9. Jedna z wielu części prywatnego nieba.

82 6 6
                                    

Sposobem na zaczęcie jest skończenie mówienia i podjęcie działania". - Walt Disney

⋆⋅☆⋅⋆

Jeszcze dwa tygodnie temu - niekiedy gwiazdka teraz już Nigel - dla Harper był częścią jej codzienności. Zresztą... To było za mało powiedziane.

Jeszcze dwa tygodnie temu Nigel był dla Harper nieodłączną częścią jej życia.

Dziewczyna czuła, że owy - tak naprawdę nieznajomy jej chłopak - jest jej niebywale bliski. Bliski dokładnie tak samo jak Lara czy śpiący w salonie, piętro niżej dziadek.

I może brzmiało to nieco głupio ponieważ przez niecałe dwa lata (rok i dwadzieścia trzy dni dokładniej mówiąc) ich znajomości nie widzieli się ani razu, ale z braku laku dla Harper to wcale takie głupie nie było.

Ponieważ czy mogło być inaczej? Nigel wiedział o niej wszystko, prócz podstawowych rzeczy. Wiedział o niej to o czym wiedzieć nigdy nawet nie powinien. Wiedział o problemach w jej domu, wiedział o jej problemach ze samą sobą. Wiedział o wszystkim, a ona powiedziała mu o tym nawet nie znając jego imienia.

Zresztą. On zrobił to samo i dla niektórych było to co prawda przerażajace, ale dla niej? Cóż... dla niej jednak piękne.

Każdego ranka Harper budziła się ze świadomością, że gdy tylko weźmie telefon do ręki pierwsze co zobaczy będzie wiadomością od niego.

Tak samo było z Nigelem ponieważ jeżeli natomiast budził się on - zazwyczaj znacznie później niż ona - widział wiadomość od niej.

I to w sobie dotychczas najbardziej lubili, nawet jeżeli robiąc wszystkie te rzeczy okłamywali wszystkich wokół.

Niektóre sprawy lubiły się jednak zmieniać. Zresztą kto by się spodziewał? Tak już się owe miały, nic nie trwało wiecznie, a nawet jeśli trwało i tak z czasem bardzo się zmieniało. Raz na lepsze, raz - znacznie częściej - na gorsze.

I to może dlatego właśnie gdy nastolatka - wciąż ubrana w srebrną sukienkę, której paręnaście godzin wcześniej nie miała nawet siły zdjąć - otworzyła zaspane przez sen oczy pewnej leniwej, zimowej niedzieli nie miała ochoty po wcześniej wspomniane urządzenie nawet sięgnąć?

Najprawdopodobniej to właśnie to było tego powodem. A wręcz nie prawdopodobnie, a napewno. Dlaczego?

A to dlatego, że Harper... cóż Harper wiedziała, że po takiej czynności nic prócz wiadomości od Lary tam nie zobaczy.

Poranki dziewczyny zazwyczaj wyglądały tak samo. Tak i było tym razem.

Po zdecydowanie za długich namowach samej siebie na wstanie z łóżka, Harper od razu poszła się umyć. Rzucając zapewnie niebotycznie drogą sukienkę gdzieś w kąt łazienki, weszła pod prysznic zmywając z siebie cały brud poprzedniej nocy.

Cudem powstrzymała się przed rozmyślaniem o tym wszystkim co się w takowej wydarzyło; pierwszy raz od paru dni pozwalając sobie dopuścic do siebie przygnębiające ją myśli o... gwiazdce.  

Tak minęło jej kolejne pół godziny. Na rozmyślaniu. Na rozmyślaniu o czymś co już nie istniało.

Przepraszamy, numer do którego dzwonisz nie istnieje...

W ramionach śmierci Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz