8 cz 3. Przez ciernie/trudności do gwiazd.

76 8 17
                                    

I'm paralyzed
Where are my feelings?
I no longer feel things
I know I should - Paralyzed (NF)

(Jestem sparaliżowany. Gdzie są moje uczucia?
Już nic więcej nie czuję. Choć wiem, że powinienem)

⋆⋅☆⋅⋆

Działania ludzkie według Wayne'a podzielone były na trzy, zazwyczaj sprawdzające się sekcje.

Pierwszą taką było działanie racjonalne. Jak sama nazwa wskazuje na podejmowanie decyzji nie wpływało nic prócz zdrowego rozsądku i wszystkich możliwych, uprzednio przemyślanych przez głowę konsekwencji. Świadomości, że każdy zły ruch może poprowadzić do samych nieszczęść.

Czyli inaczej - znacznie prościej - działanie racjonalne było po prostu racjonalne. W stu procentach bezpieczne i nieszkodliwe. Dla żadnej z dwóch stron.

Drugim działaniem było natomiast to wykonywane za sprawą sprzecznych ze sobą emocji. Działanie nieco głupie, ale nie najgłupsze. Takie, którego się żałowało, ale także takie, które za sprawą odpowiednich słów lub czynów można było załagodzić. Nie cofnąć, ale załagodzić. Takie, z którego będzie można znaleść jakieś wyjście.

Działanie niebezpieczne, ale nie aż tak.

Szkopuł tkwił za to w działaniu trzecim. Tym z tych wszystkich innych najgorszym. Najgłupszym wręcz. Działanie za sprawą złego samopoczucia. Działanie z żalem, smutkiem i pretensją na cały świat.

Działanie z czystego egoizmu i chęci poczucia się lepiej.

Definicja zachowania, którą można było określić te pokazane, dzisiejszej nocy przez Harper.

I kto wie? To może dlatego to co się stało, stało się właśnie teraz?

Być może, ale najpierw wypadałoby zacząć od początku...

Kiedy Harper czuła się źle zawsze patrzyła w gwiazdy. Patrzyła w gwiazdy i prosiła je o to by te wreszcie pozwoliły jej poczuć się inaczej. By te wreszcie pozwoliły jej samej poczuć się lepiej. Tak od tego codziennego uczucia inaczej.

Inaczej na chociażby chwile.

Sama nie wiedziała z jakiego wynikało to powodu. Może to było tylko i wyłącznie winą jej dziadka? Mężczyzny, który od zawsze powtarzał jej te cztery słowa, które poznać mieliście szybciej niż myślicie i które zakorzeniły się w jej pamięci dokładnie tak samo jak jakiś wyryty w kamieniu znak? Które wyryły się w nim... tak naprawdę na zawsze?

A może to wszystko było tylko i wyłącznie winą Nigela i jego wiecznych o owych gwiazdach anegdotkach?

A może to było winą tylko i wyłącznie jej samej? Może wynikało to przez to, że ona sama to co robiła sobie, wręcz niezdrowo wmawiała?

Ale może... tylko może.

Mimo wszelakich rozmyślań, dzisiejszej nocy Harper znowu postanowiła do gwiazd niemo porozmawiać.

Mówiła do nich długo, bowiem zaczęła już parę minut po tym jak znalazła się w aucie chłopaka, który po raz kolejny wyciągnął ją z domu siłą - czyli Wayne'a rzecz jasna.

W ramionach śmierci Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz