Chapter 26

50 5 4
                                    

Przed koncertem zrozumiałam wszystko, że nie należę do tego całego świata „show", życie w ciągłym stresie źle na mnie wpływało. Stresowałam się przygotowaniami do koncertu, potem zaniedbałam związek przez to wszystko i rodzine. Zapomniałam o prawdziwym sensie życia. Nikt nie chciał mnie słuchać jakie mam obawy przed życiem. Będąc w całkowitej rozbitce zadzwoniłam dwie godziny przed koncertem do swojej przyjaciółki.

- Eva? - zapytałam od razu po tym jak dziewczyna odebrała ode mnie. - Masz czas ze mną pogadać? - zapytałam będąc sama w pomieszczeniu zamknięta na kluczyk, bo chciałam prywatności.

- No chwilkę znajdę czasu, ale niezbyt dużo. Musiałam zostać w Korei nie na darmo. Wiesz bardzo dobrze, że nie zawsze mogę być przy tobie... - zaczęła się tłumaczyć.

- Wiem. Chciałam się pożegnać... wyniszczyło mnie bycie gwiazdą. Muszę odejść z zespołu i zniknąć z waszego życia - powiedziałam poważnym tonem głosu.

- No co ty gadasz? Lila? - zdziwiona nie wiedziała co powiedzieć.

- Eva kochałam ciebie jako przyjaciółkę, traktowałam cię zawsze jak członka rodziny. Zawsze w tych najgorszych chwilach byłyśmy razem, ja przy tobie, ty przy mnie. Miałyśmy wiele głupich akcji. Przepraszam, jeżeli ciebie to skrzywdziło, że mi się udało dostać do zespołu, a tobie nie. Będziesz mogła zająć moje miejsce, to jest moje ostatnie życzenie - mówiłam do słuchawki telefonu ze łzami w oczach. - Dbaj o siebie i bądź szczęśliwa w życiu.

- Co ty gadasz? - zapytała kolejny raz nie wiedząc o bożym świecie.

- Naprawdę byłaś dla mnie ważną osobą w życiu. Będę za tobą tęsknić moja przyjaciółko, siostro, asystentko - westchnęłam głęboko. - Ty mnie jeszcze zobaczysz, ale ja ciebie będę ciągle widzieć.

Dziewczyna coś zaczynała mówić do słuchawki, ale się rozłączyłam. Nikogo nie powiadomi o moich słowach. Każdy przygotowuje się z grubej rury do koncertu. Stwierdziłam, że to będzie mój ostatni występ w życiu. Ostatni raz zobaczą mnie z uśmiechem na twarzy. Postaram się ostatni wieczór ten spędzić z uśmiechem na twarzy i korzystać z niego. Wszystko będzie z moimi największymi emocjami.

Spojrzałam w lustro wiszące na ścianie uśmiechnęłam się i łza mi pociekła. Od razu przetarłam ją zewnętrzną stroną ręki. Do drzwi zaczęła pukać stylistka i fryzjerka. Obydwie chciały do mnie dotrzeć.

- Już otwieram - powiedziałam jeszcze raz przecierając łzy i upewniając się, że nic nie widać po mnie.

- Czemu się zamykasz? - zapytała jedna z kobiet przy otwieraniu drzwi przeze mnie. - A jakbyś zemdlała? Nikt by ci nie pomógł.

Pomyślałam sobie: „Właśnie o to chodzi moja droga". Nie odpowiedziałam jej na to tylko machnęłam ręka zapraszająco do środka pomieszczenia.

Zrobiły mnie na bóstwo, byłam gotowa ten wieczór. Wieczór szaleństwa, smutku i grozy...

- Dziękuje - uprzejmie pochyliłam się w podziękowaniach za ich włożoną pracę, zawsze tak robię. - Macie Panie zdolności - uśmiechnęłam się.

Nadszedł na mnie czas w którym wykorzystam sytuacje i będę cieszyć się z każdej chwili. Szkoda mi trochę było Jk, bo nie wiedział o tym, że widzi mnie ostatni raz.

Na koncercie naprawdę bawiłam się świetnie, tańczyłam, skakałam jak szalona. Wkładałam swoje wszelkie starania w śpiewanie piosenek i całe uczucia oraz emocje znajdowały się na scenie. Chciałam pokazać wszystkim jaka byłam szczęśliwa...

Po koncercie widziałam się przez chwilę Jeon, musieliśmy iść w swoje strony.

- Dziękuje - krzyczałam pod głośną sceną. - Kocham cię i zawsze będziesz w moim sercu - to było pożegnanie z mojej strony. - Zawsze bym o tobie pamietała misiu - dała mu buziaka w usta.

Nie czekałam na jego odpowiedź, musiałam szybko przejść do działania. Chłopacy uruchomią swoje telefonu za jakieś dziesięć minut. Obstawiałam, że moja przyjaciółka ich poinformuje o moim pożegnaniu z nią. Serce mi biło jak młot. Zamknęłam się w pomieszczeniu na kluczyk, tak jak przed koncertem. Tym razem z innym celem w głowie. Umiałam zrobić to wcześniej, to teraz powinno pójść z palcem w dupie.

Wzięłam żyletkę przygotowaną w torebce usiadłam na krześle... stwierdziłam, że padnę jak podetnę sobie żyły... zeszłam tyłkiem na ziemie. Siedziałam dosłownie na środku pomieszczenia. Spojrzałam na zegar, nadszedł ten czas.

- Byłaś piękną dziewczynom - powiedziałam sama do siebie. - Niestety czas na ciebie... dołączysz do swojego niewinnego dziecka.

Jeszcze chwile spoglądałam na żyletkę w mojej ręce, a po chwili bez myślenia i skrupułów zrobiłam mocny ruch ręką po nadgarstku rozcinając żyły. Zaczęłam obficie krwawić, lekko zaplamiłam sukienkę.

- Kurde... nie pochowają mnie w tym, bo będzie we krwi.

Po chwili poczułam się osłabiona jakby cała siła ze mnie zeszła. Spojrzałam z przerażeniem na rękę. Zrobiłam to drugi raz. Przyjechałam żyletką tym razem w zgięciu łokcia.

- Co ty żesz dziewczyno zrobiła? - zapytałam sama siebie. - Teraz się módl, aby ktoś ciebie uratował w ostatniej chwili - powiedziałam szeptem wykrwawiając się.

Słyszałam pukanie do drzwi i krzyk, ale nie miałam siły odpowiedzieć. Traciłam przytomność, czułam to. Zamknęłam oczy w tym momencie kiedy wywarzone zostały drzwi z futryny, zobaczyłam swojego ukochanego. To był ostatni raz kiedy go zobaczyłam żywa.

Widziałam z góry jak mój ukochany szarpie moje ciało i próbuje mnie obudzić, ale moja dusza już dryfowała nad nim. Jego łzy były wytwarzane w takiej ilości, że w moment zrobiła się kałuża. Zrozumiałam wtedy co zrobiłam. Odeszłam z tego świata na zawsze. Moja dusza unosiła się coraz wyżej i wyżej. Coraz gorzej było mi widoczne to co dzieje się z moim ciałem. Po chwili była ciemność, nicość.

W oddali usłyszałam płacz dziecka był coraz głośniejszy, jakby zbliżał się do mnie. Dostałam swoje dziecko w ramiona, mogłam je przytulić. Skończyłam życie na ziemi w cierpieniu, pociągnę za sobą łańcuch ludzi. Mój ukochany został tam... na ziemi. Płacze i nie może wybaczyć sobie mojej straty, dlaczego to zrobiłam. A ja szczęśliwa przytulam moje dziecko w ramionach, tęskniłam za nim.

Czuje spokój, zawiedzenie, smutek i szczęście. Zrozumiałam swój błąd którego już nigdy nie cofnę...

Będę czekała na ukochanego wiele lat zanim dołączy do mnie...

Tutaj...

Trainee Life cz.3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz