ROZDZIAŁ 14

411 15 5
                                    


Nicholas pov:

Sofia przez całą drogę rozglądała się dookoła jakby bała się, że ktoś ją obserwuję. Zacząłem się zastanawiać co jej jest. To naprawdę wygląda jakby nie chciała żeby zobaczono nas razem. Tylko czemu?

- Jak tam pierwszy dzień? Jak wrażenia? – zapytałem w końcu, żeby przerwać tą ciszę między nami. Dziewczyna popatrzyła na mnie zmieszana.

- W porządku.

- Widziałem, że zaprzyjaźniłaś się z Christianem. – powiedziałem bez zastanowienia, a mój ton mógł zabrzmieć troszeczkę pretensjonalnie. Nie mam pojęcia co mnie opętało.

Sofia popatrzyła na mnie zaskoczona i szybko odwróciła wzrok w stronę drogi.

- Poznaliśmy się podczas lunchu. – rzuciła nijako i nadal rozglądała się dookoła.

- Wszystko dobrze? Jakoś dziwnie się zachowujesz.

- Ym... tak. Przepraszam. – nie zabrzmiało to przekonywująco.

- Może chcesz iść na kawę, albo na spacer? – zapytałem niepewnie na co dziewczyna się lekko spięła.

- Wiesz, może inny... – nie dałem jej skończyć i wtrąciłem

- Nie przyjmuje odmowy. Powiedzmy, że odwdzięczysz się tym za uratowanie Ci życia. – rzuciłem i spojrzałem na dziewczynę, która lekko się uśmiechnęła wiedząc, że mi się udało. Zmieniłem, więc trasę i udaliśmy się do naszej kawiarni. Znaczy nie naszej. Dlaczego tak pomyślałem? Do kawiarni, którą oboje lubimy. O tak.

Powiedziałem brunetce, aby zajęła miejsce a ja podszedłem do lady i zamówiłem jej ulubioną kawę i sobie czekoladę na gorąco z bitą śmietaną i mini piankami. Czy jestem dziecinny? Ani trochę.

Dosiadłem się do Sofii, która nadal rozglądała się wokół jakby ktoś ją obserwował.

- Dobra, mów o co chodzi. Całą drogę tylko patrzysz dookoła jakbyś się czegoś lub kogoś bała. Co się dzieje?

- Nic, tylko... – dziewczyna zacięła się na chwilę – nie chce, żeby ktoś ze szkoły nas razem zobaczył. – Przyznaje, że mnie zatkało i patrzyłem na nią przez chwilę jak na wariatkę. Chyba pierwszy raz ktoś mi powiedział, że wstydzi się ze mną pokazać. Nie odzywałem się nadal zaskoczony tym co usłyszałem – Nie zrozum mnie źle. Chodzi o to, że nie chce się rzucać w oczy, a po dosłownie 30 sekundach rozmowy w szkole z tobą i Liam'em zostałam już sensacją szkoły. – Nie wiedziałem co mam myśleć, zrobiło mi się jej szkoda, ale nie rozumiałem czemu tak bardzo chce być niewidzialna w szkole.

- Posłuchaj, obiecuje, że jak ktoś będzie coś o tobie gadał lub w jakiś sposób Cię obrażał to osobiście z nim... lub nią porozmawiam i przysięgam, że już nie będą cię niepokoić.

- Tak i wszyscy w szkole nie dość, że będą o mnie gadać to jeszcze nienawidzić. Podziękuję. Nieważne. Zapomnij.

- Mogę zadać Ci pytanie? – dziewczyna spojrzała na mnie zaskoczona i po chwili pokiwała głową twierdząco. – Dlaczego tak bardzo zależy Ci, żeby być niezauważalna?

- Mówiłam już, że zostaje tu tylko na rok i nie potrzebuje chwilowych znajomości, ani żadnych problemów. Chcę, żeby ten rok szybko minął i móc już wrócić do domu.

- To na pewno tylko jedyny powód? W końcu mogłabyś spędzić ten rok z innymi i uwierz czas minąłby szybciej. Nie chcę naciskać, ale możesz mi powiedzieć, jeśli coś cię gryzie. Postaram się zrozumieć. Możesz się otworzyć. Zazwyczaj pomaga.

Patrzyła na mnie niepewnie przez chwilę, aż w końcu chciała już coś powiedzieć, ale przerwał jej kelner przynoszący nasze zamówienie.

- Proszę bardzo karmelowe latte machiatto dla Pani i gorąca czekolada z dużą porcją bitej śmietany i pianek dla Pana.

Ucieszyłem się jak głupi, co nie umknęło uwadze dziewczyny.

- Dzieciak – rzuciła rozbawiona Sofia, a ja pierwszy raz w dniu dzisiejszym zobaczyłem jej prawdziwy uśmiech, który tak uwielbiam.

- Ale jaki szczęśliwy dzieciak. – dziewczyna zaśmiała się jeszcze i upiła łyk swojej kawy. – Wracając do tematu. Jeśli nie chcesz, albo nie jesteś jeszcze gotowa to zrozumiem, ale naprawdę chcę cię lepiej poznać. – dziewczyna westchnęła głęboko i rozsiadła się wygodniej spoglądając mi prosto w oczy.

- Jeszcze kilka miesięcy temu byłam najszczęśliwszą osobą na świecie. Miałam najlepszych rodziców, najlepszego brata, najlepsze przyjaciółki i wspaniałego chłopaka. Byliśmy razem rok. W dniu naszej rocznicy dowiedziałam się, że byłam zakładem i tak naprawdę umawiał się przez ten cały czas z moją jak myślałam przyjaciółką. Jednego dnia straciłam chłopaka, przyjaciółkę i stałam się jednym wielkim żartem w całej w szkole. Byłam kapitanką cheerleaderek, którą chłopak oszukał i zrobił z niej pośmiewisko. Więc zamknęłam się na ludzi. Przez tydzień nie wychodziłam z pokoju i do nikogo się nie odzywałam. Moja psychika totalnie siadła. Po dwóch miesiącach powoli wracałam do siebie, ale ufałam już tylko najbliższym. Rodzicom, bratu i oczywiście Cami. Gdyby nie oni nie chcę wiedzieć co by się stało. Obiecałam sobie wtedy, że nie zaufam już nikomu więcej. Kiedy wszystko powoli zaczęło się układać i myślałam, że najgorsze już za mną przyszedł dzień moich urodzin. Zeszłam na dół do kuchni, gdzie czekał już na mnie mój brat z tortem, gdy zadzwonił telefon. I dowiedzieliśmy się, że rodzice nie żyją. Zginęli w wypadku samochodowym, gdy wracali z delegacji, żeby zdążyć na moje urodziny. – Dziewczyna opowiadała, a ja nie mogłem uwierzyć w to co słyszę. Mówiła o tym z taką obojętnością, a jednocześnie z żalem i smutkiem w oczach. – Później już tylko dowiedziałam się, że muszę przyjechać tutaj i zostawić dwie najbliższe mi osoby w Culver City. Więc dlatego nie chce mieć tu żadnych przyjaciół i chcę jak najszybciej wrócić do domu.

Dziewczyna odwróciła wzrok ode mnie i wpatrywała się w swoją kawę, a ja nie miałem pojęcia co mam powiedzieć. Dosłownie odebrało mi mowę. Było mi jej tak cholernie szkoda. Automatycznie miałem ochotę ją przytulić i ochronić przed całym złem tego świata, ale wiedziałem, że to niemożliwe. Nie wierzę, że ona ma dopiero 17 lat, a tyle już straciła. Jednocześnie tak dobrze ją rozumiałem. Może nie różniliśmy się, aż tak bardzo jak myślałem. Ta dziewczyna jest niesamowita. Najpierw była jak zamknięta księga, która nie chciała się otworzyć, a teraz można z niej było wyczytać wszystkie emocje.

- Tak mi przykro – tylko to umiałem w tym momencie z siebie wydusić.

- Miałeś rację. Ulżyło mi. Dziękuję.

- Za co?

- Za to, że mnie wysłuchałeś i namówiłeś do otworzenia się.

- To ja dziękuję, że zaufałaś mi na tyle, że mi to opowiedziałaś. Mam plan chodźmy.

- Dokąd?

- Zobaczysz.

- Ale twoja czekolada. Nie zdążyłeś jej wypić.

Spojrzałem na kubek, w którym bita śmietana już prawie się zatopiła w czekoladzie. Zgarnąłem łyżeczką pozostałość białej pianki i mini pianki unoszące się na niej i wziąłem wszystko na raz do buzi.

Dziewczyna spojrzała na mnie i zaczęła się śmiać. Nagle jej ręka zbliżyła się do mojej twarzy i opuszkiem palca zgarnęła mi z kącika ust resztkę bitej śmietany, przy czym dalej śmiała się pod nosem. Złapałem się na tym co zrobił ze mną tak delikatny dotyk tej dziewczyny. Przeszedł mnie deszcz po całych plecach. Szybko jednak odgoniłem to uczucie i złapałem ją za rękę i wyprowadziłem z kawiarni.

Wsiedliśmy do auta i ruszyłem w pewne miejsce. Dziewczyna kilka razy zapytała się jeszcze, dokąd jedziemy, ale uparcie nie odpowiadałem. Włączyłem radio w samochodzie, w którym akurat leciało Power over me od Dermot Kennedy. Jak trafnie.  

---------------------------------------

Spóźniony, ale jest. 

Nasza Sofia zaczyna się otwierać przed Nick'iem. Jak to się skończy? Piszcie swoje teorię.

No i wiecie co robić ;)

BUZIAKI<3

livia9081

Naprawmy swoje sercaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz