- Znajdę cię. Już niebawem - powiedział Snape, bo tak, to musiał być on! Tym razem jego głos zdał się bardziej przerażający niż ostatnio. Brzmiał chłodno, przenikliwie... nieco inaczej niż, gdy widzieli się w domu Luny, czy podczas procesu.
- Profesorze! - krzyknęła, odzyskując głos. - Cholera, Snape! Severusie, nie skacz! - krzyczała na próżno, bo ten spokojnym krokiem ruszył na skraj skały i zeskoczył z niej w zimną, czarną otchłań wód.
Hermiona obudziła się gwałtownie, jednocześnie nabierając powietrza w usta. Miała wrażenie, że sama znajduje się pod wodą.
"Znowu. Znowu ten cholerny sen!" - pomyślała. Już nawet nie karciła się już za przekleństwa, którymi ciskała w ścianę, oczywiście nie na głos. Dotknęła obolałych skroni, próbując zwizualizować sobie to, co widziała dokładnie. Chatka, czarne, wysokie skały, zimny klimat i głęboka przepaść. I on, pośród tego wszystkiego - w swoich nieśmiertelnych czarnych szatach, z rozwianymi od wiatru włosami. Czy to było Morze Północne?
Miała wrażenie, że poczuł chłód na swoim ciele. Musiała się dowiedzieć, co to za miejsce. Musiała znaleźć się w bibliotece Hogwartu, by poznać to miejsce.
Zdeterminowana, chciała bardzo wstać z łóżka i chciała biec, sama nie wiedziała gdzie, ale gdzieś!
Zapomniała jednak, że leży w łóżku Rona, a jego ramiona trzymają ją mocno. Wtedy przypomniała sobie, co z nim robiła, a wątpliwa zawartość żołądka podeszła do gardła. Przełknęła okropny posmak żółci i najdelikatniej, jak umiała wypełzła z ramion... no właśnie,kogo? Chłopaka, partnera, a może kochanka? Przyjaciela - to zdecydowanie było jej najbliższe, ale po tej okropnej nocy... wiedziała, że będzie musiała podjąć jakieś decyzje.
Cicho zamknęła drzwi, ale najwyraźniej sam Merlin jej nienawidził, bo wychodząc, spotkała Ginny, która szła właśnie w piżamie do kuchni. Chwilę na siebie patrzyły. Hermiona była już gotowa na kolejną dawkę pretensji i pytań. Wręcz zacisnęła zęby, gotowa na to, jak zwykle traktowała ją ruda, ale ta tylko uśmiechnęła się przyjaźnie.
- Nieprzespana noc, ha? - rzuciła, ewidentnie zadowolona, delikatnie unosząc brew. - Och Miona, cieszę się, że wreszcie jesteś sobą - dodała, mrugając do niej.
Hermiona poczuła, jakby ktoś uderzył ją w twarz. Ona, znów była sobą? Chciała się roześmiać, równie gorzko i histerycznie, jak mężczyzna na skałach z jej snu.
Była teraz wszystkim, tylko nie sobą, a ktoś, kto nazywał się jej przyjaciółką, nawet tego nie widział. Albo udawał, że nie widzi, aby było łatwiej. Próbowała wmówić sobie, że wszystkim teraz było trudno, wojna pochłonęła zbyt wiele.
- Chodźmy na śniadanie - zaproponowała Ginny. - Pewnie jesteś okrutnie głodna po takiej nocy, co nie? -
Granger tylko blado odwzajemniła uśmiech i poszła za nią. Czy tak czuł się Snape? Samotny, choć wśród ludzi, oszukujący wszystkich i niezrozumiany? W tej chwili mogłaby zastąpić jego miejsce ze snu i sama skoczyć. Ale to był tylko sen. Durny sen.
***
Wróciła do Hogwartu po świętach i pierwsze, co zrobiła, to poszła do szkolnej biblioteki. Przejrzała tonę książek, aż w końcu trafiła na jedną, w której było zdjęcie skał, które wyraźnie widziała w swoich snach.
Znalazła wzmiankę odnośnie Clochán na bhFómharach, czyli Grobli Olbrzyma, niezwykłej formacji skalnej na wybrzeżu Irlandii Północnej. Zaczęła zastanawiać się, czy to miejsce, w którym rzeczywiście mógłby być Severus Snape?
Wpadła na pomysł - sama nie mogła wyrwać się z Hogwartu, choć bardzo chciała. Ale mogła wysłać tam pewną parę blondynów.
***
CZYTASZ
HGSS | Uratuj mnie - SEVMIONE
FanficTom Riddle nie żyje. Trwa proces w Wizengamocie, podczas którego sądzeni są śmierciożercy. Nikt jednak nie wie, że losy niektórych może odmienić jeden człowiek. I to taki, którego pogrzebali, myśląc, że zginął. Ale ona go uratowała. - Jesteś naiwna...