ROZDZIAŁ 7

482 14 0
                                    

Sofia:
Gdy pomogłam Liam’owi i Olivii posprzątać po wczoraj, postanowiłam przejść się na spacer na plażę. Dzisiejszej nocy prawie wcale nie spałam. Nie dość, że impreza trwała chyba do 2 w nocy, to w dodatku nie mogłam przestać myśleć o wczorajszych wydarzeniach.

Poznałam bliżej Nicka, dużo się śmialiśmy. Dzięki niemu prawie zapomniałam o nieprzyjemnym telefonie, który odebrałam w kawiarni. Był taki opiekuńczy, cały czas pytał, jak się czuję i czy wszystko w porządku, a mimo to nie zadawał nieprzyjemnych pytań, gdy widział, że unikam jakiegoś tematu. Byłam mu za to wdzięczna, poniekąd czułam, że mnie rozumiał. Chociaż to dziwne, ponieważ tak naprawdę się nie znaliśmy. Nick chyba nie wie o sytuacji z moimi rodzicami. Chyba, że Liam mu coś powiedział, a Nick po prostu się nade mną litował. Wolałam tak nie myśleć.

Udałam się do pokoju, przebrałam się w coś zwiewnego, na dworze było dzisiaj wyjątkowo gorąco. Odświeżyłam się, zrobiłam lekki makijaż. Włosy związałam w luźnego kucyka i zabrałam torebkę. Na dole ubrałam białe trampki, pożegnałam się z kuzynami i wyszłam na zewnątrz.

Nagle zobaczyłam jak za ogrodzeniem stoi Nick. Był odwrócony tyłem do mnie, a mimo to go poznałam. Zdziwił mnie jego widok. W prawdzie mówił, że mieszka obok, ale nie sądziłam, że tak dosłownie obok. Wyglądał jakby czegoś szukał. W tym momencie Nick odwrócił się w moją stronę i zmierzył mnie wzrokiem z uśmiechem na twarzy. Zrobiłam to samo i zauważyłam co miał na sobie. Czarny T-shirt opinał jego umięśnione ciało. Miał na sobie również jeansowe spodenki. Jego włosy były lekko rozczochrane na różne strony. Dodawało mu to uroku. Chwilę staliśmy nieruchomo i patrzyliśmy na siebie z daleka, postanowiłam przerwać ten lekko niezręczny moment, więc skierowałam się w jego stronę. On zrobił to samo i po chwili staliśmy obok. Dzieliło nas jedynie ogrodzenie. Poczułam zapach jego perfum. Pachniał wspaniale.

- Hej ratowniku - zagadałam żartobliwie

- Hej śpiąca królewno - odpowiedział na co się uśmiechnęłam - Jak się czujesz? Wszystko okej?

- Jest w porządku. Chciałam Ci jeszcze raz podziękować za wczoraj. Naprawdę. Dziękuję - uśmiechnęłam się na wspomnienie wczorajszego wieczoru.

- Hej mówiłem już, że nie masz za co dziękować. Każdy na moim miejscu by tak postąpił.

- Raczej nie każdy, to było bardzo miłe z twojej strony. Obiecuję, że kiedyś jakoś się odwdzięczę. Jak będziesz czegoś potrzebował daj znać to postaram się pomóc.

- Będę pamiętać - uśmiechnęłam się i już miałam się z nim pożegnać i odejść, aż nagle moją uwagę zwróciła mała dziewczynka krzycząca na Nick’a gdzieś za domem.

- Niiiick wygrałam!!!!!! Nie znalazłeś mnie. Czas minął - Nagle zza domu wybiegła dziewczynka na oko 7/8 lat. Była bardzo podobna do Nick’a. Miała ciemne włosy i piękne zielone oczy zupełnie jak on. Zapewne to jego siostra. Jest bardzo śliczna. - Oo już wiem czemu mnie nie znalazłeś. - Zaśmiałam się pod nosem. - Jak masz na imię? - zapytała słodkim głosem z pięknym uśmiechem na twarzy.

- Sofia, a ty? - odwzajemniłam jej uśmiech

- Aurelia, jesteś koleżanką Nick’a? - zatkało mnie na chwilę, spojrzałam na Nick’a, a ten tylko cwaniacko się uśmiechał.

- Można tak powiedzieć.

- Chodzicie razem do szkoły? - kurde mała jest dosyć ciekawska.

- Dopiero będziemy. Jestem tu nowa. – odpowiedziałam zgodnie z prawdą.

- Aa to ty jesteś tą rodziną od Państwa Jones? – widać plotki szybko się rozchodzą.

- Tak, we własnej osobie.

- Czemu nie mieszkasz z rodzicami?

I w tym momencie zamarłam. Żołądek podszedł mi do gardła. Poczułam się jakby ktoś nagle zepchnął mnie z klifu. Nie umiałam odpowiedzieć jej na to pytanie. Próbowałam o tym zapomnieć, nie myśleć o tym. I wszystko tak po prostu wróciło. Poczułam, że jeszcze chwila i popłyną mi łzy z oczu. Chłopak chyba zobaczył, że coś nie tak skoro za długo nie odpowiadam, więc szybko naprawił sytuację.

- Dość tego przesłuchania. Nieładnie tak wypytywać ludzi o ich sprawy prywatne. – powiedział do dziewczynki. – Przepraszam za nią – tym razem skierował te słowa do mnie.

- Nic nie szkodzi. Pójdę już, miło się rozmawiało. – Chciałam stamtąd uciec jak najszybciej.

- A gdzie się wybierasz, jeśli można wiedzieć oczywiście. – uśmiechnął się miło.

- Na kawę i może spacer po mieście. Muszę trochę lepiej poznać okolice.

- Jeżeli chcesz możemy iść z tobą. – Spojrzałam na niego pytająco. Zaskoczył mnie tym pytaniem. – Chyba przyda Ci się przewodnik, żebyś się nie zgubiła. No i ktoś musi Cię ratować jak znowu odlecisz. – zaśmialiśmy się w tym samym czasie.

- Jeżeli macie ochotę, to czemu nie? – Co prawda miałam spędzić ten czas sama na pozbieranie myśli, ale Nick miał rację. Mam słabą orientację w terenie, więc wyjście samej na dłuższy spacer mogłoby być ryzykowne.

- Daj mi chwilę wezmę tylko klucze i telefon i już idę. – Tak też zrobił po 2 minutach był już przy bramce i razem z dziewczynką udaliśmy się w stronę kawiarni.

Po kilkunastu minutach byliśmy już na miejscu. Ja zamówiłam moją ulubioną Iced Caramel Latte na wynos, a Nick zamówił dwie lemoniady. Jedną dla siebie, a drugą dla Aurelii.

Postanowiliśmy, że żeby nie tracić czasu weźmiemy zamówienia na wynos i pójdziemy na naszą małą wycieczkę.

Podczas zwiedzania dużo rozmawiałam z Aurelią. Jest naprawdę mądra jak na swój wiek. Chyba się polubiłyśmy. Nick pokazał mi wiele ciekawych miejsc, które naprawdę zadziwiały wyglądem. Poszliśmy w miejsce, z którego było widać prawie pół miasta. Pokazał mi dwie biblioteki, jedną z nich już ostatnio odwiedziłam. Pokazał mi też drogę do galerii, ale wiedziałam, że raczej często tam nie będę gościć. Nie lubię chodzić sama na zakupy. Bez Cami to nie to samo.

Po prawie 3 godzinach chodzenia Aurelia już tak narzekała, że Nick zaproponował, abyśmy poszli usiąść do pobliskiego parku. Zgodziłam się i już kilka minut później siedzieliśmy na ławce.

Dookoła było pełno drzew, krzewów i pięknych kwiatów. Wokół latały ptaki i dodawały temu widokowi uroku. Co kilka metrów stały czarne latarnie. Na niektórych ławeczkach siedzieli jacyś ludzie, ale nie było ich zbyt wiele. Aż dziwne, tak piękny park, a tak mało zwiedzających.

- Dawno tu nie byłem – Z moich rozmyślań wybił mnie głos Nick’a. – Prawie zapomniałem jak spokojnie i pięknie tu jest.

- Faktycznie, wygląda wspaniale.

- Poczekaj do jesieni. Wtedy widok jest sto razy lepszy. – już sobie to wyobrażam. Siedzę na ławce w któryś dzień po szkole. Wokół pełno kolorowych liści, a ja czytam książkę w spokoju. IDEALNIE.

- A wy macie tam u siebie w Culver City takie widoki? – zapytał z cwanym uśmiechem.

- Może cię to zdziwi, ale owszem mamy. Nawet lepsze.

- Tak, tak. Tak sobie wmawiaj. Jeszcze pokochasz San Diego i nie będziesz chciała stąd wyjechać.

- Naprawdę wątpię. Nie mam nic do tego miasta, ale zostawiłam tam całe swoje życie, przyjaciół, szkołę, brata. Nie wyobrażam sobie tego roku bez nich. Tak samo nie wyobrażam sobie zostać tu dłużej niż rok. Tego jestem pewna.

- Jeszcze zobaczymy.

- Idziemy już do domu? – zapytała ewidentnie znudzona już Aurelia.

- Dobry pomysł, powoli robi się późno. Czas wracać. – odpowiedziałam szybko, obiecałam Cami, że do niej dzisiaj zadzwonię. Nie rozmawiałam z nią już od kilku dni.

- No to idziemy – powiedział Nick i wstał z ławki.

*

- Dziękuję za dzisiaj. Znowu. Było miło.

- Nie ma za co. Zawsze do usług. I patrz sukces udało Ci się nie zasnąć. Gratulacje. –  zaśmialiśmy się i udaliśmy się do domów.

To był naprawdę miło spędzony dzień. Po powrocie ustaliliśmy z kuzynami, że zamawiamy pizzę na kolacje. W oczekiwaniu udałam się do swojego pokoju. Panował w nim półmrok, bo nadal miałam zasunięte zasłony, ale pasował mi taki nastrój.

Ubrałam się w coś wygodniejszego i do ręki wzięłam telefon. Wybrałam numer Cami i zadzwoniłam.

Rozmawiałyśmy dobre pół godziny. Opowiedziała mi co kupiła ostatnio na wyprzedaży, o imprezach u znajomych, o tym co jadła w ostatnim czasie na obiad. Za wszelką cenę unikałyśmy tematu Dylana i jego rozstania. Nie wspomniałam jej także o wiadomościach od niego ani o telefonie w kawiarni. Wolałam, żeby się nie martwiła niepotrzebnie. Sama chciałam jak najszybciej o tym zapomnieć. Kiedy usłyszałam krzyk Liam’a z dołu, że pizza już jest pożegnałam się z Cami i zeszłam na dół. Po zjedzonej kolacji posprzątałam resztki. I oznajmiłam, że idę się położyć.

Wróciłam do pokoju, wzięłam szybki prysznic i położyłam się do łóżka z książką w ręku. Jednak po całym tym chodzeniu chyba byłam zmęczona, bo nawet nie wiem, kiedy zasnęłam z książką na twarzy.

-------------------------------------

Hejka, kochani kolejny rozdział dla Was, a nasi głowni bohaterzy zaczynają się lepiej poznawać. Dajcie znać co sądzicie. Wiecie co robić. Oceniajcie, komentujcie i udostępniajcie. Buziaki <3

1327 słów

Livia9081

Naprawmy swoje sercaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz