodzianka.

2 ROZDZIAŁY!

Następny wlatuje o 19!!!

A w nim nasza Soffie idzie do szkoły.

Mam nadzieję, że się podoba. Wiecie co robić. No i co. BUZIAKI<3

livia9081

Naprawmy swoje sercaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz