Hermiona nie wiedziała, kiedy zasnęła. Pamiętała tylko, że wróciła z Hogwartu, rozmawiała z Harrym, zażyła eliksir i poszła spać. Gdy się obudziła, było grubo po 12:00 - znowu zaspała na śniadanie i będzie musiała mierzyć się z komentarzami najbliższych. Oczywiście robili to dla jej dobra, ale czuła narastającą presję - powinna być dobrą czarownicą, przykładną dziewczyną Ronalda, przyszłą perfekcyjną panią domu. Miała niekiedy wrażenie, że nikt nie zwracał uwagi na jej uczucia. Wsadzili ją w ramkę, w ich głowach pojawiła się wizja Hermiony, więc ona powinna nią podążać. Aby nikogo nie rozczarować. Szkoda tylko, że ostatnio coraz częściej czuła, że rozczarowuje samą siebie.
Usiadła na łóżku, czując jeszcze większe zmęczenie. "Merlinie, co mi się znowu śniło?" - pomyślała, próbując przywołać wspomnienia. Wstała zdecydowanie w kiepskim humorze. "Teraz już tak będzie? Ciągła huśtawka nastrojów?" - zapytała samą siebie. Próbowała przypomnieć sobie, czy wczorajszy dzień rzeczywiście miał miejsce. "Profesor Snape żyje... jego instynkt przeżycia jest imponujący". Będzie mogła uwarzyć przy nim eliksir, Draco wyjdzie na wolność, a potem... nie miała żadnego pomysłu na to, co będzie potem. Jej życie kończyło się wraz z uwolnieniem Malfoya - wówczas traciła sens, jakiś powód, by wstawać z łóżka i jakoś działać. Kiedyś myślała o tym, że będzie uzdrowicielką, pójdzie na studia, kto wie - może nawet połączy edukację mugolską i magiczną. Ewentualnie mogłaby też zacząć pracę w jakimś z ciekawszych departamentów w Ministerstwie Magii. Bycie Aurorem jej nie interesowało - znów wychodziło na to, że ma odmienne pragnienia niż Harry... lub Ronald. Zdecydowanie bardziej pasowałaby jej rola Niewymownej. Ale dziś? Teraz poza najbliższym tygodniem nie snuła już żadnych planów. Nie mogła się na nich skupić, wyjść myślami w przód bardziej niż kilka godzin lub dni, bo zawsze strumień wspomnień porywał ją w przeszłość i kazał analizować, jak wiele złego uczyniła.
Skoro już obudziła się w fatalnym nastroju, uznała, że da swojemu umysłowi sobą porządzić. Jeśli musiała się umartwiać, to może zacząć od razu. Zaczęła analizować wydarzenia sprzed dwunastu godzin. Profesor Snape żyje, ma się średnio, ale żyje. Jeśli tylko ona nie popełni jakiegoś oczywistego błędu, może, na 50% wróci mu wzrok. A potem będzie mógł znów z pogardą spoglądać na wszystkich... "Ciekawe, czy on wie, co robić teraz po wojnie. Wróci do Hogwartu?" - zaczęła zastanawiać się nad nim i jego przyszłością. "Co mnie to interesuje! Hermiono, na litość Erynii, jeszcze chwilę temu sądziłaś, że nie żyje, a teraz rozważasz, czy wróci do nauczania!" - zbeształa się w myślach. Jednocześnie poczuła, jak rośnie w niej zawstydzenie na myśl o tym, jak zareagowała na niego we śnie. "O mamo!" - jęknęła w swojej głowie, przypominając sobie, że nie tylko w mieszkaniu Luny Severus Snape zawładnął jej umysłem. W nocy znów o nim śniła.
________________________________
Biegła przez błonia Hogwartu, rzucając zaklęcie tarczy. Nigdzie nie było Rona. Od opuszczenia Komnaty Tajemnic nie mogła go już zlokalizować. W ogólnie nikogo nie było dookoła niej. Nagle była kompletnie sama pośrodku pola pełnego trupów. Wszędzie były martwe ciała jej przyjaciół i różnych śmierciożerców - niektórych znała, innych w ogóle nie mogła rozpoznać. Nagle wyrósł przed nią śmierciożerca i zaczął grozić różdżką, śmiejąc się przeraźliwie. Rzucił ją na ziemię.
- Najpierw ja się z tobą zabawię, a potem cię zabiję. Albo mam lepszy pomysł. Najpierw się zabawię, a potem oddam Fenirowi - powiedział, śmiejąc się złowieszczo. Dobrze wiedziała, kto kryje się za tą maską.
Ten sen powtarzał jej się często, ale zawsze w zmienionej formie. Z reguły śmierciożerca zamieniał się w Bellatrix, której cuchnący, zgniły oddech drażnił ją w nozdrza. Nagle przenosiła się do Dworu Malfoyów, a Bella ryła nożem po jej ręce. Przy okazji czuła we śnie, jak ją torturuje. Zawsze wtedy budziła się z krzykiem, zlana zimnym potem. Dlatego wolała zażywać Eliksir na Sen bez snu niż jego łagodniejszą wersję, ale zbytnio uzależniał. Tej nocy było inaczej.
CZYTASZ
HGSS | Uratuj mnie - SEVMIONE
FanfictionTom Riddle nie żyje. Trwa proces w Wizengamocie, podczas którego sądzeni są śmierciożercy. Nikt jednak nie wie, że losy niektórych może odmienić jeden człowiek. I to taki, którego pogrzebali, myśląc, że zginął. Ale ona go uratowała. - Jesteś naiwna...