Hermiona spędziła w swoim pokoju niemal cały dzień. Wertowała księgi dotyczące magicznych rozpraw na przestrzeni wieków, ale jej głowę i tak pochłaniał eliksir Oculus. Oczywiste było, że o nim słyszała - był trudny, na poziomie mistrzowskim, wymagał wielu ingrediencji. A te było naprawdę ciężko dostać. Zastanawiało ją, dla kogo Luna potrzebuje medykamentu. Miała swoje podejrzenie, ale wydawało się być absurdalne.
- Hermiono... - usłyszała zza otwierających się drzwi do pokoju jej i Ginny. Gdy wychyliła się zza nich ruda czupryna, wiedziała, że znowu zapomniała zejść na jakikolwiek posiłek.
- Ron! Wiem, wiem, znowu się zaczytałam! Nie gniewaj się na mnie, miałam popatrzeć, jak latacie i gracie z Fredem i George'em w Quidditcha, ale... - nie dokończyła, bo chłopak wszedł jej w słowo.
- Ale znowu książki zawładnęły twoim światem - odparł z uśmiechem Ronald. - Nie jestem zły, nie martw się. Chociaż ominęła cię doskonała akcja! Grałem z George'em przeciwko Harry'emu i Ginny. Tym razem sędziował Fred. Gdy miałem wykonać nawrót, okazało się, że Ginny lekko ześlizgnęła się z miotły, a potem... -
- Luna u mnie była - przerwała mu Hermiona, kompletnie niezainteresowana rozmowami o Quidditchu, lataniu na miotłach. Była pochłonięta, jej zdaniem, poważniejszymi sprawami. Ronald od zakończenia wojny próbował wszystkich rozbawiać razem z bliźniakami, jednocześnie chcąc, aby wszyscy "wyluzowali".
- Słyszałem - powiedział.
- Potrzebuje mojej pomocy, muszę skontaktować się z Kingsleyem, ale to nie jest sprawa na sowią pocztę. Potrzebuję wyjechać na kilka dni do Londynu. Myślisz, że Harry nie miałby nic przeciwko, gdybym zamieszkała w tym czasie na Grimmauld Place? -
- Hermiono, jesteś czarownicą. Wiesz, że możesz teleportować się absolutnie legalnie? Zdałaś egzamin, czego nie można powiedzieć o nas wszystkich, nie musisz zostawać w Londynie, tylko wrócić do domu, do Nory. Do mnie - przyznał chłopak.
Hermiona i Ron oficjalnie byli parą od zakończenia wojny. Po latach podchodów, wzajemnego zastanawiania się nad uczuciami, zazdrością i nieporozumieniami, w końcu doszli do porozumienia w Komnacie Tajemnic. Dla niektórych było to naturalne, że wreszcie zaczęli być ze sobą na poważnie. Ale Ron wydawał się bardziej zaangażowany w ten związek niż ona.
Niekiedy nie potrafili się dogadać. Byli cudownymi przyjaciółmi we trójkę z Harrym, ale gdy zostali sami... brakowało im tematów do rozmów. To, co interesowało Ronalda, jak biznes bliźniaków czy Quidditch, dla Hermiony było na samym końcu listy fascynujących rzeczy. I odwrotnie - ona zatapiała się w książkach, a Ron z chęcią paliłby je wszystkie, byleby nie kazali mu tego czytać.
- Wiem, masz rację. Czasem zapominam, że najprostsze metody są najlepsze - wyznała dziewczyna. - Chcesz przetransportować się ze mną? Muszę poszukać kilku książek, porozmawiać o moim odkryciu dotyczącym prawa z XIX wieku z Kingsleyem. To coś, co może pomóc Draco i Lunie -
- Dopiero, co chciałaś sama lecieć do Londynu i zostać na Grimmauld Place. Ale jasne, jeśli chcesz, żebym był tam z tobą, to nie ma problemu. I tak nie mam nic lepszego do roboty - powiedział Ron.
- Po prostu... sama nie wiem, chyba wciąż nie mogę się przyzwyczaić, że jesteśmy bezpieczni i nie trzeba się ukrywać. Za dużo kombinuję - przyznała ze smutkiem Hermiona.
Od czasu zakończenia wojny, Hermiona nie potrafiła znaleźć sobie miejsca. Obawiała się sama udać na Pokątną, a nawet do Hogsmeade, choć przyznanie tego na głos było trudne. Zatapiała się w książkach, szukając czegoś przydatnego, co może pomóc Draco. Chciała być przydatna, coś zmienić. Cały czas dręczyły ją wyrzuty sumienia...
CZYTASZ
HGSS | Uratuj mnie - SEVMIONE
FanfictionTom Riddle nie żyje. Trwa proces w Wizengamocie, podczas którego sądzeni są śmierciożercy. Nikt jednak nie wie, że losy niektórych może odmienić jeden człowiek. I to taki, którego pogrzebali, myśląc, że zginął. Ale ona go uratowała. - Jesteś naiwna...