Uwaga: Rozdział nie jest przeznaczony dla niektórych czytelników.
~
„Ktoś kto karmi innych kłamstwem, prędzej czy później udławi się smakiem prawdy" - Autor nieznany.⋆⋅☆⋅⋆
Harper wiele razy utwierdzała się w tym, że życie, w którym bez żadnego wyboru przystaje nam w dniu narodzin żyć bardzo często lubiło wystawiać nas na różnego rodzaju próby.
Nie raz na lepsze, nie raz - znacznie częściej - na gorsze.
Lepsze próby w jej przypadku zazwyczaj wyglądały tak samo. Takowe mimo pozorów wcale nie były do zapamiętania trudne, a wręcz przeciwnie - były do uczynienia tej czynności wręcz banalne.
Słysząc to zapewne zastanawiacie się dlaczego. A to dlatego, że działy się tak rzadko, że można było je porównać do corocznie wyczekiwanych przez każde dziecko świąt. Tak magicznych i niepowtarzalnych. Wyjątkowych.
Pozostałe jednak pomiędzy owymi świętami dni, można było określić za to mianem prób gorszych. To właśnie one - mimo, że wcale nie powinny - przez nastolatkę traktowane były jak coś normalnego. Choć tak naprawdę wcale nie powinny, prawda?
Przecież to właśnie one były tymi trudniejszymi. Takimi, z którymi zazwyczaj człowiek nie umie sobie poradzić... ale jak już Harper zdążyła zauważyć, jej życie - w przeciwieństwie do żyć osób, które poznała dotychczas - było ich zupełnym przeciwieństwem.I to właśnie sytuacja, która działa się obecnie po raz kolejny ją w tym utwierdziła tak samo jak utwierdziła ją w tym, że właśnie została wystawiona na kolejną z wielu przeżytych już prób.
Jednak czy tym razem takowa w końcu była tą lepszą?
O tym musieliście przekonać się już sami.
— No młoda damo... — Zaczęła wyprowadzona z równowagi, tym co widzi Francesca. — Mam nadzieje, że masz na to dobre wytłumaczenie.
Po słowach swojej matki Harper przez pierwsze chwile jedynie stała jak słup soli nie mając pojęcia co powiedzieć lub co gorsza zrobić.
Podobnie jak wcześniej wspomniana kobieta - była wściekła. Była wściekła na Wayne'a i na to co ten, cholerny idiota zrobił. Chryste dlaczego tam stał?! Dlaczego nie mógł po prostu odejść... odejść i choć raz zrobić to o co go prosiła.
Dlaczego?
Co prawda Harper nie była w stu procentach pewna czy to co zrobił było umyślne... może po prostu zachował się nierozsądnie i wcale nie miał tego na myśli, jednak to i tak nie zmieniało faktu, że była skończona.
I to w dosłownym tego słowa znaczeniu.
Bo jeżeli bałagan na balkonie była w stanie jakoś rozsądnie wytłumaczyć tak uciekającego z ich posesji chłopaka już nie.
— Chcieliśmy ci powiedzieć, że nasze wspólne zdjęcie wylądowało na okładce gazety... — Stojąca przed nastolatką kobieta na nowo się odezwała, tym samym wyrywając ją z dalszych na temat Wayne'a rozmyślań. — Wchodząc do domu natknęliśmy się na gazeciarza. — Dokończyła rzucając trzymaną w dłoniach gazetą na stojący tuż przed nią stół, a słysząc to Harper w zdziwieniu zmarszczyła brwi.
CZYTASZ
W ramionach śmierci
Teen Fiction𝐏𝐄𝐑 𝐀𝐒𝐏𝐄𝐑𝐀 𝐀𝐃 𝐀𝐒𝐓𝐑𝐀 Życie zniszczyło nas doszczętnie, a czas zabrał kiedy chciał. A może to tak naprawdę my byliśmy za to wszytko odpowiedzialni? Bezmyśnie dodaliśmy sztorm nad i tak burzliwe już morze, które wkrótce wskazało nam dr...