13. Poznajcie moją dziewczynę

998 66 74
                                    

Nie wierzyłam własnym oczom.

– Kino samochodowe? Serio? - choć nie dałam tego po sobie poznać, cieszyłam się jak dziecko, gdy przed nami pojawił się wielki szyld, przywieszony prowizorycznie przy wjeździe na parking jakiegoś opuszczonego supermarketu na przedmieściach Ciralco. – Jechaliśmy prawie sześćdziesiąt kilometrów po to, żeby zobaczyć film?!

Moje serce zrobiło fikołka, kiedy ustawiliśmy się w długim sznurze aut oczekując na wjazd, a do moich nozdrzy poprzez otwarte okno dotarł zapach nachosów i maślanego popcornu. Siedząca wewnątrz mnie kilkuletnia Fabiola, która zawsze marzyła o tym przeżyciu, aż piszczała z ekscytacji, choć by nie wyjść na desperatkę, ograniczyłam się tylko do szerokiego uśmiechu.

– Mhm - Gavira uniósł kąciki swoich ust, wystawiając łokieć na zewnątrz auta. – Mam nadzieję, że nie oglądałaś Strasznego filmu 2.

– Cholera, jakieś tysiąc razy!

– Cóż, zobaczysz jeszcze raz, bo poza tym na dziś mieli w repertuarze tylko Psi patrol i Obecność, a ja prędzej zesikam się w gacie, niż obejrzę to do końca - mruknął, gdy poruszyliśmy się w kolejce kilka metrów do przodu. – Wybacz, być może nie jest to kwintesencja kina, jaką...

– Żartujesz?! Kocham to!

Pewnie powinno być mi wstyd, że krąg moich zainteresowań kinematograficznych nie sięgał dalej niż Ósmoklasiści nie płaczą czy American Pie, ale nie czułam potrzeby udawać na siłę, że jestem miłośniczką czegoś, czego nawet nie rozumiem. Jestem przekonana, że nie brzmiało to zbyt rozwojowo, ale opery i spektakle w wielkich teatrach nie były dla mnie - nie czułam tego klimatu, byłam prostą dziewczyną, która zwyczajnie lubi się pośmiać z głupich komedii w ekranie swojego telewizora.

Kiedy udało nam się wjechać na parking i stanąć w jednym z ostatnich rzędów, Pablo zgasił auto, pozostawiając jedynie grające radio i jednym zwinnym ruchem wyskoczył z niego, mówiąc:

– Przyniosę coś do jedzenia.

Nie zdążyłam nawet zaprotestować, a już widziałam go, przeciskającego się między pojazdami. Uwielbiałam spędzać z nim czas, ale jednocześnie bardzo denerwował mnie fakt, że za każdym razem upierał się, by za wszystko płacić. To nie tak, że pieniądze były dla mnie pewnym ograniczeniem - po prostu przez kilka lat racjonalnego gospodarowania moją wypłatą nauczyłam się, by nie wydawać ich na głupoty. Doskonale wiedziałam, że Gavi zarabia w Barcelonie na rok tyle pieniędzy, ile prawdopodobnie nie zobaczę w całym swoim życiu, ale nie chciałam też, by ktokolwiek posądził mnie o bycie jego utrzymanką.

Westchnęłam ciężko, rozglądając się dookoła. Dziewczyna w sąsiednim samochodzie rzuciła mi przyjazne spojrzenie, posyłając szeroki uśmiech w moją stronę. Odwzajemniłam go, nie chcąc wyjść na arogancką, ale szybko przeniosłam wzrok na ekran. Był ogromny, z pewnością dużo większy niż w niektórych kinach, nieznacznie zaokrąglony na obu końcach, a wzdłuż niego ciągnęły się sznury lampek, rozświetlających parking przed rozpoczęciem seansu.

Parking był duży i mieścił co najmniej sto aut, ustawionych w szachownicę w kilku równych rzędach. W życiu nie spodziewałabym się, że zwykłe kino samochodowe przyciągnie aż tyle młodzieży, której notabene nie było widać w okolicznych miejscowościach. Andaluzja od zawsze kojarzyła mi się z małymi wioskami i miasteczkami pełnymi ludzi w średnim wieku i starszych, co było skutkiem tego, że kolejne pokolenia wyjeżdżały do większych miast, tam studiowały, tam zakładały rodziny i tam zostawały już do końca swojego życia. W ciężkim szoku obserwowałam, jak na parking wjeżdżają kolejne auta, pełne ludzi w naszym wieku.

Lato w Celeste | gaviOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz