ROZDZIAŁ 1

631 24 2
                                    


 No i stało się. Rozpakowałam już wszystkie moje rzeczy w pokoju. Vanessa – dziewczyna mojego brata – bardzo mi w tym pomogła. Gdyby nie ona zajęłoby mi to chyba tydzień, a dzięki niej udało się w zaledwie kilka godzin. Przez ten czas mój brat wraz z ciocią zajmowali się wszystkimi ,,papierkowymi" sprawami dotyczącymi szkoły, ubezpieczenia, itp. Plan jest taki, że zostaję u Karen rok, czyli aż do 18-stych urodzin, kiedy to będę mogła zamieszkać sama. Normalnie nie miałabym nic przeciwko spędzaniu czasu u cioci - już nie raz zostawałam u niej na jakiś czas np. na wakacje itp., jednak, kiedy mam tu zamieszkać i opuścić wszystko i wszystkich w Culver City ta sytuacja już nie jest taka przyjemna. Gdy schowałam już ostatnią walizkę usłyszałam głos cioci zapraszającej nas na kolacje. Tak skupiłam się na rozpakowywaniu, że nawet nie usłyszałam, kiedy zdążyli wrócić z miasta.

Kiedy schodziłam po schodach zobaczyłam nakryty stół, przy którym siedział już David, wujek Mark i kuzyn Liam. Razem z Vanessą zajęłyśmy miejsca ona usiadła po prawej stronie Davida, ja po lewej. Na przeciwko mnie, obok Liama usiadła kuzynka Olivia, a po przeciwnych stronach stołu siedzieli wujek i ciocia, która dopiero co się przysiadła. Trzeba przyznać, że bardzo się postarała z kolacją. Na stole było wiele opcji do zjedzenia. Od moich ulubionych pancakes, jajecznicy, kanapek, aż po pizzę.

-Nie wiedziałam na co macie ochotę, więc przygotowałam wszystkiego po trochu.

- Dziękujemy Karen, ale nie musiałaś się aż tak męczyć – stwierdził David. Słusznie z resztą

- Nie ma problemu, tyle przeszliście to znaczy przeszliśmy... - to prawda ona również ciężko odebrała wiadomość o śmierci rodziców jak i my, w końcu straciła siostrę. - Zasłużyliśmy chociaż na pyszną, miłą, wspólną kolacje. Mam nadzieję, że będzie Wam smakować. - uśmiechnęła się przyjaźnie. Kocham jej uśmiech zawsze jest taki prawdziwy i zaraźliwy. Nawet w najgorszych chwilach od razu poprawia mi humor.

Kiedy zjedliśmy kolacje i razem z bratem chętnie posprzątaliśmy ze stołu i gdy z powrotem usiedliśmy z resztą domowników usłyszałam głos mojego brata.

- Jutro wyjeżdżamy z Vanessą z powrotem do Culver City. Musimy załatwić jeszcze kilka spraw po wypadku, ale postaramy się jeszcze wpaść przed końcem wakacji.

- No szkoda, ale rozumiem. Pamiętajcie, że zawsze jesteście tu mile widziani. - odezwała się ciocia.

- A ty - poczułam wzrok brata skierowany na mnie – masz być grzeczna i nie sprawiać problemów jasne?

- Przecież ja zawsze jestem grzeczna - uśmiechnęłam się teatralnie jak aniołek. Na co mój brat tylko parsknął śmiechem.

- No ja myślę młoda - dobrze wie, że nienawidzę, kiedy tak do mnie mówi.

- Dobrze, że myślisz stary – on również nie lubi, jak tak się do niego zwracam. 1:1 braciszku. I w tym momencie wszyscy przy stole zaczęli się śmiać.

Panowała taka przyjazna atmosfera, że na chwile udało mi się zapomnieć o wszystkim co działo się przez ostatnie 3 tygodnie. Kiedy zrobiło się późno wszyscy udali się do swoich pokoi spać. Ja sama po całej tej przeprowadzce byłam tak zmęczona, że ledwo przebrałam się w piżamy i zasnęłam od razu jak tylko się położyłam.

Następnego dnia obudziły mnie promienie słońca. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał siódmą rano. O dziwo byłam całkiem wyspana. Jedno musze przyznać łózko jest niesamowicie wygodne. Kiedy już w 100% się obudziłam do ręki wzięłam telefon i ujrzałam 38 nowych wiadomości. Od razu domyśliłam się od kogo one są.

12:36 am Od Cami: Hejka, i jak tam dojechaliście? *1 nowa wiadomość

1:16 pm od Cami: Nawet nie wiesz, jak się stęskniłam *2 nowe wiadomości

Naprawmy swoje sercaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz