Hermiona obudziła się rankiem, choć miała wrażenie, że nie zmrużyła oka. Była niewyspana, obolała i czuła się, jakby przebiegła maraton. Noce od dawna nie były jej sprzymierzeńcami. Budziła się z krzykiem spowodowanym seriami koszmarów lub nie mogła zasnąć w ogóle. Dziś było nie inaczej - zamknęła oczy, ale zdawała się czuwać, nie mogła jednak ruszyć się przez całą noc. Jakby ogarniał ją nocny paraliż. Powieki zdawały się być zbyt ciężkie, by je otworzyć, a sen i tak nie nadchodził.
Gdy za oknem już na dobre zrobiło się jasne, a poranne promienie wkradały się przez zasłony, podniosła się do pozycji siedzącej, choć nie zamierzała jeszcze wychodzić w pełni spod ciepłej pościeli. Choć była połowa lipca, czuła, że otacza ją chłód.
- Wiedziałaś, prawda? - spytała nagle Ginny, gdy zobaczyła, że dziewczyna już nie śpi.
- Słucham? Co miałam wiedzieć? - dopytała Hermiona, będąc wytrąconą z powolnego przeciągania się w łóżku. "To nie zapowiada się na miły poranek" - przeszło jej przez myśl.
- O dupku z Lochów! Wiedziałaś, że żyje, prawda? Oszukałaś nas? - prychnęła ze złością Weasleyówna.
- Ginny, co ty w ogóle opowiadasz! Skąd miałabym wiedzieć? -
- Ron cię obserwował podczas rozprawy. Snape, gdy przechodził w stronę sędziów, mruknął coś do ciebie. A ty spojrzałaś na niego bez żadnego zaszokowania. Każdy był zdziwiony, tylko nie ty. Wiedziałaś, tak? - dopytywała.
- Uznał, że się na niego gapię i nie szczędził mi uwagi, tylko tyle.
- Nie odpowiedziałaś na moje pytanie. Choć raz mnie nie oszukuj. Od dawna oszukujesz wszystkich, nawet siebie, czy mojego brata, ale teraz choć raz powiedz prawdę! Wiedziałaś, tak?
Hermiona miała dość udawania. Ginny postawiła ją pod ścianą, nie wiedziała więc, co więcej jeszcze może zrobić. Postawiła wszystko na jedną kartę.
- Tak. Wiedziałam. Ale nie wiedziałam, że pojawi się na rozprawie. Nie miałam pewności.
- Tak myślałam... skąd? Jak? - dopytywała Ginny.
- Nie mogę ci powiedzieć, wybacz. Obiecałam, a dodatkowo... to moja sprawa - odparła Hermiona.
- Ciągle masz sekrety Miona, nie ufasz mnie, nie ufasz nam. Nie uważasz, że Harry powinien widzieć? Albo Luna czy Draco?
- Czy ty... czy to myślisz, że zrobiłabym coś przeciwko wam? Przeciwko Harry'emu lub Lunie?
- Och nie wiem, a zrobiłabyś?
- Nie, w życiu! Jak możesz tak sądzić!
- Bo się zmieniłaś. Od wojny nie jesteś taka sama. Stałaś się... - zaczęła wyliczać rudowłosa.
- No powiedz, jaką się stałam.
- Wyobcowana. Stałaś mi się kompletnie obca Hermiono! - wybuchnęła Weasley.
- Rozumiem Ginny. Masz prawo tak uważać.
- Widzisz? Nawet nie zaprzeczysz! - wykrzyczała.
- Nie mogę, to twoja opinia i zdanie, nie będę ich negować. Masz do nich pełne prawo, ale... ja nie wiem, czy się zmienię. Nie wiem, czy potrafię być taka jak przed wojną, zbyt wiele się wydarzyło.
- NIC SIĘ DLA CIEBIE NIE WYDARZYŁO! Nic! - krzyknęła Ginny. - Nikogo nie straciłaś, nikt ci nie umarł. Nie straciłaś brata, rodziny, a Twój chłopak omal nie stracił życia. A zachowujesz się, jakbyś była najbardziej pokrzywdzona po wojnie. Tymczasem nie miałaś nawet draśnięcia! To moja rodzina jest pokrzywdzona, to u nas wydarzyły się tragedia, a nikt z tego powodu nie tupie nóżkami, domagając się atencji, tak jak ty. Nikt nie ma się za pokrzywdzonego, tylko ty. Nawet Ron ma cię już dość. Ogarnij się - rzuciła ruda, wychodząc z pokoju. Hermiona usłyszała już tylko trzaskanie drzwiami i odgłos zbiegania Ginny po skrzypiących schodach.
CZYTASZ
HGSS | Uratuj mnie - SEVMIONE
FanfictionTom Riddle nie żyje. Trwa proces w Wizengamocie, podczas którego sądzeni są śmierciożercy. Nikt jednak nie wie, że losy niektórych może odmienić jeden człowiek. I to taki, którego pogrzebali, myśląc, że zginął. Ale ona go uratowała. - Jesteś naiwna...