3 cz 2. (Nie)znajomy.

111 9 18
                                    

Mała podpowiedź co do przyszłości naszych bohaterów jest umieszczona bliżej niż sądzicie...

~

„Jaka jest przyszłość? To czysta kartka papieru, na której rysujemy kreski, ale czasami osuwa nam się ręka i kreski nie wychodzą tak, jakbyśmy chcieli". - John Marsden (Australijski pisarz)

⋆⋅☆⋅⋆

*: Obiecuje, że kiedyś odejdziemy stąd razem. Teraz upadamy, ale gdy wreszcie się spotkamy wstaniemy, a wtedy wszystko będzie lepsze. I nawet jeśli upadniemy po raz kolejny, to i tak będzie w porządku bo będziemy upadać razem.

Czarne serduszko, które Harper przypięła do jeszcze przed chwilą przesłanej do niej wiadomości było jedynie częścią odpowiedzi, którą po chwili do znajdującej się po drugiej strony osoby przesłała.

Mimo iż dziewczyna była ubrana w gruby polar o granatowym kolorze i skarpetki w tym samym odcieniu zimno powietrza, które ze zdwojoną siłą odczuwała spowodowało to jak bardzo czerwone w tamtym momencie były jej policzki.
Harper nie potrafiła zliczyć tego, którego papierosa w przeciągu godziny pali. Być może był to czwarty... być może nawet i piąty. Wiedziała, że nie mogła pozwalać sobie na tak duże dawki nikotyny w tak krótkim jak na te ilość czasie aczkolwiek w tamtym momencie smak Black Devil'i, który od czasu do czasu czuła w ustach był zbyt dobry by mogła jakkolwiek się tym przejmować.

Od kłótni z matką minęło prawie osiem godzin. Osiem godzin, przez które Harper nie robiła nic innego prócz wypalania kolejnych to papierosów czy wymieniania kolejnych to wiadomości z gwiazdeczką, która dzisiejszego dnia była bardziej wylewna niż zazwyczaj.

Nastolatka martwiła się iż zatytułowany gwiazdką chłopak pił. A gdy pił robił głupie rzeczy i wpakowywał się w niemałe kłopoty, prowadzące jedynie do rzeczy, które były naprawdę złe.

Zaciągając się końcówką piątego podajże papierosa Harper spojrzała w gwiazdy. Wybrała tą jedną, którą wybierała zawsze, po czym zamykając oczy powiedziała:

— Błagam, niech ktoś kto mnie teraz słyszy, sprawi by dzisiejszej nocy, ten piekielny chłopak nie zrobił nic głupiego. Niech sprawi by był bezpieczny. — Poprosiła jednocześnie zaciskając pokryte płatkami śniegu powieki jeszcze mocniej.

Przez chwile jednak zwątpiła w samą siebie jak i w to co robi. Mówiła do gwiazd i prosiła by chłopak, którego w życiu nie widziała był bezpieczny?

Jak bardzo popaprana w tamtym momencie była?

Pamiętaj, kiedy bardzo czegoś pragniesz patrz w gwiazdy, a później mów do nich o wszystkim czego chcesz jednoczenie bardzo mocno wierząc w to, że to dostaniesz.
Gwiazdy są dobre i mimo, że przez niewielu niedoceniane posiadają moc, która przewyższa ich wszystkich.

Może to co robiła było absurdalne. Za każdym razem krytykowała za to samą siebie, ale to właśnie wtedy przypominała sobie słowa, które od dziecka powtarzał jej dziadek, i które powtarza jej do teraz.

I to właśnie wtedy, dla Harper wszystko nagle stało się mniej irracjonalne niż było do tej pory. Nawet to, że ona sama rozmawia ze znajdującymi się na nocnym niebie obiektami i prosiła o to by chłopak, którego imienia nawet nie znała dzisiejszej nocy był bezpieczny.

W ramionach śmierci Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz