I used to close my eyes and pray for a whole 'nother family
Where everything was fine, one that felt like mine. - Older (Sasha Alex Sloan)(Zamykałam oczy. I modliłam się o inną rodzinę, w której wszystko byłoby w porządku. Taką, która wydawałaby się moja)
⋆⋅☆⋅⋆
Your lips,
My lips,
Apocalypse.Melodia, która od bliska paru godzin rozbrzmiewała Harper w uszach, powoli zaczynała ją drażnić. Nie to, że ukochane dotychczas słowa niespodziewanie stały się dla dziewczyny niebywale irytujące, to do tego znalazła się w pewnego rodzaju potrzasku, ponieważ nie miała siły na to by podnieść ręki i wreszcie wyjąć słuchawki z uszu. Chociaż, może tak naprawdę lepszym określeniem było to, że po prostu, po ludzku jej się tego robić nie chciało. Tak... te słowa zdecydowanie były motywem przewodnim tego jak się dzisiejszego dnia czuła.
Ze snu obudziła się niecałą godzinę temu, mimo to przez ten czas zdążyła zrobić naprawdę wiele (niepotrzebnych jej do niczego) rzeczy. Nakarmiła swoje smoki w grze na telefon, przeszła także i parę poziomów w Lily's Garden, wymieniła (a tak naprawdę dalej to robiła) niezliczoną ilość wiadomości z gwiazdką, założyła skarpetki ponieważ było jej za zimno w stopy oraz była w łazience, w której najprawdopodobniej trzy razy (jeżeli dobrze to zapamiętała) walczyła sama ze sobą by nie zwymiotować na widok odbicia własnej twarzy w lustrze. A to wszystko spowodowane było tym, że po minionej nocy owa wyglądała znacznie gorzej od tego jak Harper ją zapamiętała.
Brunetka westchnęła dłonie mając płasko złożone na brzuchu. W momencie, w którym piosenka, której słuchała rozpoczęła się po raz k o l e j n y, dziewczyna przestała wpatrywać się w biel znajdującego się przed nią sufitu, robiąc to zaledwie na chwile. Bowiem w momencie, w którym zegar wybił godzinę dwunastą, dziewczyna zaczęła w myślach motywować się do jakiegokolwiek ruchu.
Dopiero po dłuższym czasie w końcu sięgnęła po lusterko, leżące na stojącej obok lóżka szafce. Wróciła na poprzednie miejsce, które nie było już jednak tak wygodne jak było jeszcze chwile temu.
Harper, nakierowała trzymany w dłoniach przedmiot tak, aby w jego tafli odbijała się jej twarz. Mimo iż nie chciała tego robić, postanowiła na siebie spojrzeć. Robiła to jednak niechętnie, a swojego czynu pożałowała bardzo szybko, ponieważ zaledwie w chwili, w której ujrzała swoją twarz. Dziewczynie z trudem udało zachować się wymagany przez nią samą spokój. Wmawiała sobie jednak, że najlepszym co w tej sytuacji może zrobić było trzymanie nerwów na wodzy.
Bowiem Harper, nienawidziła oglądać siebie w takim stanie. Jej rozcięta warga mimo iż nie bolała tak bardzo jak robiła to wcześniej, dalej nie wyglądała za dobrze. To samo można było powiedzieć o jej obitym nosie, który kolorem przypominał dojrzałą już śliwkę.
Przekierowała dłoń z niedużym lusterkiem niżej, po czym odsłoniła biały materiał bluzki, który dotychczas okrywał nagość jej brzucha. Oddech Harper ugrzązł jej w gardle, gdy dostrzegła to w jak opłakanym stanie był. Jej biodra były sine od uderzenia nimi o podłogę, za to żebra mocno poobijane od kopnięć, których ojciec dopuścił się na niej jeszcze paręnaście godzin wcześniej.
Przełknęła gulę, która w międzyczasie wytworzyła się w jej gardle. Harper na samą myśl tego, że będzie musiała w jakiś sposób zakryć dzieło swojego ojca nim pójdzie gdziekolwiek - do sklepu, spotkać się z przyjaciółmi, lub chociażby do szkoły - oblewał zimny pot, spowodowany związanym z tym niepokojem. Zdawała sobie bowiem sprawę z tego jak trudne to do zrobienia będzie... chociaż, tak naprawdę wcale nie obraziłaby się gdyby przez swój stan nie byłaby w stanie pojawić się w szkole lub matka po prostu by jej na to nie pozwoliła. Nie lubiła tego miejsca bardziej niż samej siebie, a wierzcie lub nie, naprawdę był to sporych rozmiarów wyczyn.
CZYTASZ
W ramionach śmierci
Teen Fiction𝐏𝐄𝐑 𝐀𝐒𝐏𝐄𝐑𝐀 𝐀𝐃 𝐀𝐒𝐓𝐑𝐀 Życie zniszczyło nas doszczętnie, a czas zabrał kiedy chciał. A może to tak naprawdę my byliśmy za to wszytko odpowiedzialni? Bezmyśnie dodaliśmy sztorm nad i tak burzliwe już morze, które wkrótce wskazało nam dr...