Rozdział 7

963 39 27
                                    


pov.Rafe

Cały dzień chodziło za mną to, co rano powiedziała Vanessa. Cały dzień nie mogłem się na niczym skupić, bo myślałem o tym, co zrobiłem. Przypomniała mi się jeszcze sytuacja ze statku, wcześniej jakoś ... wyblakła, wpadła mi do głowy dopiero, gdy zacząłem o tym wszystkim więcej myśleć. Chciałem z nią o tym porozmawiać, musiałem z nią o tym porozmawiać, musiałem przeprosić, chociaż wątpię, żeby jedno głupie słowo załatwiło ...to wszystko. Brała prochy, przeze mnie zaczęła brać jakieś pieprzone tabletki, bo nie mogła funkcjonować.

Nie wytrzymałem w pewnym momencie, miałem do niej jechać dopiero koło dwudziestej, ale dochodziła dziewiętnasta, gdy myślałem, że zgłupieję z tego wszystkiego. Wsiadłem na motor i pojechałem pod jej dom licząc na to, że mojej siostry i jej chłopaka już tam nie będzie, bo inaczej musiałbym się tłumaczyć, a naprawdę dzisiaj nie miałem ochoty na takie coś. Chcę tylko porozmawiać z Nessą.

- Cholera - jęknąłem, gdy drzwi otworzyła mi Sarah.

- Wiem, że macie kontakt - biła od niej niepewność. Dopiero po chwili, gdy się jej przyjrzałem, zauważyłem że płakała - Ona ... jest w salonie, ale nie wiem, czy chce z tobą rozmawiać - wpuściła mnie do środka i zamknęła drzwi.

- Coś się jej stało? - zapytałem ruszając w stronę dużego pokoju - Źle się czuje?

- Jaa ... nie wiem ile wiesz, dalej jest dla mnie dziwne to, że tu jesteś i że pozwalam ci teraz do niej iść - westchnęła - Wydaje mi się, że skoro pomogłeś jej wtedy, to teraz też będziesz umiał - przyspieszyłem kroku, bo zaczynałem się martwić. Mówiła tak, jakby Van coś się stało.

- Vanessa - wszedłem do salonu, zobaczyłem brunetkę siedzącą na sofie, nie odwróciła się, bałem się, że chodzi o rozmowę z rana, bałem się, że to przeze mnie coś się stało - Ej Van - obszedłem sofę i stanąłem tuż przed nią, wtedy podniosła głowę i zobaczyłem, że jest cała zapłakana - Ej ej, co się stało - kucnąłem przed nią, a ona wybuchła jeszcze większym płaczem.

To była moja wina, przeze mnie płakała. Dosłownie dusiła się łzami, a ja nie wiedziałem co robić, nie wiedziałem co mogę zrobić. Sarah stała za sofą i patrzyła na mnie, jakby prosząc, żebym coś zrobił, tylko co? Przeze mnie płacze, więc jak mam pomóc jej się uspokoić? Jak mogę ... cholera zaraz sam się rozpłaczę.

- Van - ułożyłem dłonie na jej kolanach - To ta rozmowa z rana? Przepraszam, cholera chciałbym móc powiedzieć coś więcej, ale naprawdę nie wiem jak to ująć w słowa, cały dzień o tym myślałem i ...

- To JJ - wtrąciła Sarah, przez co przeniosłem na nią spojrzenie - To nie ty - w jej oczach znowu pojawiły się łzy - To JJ.

- O - nie wiedziałem co więcej mogę powiedzieć.

Wziąłem dłonie z jej kolan, powoli wstałem, usiadłem obok brunetki i zrobiłem to, co ona zrobiła dla mnie wczoraj. Delikatnie ją podniosłem i posadziłem sobie na kolanach i po prostu ją przytuliłem. Bałem się, że przekroczyłem jakąś granicę, że dotknąłem ją, a tego nie chciała, ale nie odsunęła się, tylko oparła głowę o moje ramię i w dalszym ciągu płakała.

- Oddychaj księżniczko, inaczej nie przejdzie, wiesz to - oparłem policzek, o jej głowę - Oddychaj i pamiętaj, że cały czas tu jestem, Sarah też jest, nie zostałaś z tym wszystkim sama - chwilę po moich słowach blondynka usiadła na sofie obok nas i złapała dłoń dziewczyny - Spróbuj na chwilę to wszystko wyłączyć Van, wiem że potrafisz, robisz to cały czas - mówiłem cicho.

Siedzieliśmy w ciszy przez nie mam pojęcia jak długi czas, ale oddech Vanessy się w końcu unormował, udało jej się zasnąć. Jej policzki cały czas były wilgotne od łez, które dosłownie lały się strumieniami. Niesamowicie mi ulżyło, gdy zobaczyłem jej zamknięte oczy, nie chciałem, żeby płakała, czy to przeze mnie, czy przez JJ'a, nie zasługiwała na to.

Change / Rafe CameronOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz