Rozdział 16: Zemsta za ocenę

22 2 1
                                    

Po pierwszym ataku, kiedy Bruno powiedział, że jego koledzy lubią się bić i tego potrzebują, starałem się za wszelką cenę unikać jego grupy. Nie chciałem wchodzić im w drogę, żeby nie mieli pretekstu do agresywnego zachowania. Dlatego na wielu przerwach chodziłem do swojego kantorka na dolnym korytarzu i tam spędzałem większość czasu. Na lekcjach czułem się nieco bezpieczniej, chociaż nie śmiałem nawet spojrzeć w stronę ekipy Bruna. Obelgi z ich strony, bezustannie rzucane pod moim adresem,  zdecydowanie mi wystarczały. Nie potrzebowałem kolejnych siniaków na swoim ciele. 

Przez pierwsze dwa tygodnie po pobiciu nie wydarzyło się nic, co w jakikolwiek sposób mogłoby nakłonić chłopców do wykorzystania przemocy względem mnie. Nie odzywałem się w ich towarzystwie ani słowem, starałem się omijać każdego z poszczególnych członków paczki jak najszerszym łukiem. Jednak nie da się zbyt długo unikać ludzi, z którymi chodzi się do jednej klasy. Siłą rzeczy w końcu musiałem się z nimi skonfrontować. Nie doszło do tego jednak z mojej nieuwagi, a w wyniku zwykłego zbiegu okoliczności.

Tajga wzięła mnie na matematyce do kolejnej zakończonej porażką odpowiedzi. Mimo że obejrzałem na YouTube kilka filmików na temat ostatnio poruszanych przez nią zagadnień, to i tak nie rozwiązałem zadania, które napisała na tablicy. Z powodu mojej niewiedzy matematyczka dała mi kolejną jedynkę. Była połowa listopada. Napisaliśmy już pięć kartkówek, z których dostałem 3 dopuszczające i dwa niedostateczne. Oprócz tego mieliśmy dwa sprawdziany, ale z pomocą Internetu jakoś udało mi się je zaliczyć. Dostałem dwie jedynki z odpowiedzi. Jeśli zakończenie roku miałoby miejsce na początku grudnia, to niechybnie skończyłbym z zagrożeniem. Musiałem poprawić moje kiepskie oceny, żeby w drugim półroczu mieć szansę przejść do następnej klasy. Starałem się uczyć na bieżąco i nadrabiać wszystkie zaległości, ale niektóre zagadnienia zwyczajnie mnie przerastały. Nie miałem pieniędzy na korepetycje, a filmiki w Internecie nie zawsze okazywały się wystarczająco pomocne.

Stałem więc pod tablicą i czekałem, aż Tajga potwierdzi moje obawy co do oceny, jaką miałem otrzymać. Ona jednak powiedziała coś, co wywołało spore poruszenie w całej klasie.

— Widać, że się nie uczyłeś ani odrobinę. Ale możesz się jeszcze uratować, bo kolejna jedynka niezbyt dobrze ci się przysłuży. Wybierz spośród swoich kolegów osobę, która pomoże ci to rozwiązać.

Obróciłem się w stronę rówieśników. Wszystkie oczy w klasie wpatrzone były we mnie, a ja musiałem wybrać kogoś do pomocy. Nie chciałem wywołać do siebie osoby, która niczego nie umiała, ale nie chciałem też zakładać, że mądrzejsi uczniowie będą chętni do pomocy. Postanowiłem pozostawić wybór matematyczce.

— Lepiej, żeby pani wybrała. — powiedziałem, przelotnie zerkając nauczycielce w oczy.

— Myślę, że wszyscy z chęcią by ci pomogli. Ale skoro nie chcesz wybrać, co moim zdaniem byłoby rozsądniejsze, to postawmy na twój numer z dziennika. Jaki masz?

— Dwadzieścia jeden — odparłem niepewnie, nie wiedząc, w jakim celu chciała wykorzystać tę informację.

— Zamień cyfrę dziesiątek z cyfrą jedności.

— Dwanaście — powiedziałem, patrząc na nią ze strachem. Nie miałem pojęcia, czyj był ten numer, a wywoływanie do tablicy losowej osoby nie wróżyło nic dobrego. 

— Kto ma dwanaście? — zapytała nauczycielka, zsuwając swoje okulary z łańcuszkiem na koniec nosa.

— Ja — odpowiedział Oliwer, powoli podnosząc rękę do góry.

Zamarłem. Żaden z nas nie był dobry z matematyki, obydwaj balansowaliśmy na krawędzi zagrożenia. Wiedziałem, że Oliwier nie będzie potrafił rozwiązać tego zadania. Tajga postawi ocenę niedostateczną i mnie, i jemu.

Pociski sprawiedliwościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz