20. Ciepło-zimno.

33 3 30
                                    

Tw: manipulacja, traumy.
Rozdział nieodpowiedni dla czytelników poniżej osiemnastego roku życia.
~
Cześć czytelnicy. Wiem, że nie było mnie tu o wiele za długo, ale miesiąc temu miałam zabieg więc chyba zrozumiecie, że pisanie mogło być dla mnie nieco trudne, a dokończenie dla was tego rozdziału nieco (bardzo) rozległo się w czasie.
No nic. Mam nadzieję, że tym co się tutaj dzieje wam te przydługą nieobecność wynagrodzę <3

 Mam nadzieję, że tym co się tutaj dzieje wam te przydługą nieobecność wynagrodzę <3

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

~
„We kissed until we couldn't breathe. - stop waiting (cigarettes after sex)

(Całowaliśmy się do utraty tchu)

⋆⋅☆⋅⋆

20/03/2017r. / 23:08 / Poniedziałek
  Ostatnimi czasy ludzie są dla mnie istną zagadką. Rozmowa z Wayne'am, Richardem, a późnej z Elizabeth skutecznie mnie w tym utwierdziła.
Nie wiem co robić. Chryste pierwszy raz w życiu nie wiem co mam zrobić!
Wayne chciał, abym go pocałowała. Zrobił to, ale to nie te słowa są w tym wszystkim co się stało najgorsze. Najgorsze jest to, że ja prawie się zgodziłam.
PRAWIE SIĘ ZGODZIŁAM, DO JASNEJ CHOLERY!
  Jestem taką idiotką... jak mogłam do tego dopuścić? Jak mogłam na to pozwolić? Wciąż powtarzam mu, że odejdę, ale nic z tym nie robię. A nawet jeśli... to nie trwa zbyt długo. Bez przerwy na niego wpadam. Bez przerwy o nim myślę. To jak choroba. To tak jakby był zgniłym jabłkiem, które mnie psuje. A może to ja nim jestem? Może to ja psuje jego i to właśnie dlatego tak dziwnie się zachowuje? Już sama nie wiem.
Później to co powiedział mi Richard... to, że każdy z nich jest samotnym wilkiem. Prócz jednego.
O co mogło mu chodzić? Dalej tego nie rozumiem. Mówił o Waynie? Nie napewno nie. Wymyślam.
Choć rozmowa, którą wieczorem odbyłam z Elizabeth sprawia, że myślę inaczej...
Rany... to wszystko miesza mi w głowie. Już nie ma wyjścia. Chyba utonęłam.
  I za nic w świecie nie potrafię się wynurzyć.

Kiedy Harper wróciła do domu państwa Matei i zamknęła się w swoim tymczasowym pokoju nie potrafiła myśleć o niczym innym niż o tym co się stało. A gdy dotychczas granatowe niebo wreszcie przeszył ledwo widoczny tego dnia blask gwiazd, a wszyscy jej przyjaciele poszli spać, takowe myśli zamiast wreszcie zostawić ją w spokoju jedynie się nasiliły.

A to wszystko stało się wtedy gdy z pokoju obok Harper niespodziewanie usłyszała pierwsze słowa już doskonale jej znanej piosenki od Deftones. Muzyka z pozoru była głośna. Na tyle głośna by ją słyszała jednakże w tym samym czasie na tyle cicha by nie obudzić nikogo z domowników. Prócz jej rzecz jasna.

Dźwięk ten skutecznie utrudnił jej zaśnięcie. Choć lepszym stwierdzeniem było to, że utrudniała jej to świadomość mówiąca jej o tym dlaczego znajdujący się za ścianą chłopak to robił.

W ramionach śmierci Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz