Nie zamierzałem jednak zabijać Bruna bez wcześniejszego doprowadzenia go na skraj szaleństwa. Pragnąłem, by cierpiał w niepewności i przerażeniu aż do samego końca. Chciałem stać się jego panem i zmusić do błagania o litość. Zamierzałem dać mu ostatnie życzenie, ostatni płomyk nadziei, a następnie zdmuchnąć go naciśnięciem spustu.
Jednak najpierw postanowiłem obnażyć Bruna z jego największego sekretu. Zrównać go z ziemią i zawstydzić przed wszystkimi. Sprawić, by poczuł to samo, co ja czułem przez ponad półtora roku katorgi w liceum. Pragnąłem zmusić chłopaka do wyznania pieczołowicie skrywanej prawdy na forum całej klasy. Jego śmierć nie mogła być zwyczajna. Chciałem zrobić z niej widowisko, które cała reszta będzie pamiętać do końca swojego życia.
Stanąłem na środku klasy i nieznacznie opuściłem broń w dół.
– Bruno... – zacząłem cicho, kierując wzrok na chłopaka. Jego jabłko Adama uniosło się w górę i opadło w dół, w miarę jak przełknięta z trudem ślina spłynęła w dół gardła. Nieustraszony kapitan drużyny Borsuków był biały jak wczesnomarcowy śnieg, nieprzerwanie padający za oknem. – Czy ty chcesz nadal żyć?
Pytanie to zbiło z tropu wszystkich uczniów w klasie, a ich spojrzenia natychmiastowo padły na Bruna. Chłopak energicznie pokiwał głową.
– Odpowiadaj, chcesz żyć czy nie?!
Podniosłem głos, jednocześnie wznosząc karabin w górę, by niedbale wycelować jego lufę w pobladłego ze strachu kapitana.
– Tak! – wyrzucił z siebie Bruno, niemal odruchowo unosząc dłonie w górę.
– Spokojnie, opuść ręce – nakazałem, posyłając mu delikatny uśmiech. Chłopak posłusznie wykonał polecenie. – Dlaczego chcesz uratować swoje życie... – kontynuowałem, nienaturalnie wydłużając każde wypowiadane słowo, by nadać swojej wypowiedzi mądry wydźwięk – ...mimo że tak bardzo go nienawidzisz?
Bruno spojrzał na mnie z bólem, w jednej chwili zdając sobie sprawę z celu moich pytań. Wiedział, że zamierzałem zagrać z nim w niezwykle trudną grę, która w żaden sposób nie mogła zakończyć się jego zwycięstwem. Zrozumiał, że dzisiaj będzie musiał coś utracić –albo godność, albo swoje życie.
Nie wiedział jednak, że tak naprawdę miałem zamiar odebrać mu i jedno, i drugie.
– Nie chcę umierać – wydusił drżącym głosem, chowając twarz w dłoniach.
– Patrz na mnie! – ryknąłem, a chłopak z wysiłkiem podniósł głowę w górę i spojrzał mi w oczy. – Pora się przyznać, Bruno. Musisz im o wszystkim powiedzieć.
Zerknąłem na zegar. Zostało mi około dziewięciu minut.
– Zdejmij koszulkę – nakazałem. – Szybko.
Bruno niepewnie zdjął z siebie czarny T-shirt, po czym zmiął go w kulkę i odłożył na ławkę. Zgarbił muskularne plecy, wbijając zawstydzone spojrzenie w jeden punkt na ścianie. Choć starał się zasłonić swoje siniaki i blizny, część z nich ukazała się oczom zebranych w pełnej krasie.
– Bruno, kto ci to zrobił? – zapytał niespodziewanie Kamil z nieukrywaną troską w głosie. Przenosił wzrok ze mnie na swojego przyjaciela, nie do końca wierząc w prawdziwość sytuacji, która rozgrywała się na jego oczach. Byłem niemal pewien, że częściowo postrzegał ją jako wyjątkowo silną halucynację, wywołaną w jego umyśle zbyt dużą ilością wypalonego narkotyku. Kilkukrotnie przecierał oczy i mrugał szybko powiekami, chcąc udowodnić sobie, że to wszystko działo się naprawdę, a nie jedynie w wyobraźni.
CZYTASZ
Pociski sprawiedliwości
Teen FictionNie wszyscy siedemnastolatkowie są podobni do siebie. Paweł znacząco różni się od swoich rówieśników. Spragnieni ciągłej zabawy i popularności licealiści zaczynają się nad nim znęcać, co doprowadza życie chłopaka do całkowitego upadku. Dopiero kiedy...