XV. Czas wdrożyć plan w życie

420 23 5
                                    


Hermiona czuła się absolutnie wykończona - nie spała w nocy, nic nie jadła. Dotychczas trzymała ją adrenalina po tym, co właśnie zobaczyła i usłyszała, ale teraz zaczęła kompletnie opadać z sił. Wiedziała jednak, że musi wytłumaczyć Lunie, co wie, teraz przyszła pora na jej historię.

- Po naszej wczorajszej rozmowie poszłam do Hogwartu. Rozmawiałam z profesor McGonagall i dyrektorem. Uznałam, że... najpewniej tam znajdę coś na temat eliksiru, który potrzebował twój tajemniczy przyjaciel. Chciałam wejść do komnat profesora Snape'a, ale okazało się, że są puste. Profesor McGonagall pozwoliła mi pożyczyć kilka książek, które były w jej gabinecie - powiedziała Hermiona, szperając w swojej małej torbie. - Wśród tego, co wzięłam znalazłam ten egzemplarz - pokazała przyjaciółce książkę, która jeszcze tej nocy była dla niej cenniejsza niż najdroższy skarb. - Pewnie wiesz, ale twórcą Oculusa jest profesor - dlatego tak trudno znaleźć o tym eliksirze jakiekolwiek informacje.

- Nie miałam pojęcia - powiedziała szczerze Luna. - Teraz już coraz mniej rozumiem... Jak w takim razie kiedykolwiek słyszałaś o tym eliksirze? Nie to, żebym wątpiła w twoją inteligencję, ale... -

- To długa historia, ale w Hogwarcie mogłam przeglądać czasopisma przeznaczone tylko dla wykładowców. Musiałam tam natrafić na wzmiankę, że to absolutna nowość i utkwiło mi w pamięci. Ale nie znałam szczegółów samego eliksiru -

- Teraz wiesz więcej? - spytała Lovegood.

- Nie do końca. Najlepiej, żeby porozmawiać o tym przy profesorze. Skoro żyje i jest tutaj, będzie bardzo pomocny - wyznała Hermiona.

- Dajmy i jemu i nam chwilę - odparła z uśmiechem. - Może przygotuje śniadanie? Albo... pójdę się ogarnąć - spojrzała po sobie, wciąż była w szlafroku i piżamie.

- Poczekam na ciebie, dobrze? -

- Oczywiście! Mamy jeszcze wiele do przedyskutowania! - rzuciła Luna, wstając od stołu.

Dopiero teraz Hermiona zdobyła się na odwagę, by rozejrzeć się po domu, który znała. Luna poszła na górę, a drzwi od piwnicy były zamknięte. Wciąż nie dochodziła do niej myśl, że na dole naprawdę jest profesor Snape. "Muszę dowiedzieć się, co planują w kwestii Draco... i czemu to takie ważne, by utrzymać informację o profesorze w tajemnicy" - pomyślała. Podniosła się z twardego krzesła i podeszła w stronę zlewu. Nie chciała szperać w lodówce przyjaciółki, złapała więc szklankę stojącą na blacie i nalała sobie wody. Kuchnia była połączona z jadalnią i czymś na wzór salonu - podobnie jak w Norze. Jedna, duża i otwarta przestrzeń pozwalała wszystkim domownikom spędzać czas razem. Mimo to, w domu Luny było zupełnie inaczej niż w Norze. Przede wszystkim czuła się tu swobodnie, nie była obserwowana ani nagabywana. Usiadła na mocno wysłużonej sofie - i tak był to lepszy wybór niż krzesło, po którym nieco zdrętwiały jej już pośladki.

__________________________

Zeszła do piwnicy, nie wiedząc, co tam zastanie. Pamiętała tylko, że przyszła po coś do Luny. Na dole panowała ciemność - nie było okien, niczym w najbardziej mrocznych lochach. Odczuwała chłód, który ogarniał jej ciało - rzuciła więc zaklęcie rozgrzewające i Lumos, by oświetlić sobie pokój.

Gdy przyzwyczaiła się do światła, dostrzegła coś w czającym się mroku. Pod ścianą umieszczona była leżanka, a na niej spał mężczyzna. Prawdopodobnie, bo nie widziała jego twarzy - ta była odwrócona w stronę ściany. Widziała tylko ciemne włosy rozrzucone po poduszce, szczupłą sylwetkę zwiniętą na prowizorycznym łóżku - podobnym do tych, które mieli w namiocie podczas poszukiwań horkruksów. Aż poczuła ból w ramionach, dobrze wiedziała, jak był niewygodne.

HGSS | Uratuj mnie - SEVMIONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz