Słucham sobie Lany Del Rey, CAS oraz ofc deftones i pisze ten rozdział więc musi być dobry, prawda?
Update: kurwa no trochę opornie mi się go pisało.
(Spalona grzała mi tego nie ułatwiła, a jedynie mnie frustrowała)~
„I didn't care, now I'm fucking scared, and if you're not you're gonna be" - Miracle (Bad Omens)
(Nie obchodziło mnie to, ale teraz kurewsko się boję, a jeśli ty nie, to będziesz)
⋆⋅☆⋅⋆
Statystyki zapisane w internecie informują nas o tym, że na planecie znajduje się ponad siedem miliardów ludzi, a wiąże się to z tym, że w głowach każdego z nich jest dokładnie tyle samo, zupełnie od siebie różnych wyobrażeń o świecie.
Było to co prawda dziwne, mimo to jednak w głowie Harper jak w głowie każdego człowieka, akurat znajdowało się jedno z nich.
Nastolatce bardzo często zdawało się, że jej życie to wcale nie życie, a jedynie jakaś chora symulacja. Że wszystko co ją spotyka wcale nie jest przypadkiem i niektóre rzeczy dzieją się tylko po to by z niej bezczelnie zadrwić. Bo komuś kto tym życiem steruje, akurat zaczęło się nudzić.
W głowie Harper to wszystko wyglądało niczym rodem wyrwane z bajki w głowie się nie mieści. No dobra... może to wyobrażenie nie było identyczne, ale naprawdę podobne. No bo co jeżeli jej życiem nie kieruje ona sama, a ktoś z góry? Cholera to było zwariowane, ale dziewczynie czasami naprawdę wydawało się, że tak właśnie było! I wiele sytuacji ją w tym nierealnym, dla wielu ludzi przekonaniu utwierdzało.
A jedną z nich był stojący przed nią samochód Wayne'a, który do tej pory miała nadzieje, że po prostu sobie wymyśliła. Ale niestety... wcale tak nie było, a wszystko co działo się obecnie, działo się naprawdę.
O rany.. niech ktoś ją uszczypnie.
— Wayne? — To jedno słowo, które cudem udało się nastolatce z siebie wydusić, wyrażało tyle ile niejedno, okropnie długie zdanie.
Harper nie potrafiła stwierdzić tego co na widok chłopaka poczuła. Czy była zdziwiona? To napewno, ale czy czuła coś więcej? Czy czuła niepokój? Czy czuła obawę przed tym, co jego obecność mogła zwiastować? Czy bała się tego, że mógł zabrać ze sobą Larę?
Cholera, dlaczego nie czuła już tak wiele emocji, których zdecydowany nadmiar czuła zaledwie chwile wcześniej?
— Co ty tu robisz? — Dopytywała, ze zdziwieniem wpatrując się w bok jego, ledwo widocznej przez ciemność twarzy.
Dziewczyna nie uzyskała jednak na swoje pytanie odpowiedzi, a bynajmniej nie uzyskała jej od razu.
Wayne nie poświęcając jej ani jednego spojrzenia, zaparkował starego Dodge'a na znajdującym się niedaleko poboczu, po czym wysiadając z jego wnętrza, przywołał ją do siebie charakterystycznym, do tego typu sytuacji gestem.
Harper była coraz bardziej zdezorientowana tym co się dzieje. To było tak bardzo popaprane, chaotyczne oraz niezrozumiałe dla niej samej, że dziewczyna nie potrafiła określić tego czy to co się działo, działo się naprawdę, czy to tylko jej zmęczona głowa płatała jej figle.
CZYTASZ
W ramionach śmierci
Teen Fiction𝐏𝐄𝐑 𝐀𝐒𝐏𝐄𝐑𝐀 𝐀𝐃 𝐀𝐒𝐓𝐑𝐀 Życie zniszczyło nas doszczętnie, a czas zabrał kiedy chciał. A może to tak naprawdę my byliśmy za to wszytko odpowiedzialni? Bezmyśnie dodaliśmy sztorm nad i tak burzliwe już morze, które wkrótce wskazało nam dr...