14. Oko za oko, ząb za ząb.

75 7 17
                                    

Uwaga: rozdział nie jest przeznaczony dla poniektórych czytelników.
TW: samookaleczanie, drastyczne sceny, groźby, przemoc.
~
„Evened the scores then I let it all go fall apart
And every step forward put a little more sword in your heart". — The Gray (Bad Omens)

(Wyrównałem rachunki, potem pozwoliłem, by to wszystko runęło. I każdy krok naprzód wbija ostrze trochę głębiej w twoje serce).

⋆⋅☆⋅⋆

Znacie to uczucie, które rozlewa się po waszym ciele w momencie, w którym ktoś przyłapuje was na czymś czego nie powinniście robić? Znacie to uczucie kiedy ktoś niespodziewanie odkrywa wasz sekret? Ten najmroczniejszy? Ten, który obiecaliście sobie nigdy nie pokazać światu? Ten, który do tej pory wykonywaliście zamknięci pod kluczem, ale pod nagłym przypływem odwagi lub z myślą, że jesteście sami w nieodpowiednim miejscu i o nieodpowiednim czasie zrobiliście za dnia?

Do tej pory Harper doświadczyła tego tylko trzy razy.

Trzy, pechowe razy.

Pierwszą taką sytuacją była chwila, w której Wayne wyjawił jej to, że pod nieobecność wszystkich domowników, włamał się do domu jej rodziców. Gdy wyjawił jej to, że przeczytał wszystkie tajemnice, które zapisane miała w niedużym zeszycie pod łóżkiem. Gdy wyjawił jej to, że odkrył sekret i jej i ten należący do jej całej, tak „słynnej" rodziny. Gdy uświadomił ją, że wszedł za drugą stronę kurtyny.

Całe zdarzenie - może nie do końca było jej stuprocentową winą. Gdyby nie jego ciekawski nos i zdecydowanie brak jakichkowiek środków zachowawczych nie byłoby tematu, ale ona także mogła zachować więcej rozumu. Mogła schować, ten cholerny zeszyt w mniej oczywistym miejscu...

Ale mniejsza. Wróćmy do tematu. To była już przeszłość.

Drugi raz miał miejsce w dniu urodzin jej matki. Doskonale pamiętała to jak sparaliżowana poczuła się w momencie, w którym jubilatka przyłapała ją na ranieniu samej siebie. Do tej pory to właśnie ta sytuacja była najgorsza z wszystkich, jednak teraz Harper mogła jedynie cieszyć się z tego, że ją przetrwała.

Pomińmy fakt jak dużym zrobiła to kosztem. Blade blizny na dłoniach dość skutecznie przypominały jej o tym czego tamtego wieczoru doświadczyła...

Chcesz się zabić?

No słucham!

Chcesz?! Bo jeżeli tak to bardzo proszę. Nawet nie wiesz jak dużą przysługę zrobisz wtedy całemu światu.

Nie potrafię wyobrazić sobie tego w jakie śmiecie społeczeństwa obrócisz się kiedy dorośniesz.

Stop.

Ostatnią sytuacją (a przynajmniej tak do tej pory myślała) było to jak dziadek Albert niefortunnie złapał ją na paleniu. To była jej najlżejsza potyczka i teraz mogła wracać do niej jedynie z szerokim uśmiechem na twarzy. Zważając oczywiście na to jak nieprzemyślana i po prostu zabawna była.

Teraz jednak liczba jej dotychczasowych wpadek... wzrosła. Właśnie w tej chwili. A Harper, za cholerę nie wiedziała co z tym faktem zrobić. Znowu. I to właśnie to w momencie przyłapania męczyło człowieka najbardziej.

W ramionach śmierci Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz