XLVII. Odwaga czy głupota?

224 20 11
                                    

- Luna, powiedz mi natychmiast, o co chodzi! - rzuciła nieco roztrzęsiona Hermiona.

Od jakiegoś czasu miała wrażenie, że ktoś ją śledzi, że ktoś obserwuje lub... że widzi Snape'a. Sama tego nie rozumiała - ich dziwnego połączenia między sobą. Czegoś, co zarazem ją fascynowało i przerażało od momentu pierwszego snu z nim w roli głównej.

- Daj mi chwilkę, poczekamy na Draco, dobrze? -

- Nie zgłupiałam, tak? Nie jestem wariatką? - dopytała Granger.

- W to absolutnie nigdy bym nie uwierzyła - stwierdziła Luna ze swoim dziwnym, błogim uśmiechem na twarzy. - Jesteś tak samo normalna, jak my wszyscy - dodała.

***

- Widziała cię - rzucił Draco.

- To było do przewidzenia, nie zamierzałem się nigdzie ukrywać - oznajmił Severus spokojnym, głębokim głosem.

Stał spokojnie nad kociołkiem, mieszając eliksir. Tymczasem w zaciszu laboratorium Severus Snape wydawał się oazą spokoju, mimo że jego umysł był wypełniony zamętem. Eliksir, nad którym pracował, dawał mu fałszywe poczucie kontroli – odgrywał swoistą rolę w jego codzienności, pozwalał mu skupić się na czymś konkretnym.

Do Anglii wrócił niecały tydzień po tym, jak zobaczył gazetę o rocznicy Bitwy o Hogwart. Granger wyglądała jak chodząca śmierć, a nikt zdawał się tego nie dostrzegać. Dług życia, który miał wobec tej dziewczyny - nawet, jeśli bezpośrednio nie przyczyniła się do jego ożywienia, a "raptem" do przywrócenia mu wzroku. A ten dług życia dręczył Severusa i nie pozwalał mu spać spokojnie.

Do tego te cholerne sny... sny z nią w roli głównej, których nie mógł zrozumieć.

Od dawna myślał nad powrotem do magicznego świata. Najpierw zaczął od porzucenia alkoholu, choć ciągnęło go niemiłosiernie każdego dnia. Skoro dostał kolejną zakichaną od losu szansę na życie, może była pora, by jakkolwiek je wykorzystać. Tak narodził się w jego głowie pomysł, o którym zawsze myślał, że "w innym życiu, by zrealizował".

- Wiesz, że cię szukała. To wasze dziwne połączenie... nie wiem, o co chodzi, ale ona też je czuła wujku - tłumaczył.

- Powtarzasz się - odpowiedział, unosząc brwi.

- Bo nic z tym nie robisz! - uniósł się Malfoy. - Co zamierzasz? - spytał nieco spokojniej, nie poddając się.

- Nic, absolutnie nic. Sama tu przyjdzie, bo jest ciekawską, durną Gryfonką. Będzie się miotać, będzie węszyć, tak, jak ona ma to w zwyczaju. Przynajmniej będzie mieć coś do roboty, bo z tego, co mówisz, to piekielnie się nudzi - uznał gładko Severus, nadal mieszając płyn w kociołku.

Jego głos był spokojny, niemal beznamiętny. Dług, który miał wobec Hermiony, wydawał się dla niego bardziej zobowiązaniem niż okazją do prawdziwego kontaktu.

Draco westchnął. Nie podobało mu się to, jak Snape unikał konfrontacji, jak ukrywał się za murami swojej laboratorium.

- To, co ja mam zrobić? - zapytał zrezygnowany.

- Nic. Daj jej działać - odparł Snape. - Nie waż się zapraszać jej na herbatkę tutaj. Chcę tylko spłacić dług wobec tej dziewuchy. Absolutnie nic więcej. I robię to poniekąd przez mój dług wobec Lovegood - oznajmił sucho, nie odrywając oczu od mieszanki.

Snape podniósł wzrok, spoglądając dziwnie na Draco. Westchnął głucho i mruknął pod nosem.

– Nie powinna była wiedzieć, że jestem w pobliżu.

– Wiem, ale i tak by cię znalazła – odparł Draco. Znał Hermionę na tyle dobrze, by wiedzieć, że gdy raz coś postanowi, nic jej nie zatrzyma.

Poklepał Severusa po ramieniu i wyszedł z jego mikro gabinetu Musiał teleportować się tam, gdzie czekało go znacznie trudniejsze zadanie.

HGSS | Uratuj mnie - SEVMIONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz