Rozdział 11

248 45 2
                                    


Szybko to poszło. 35 gwiazdek i wrzucam następny. Miłego dnia<3

Po JJ'u nie ma śladu. John B, Sarah i Kie poszli się przejść po okolicy, Cleo z rana do mnie zadzwoniła i powiedziała, że Pope ma areszt domowy i nie może się z nami kontaktować. Wszystko nagle zaczęło się ... mieszać. W którym momencie do tego wszystkiego doszło? W którym momencie wpakowałam się w takie gówno?

- Hej - poczułam ramiona, owijające się wokół mojej talii.

- Hej - odchyliłam głowę w tył i oparłam ją o jego ramię - Mogłeś jeszcze spać.

- Spałbym, gdybyś była obok. Jak się trzymasz? - oparł brodę na moim ramieniu - Dzwonił już ktoś?

- Od rana mam gorącą linię - westchnęłam - Nie ma po nim śladu, Pope ma pieprzony areszt domowy, a JJ, jeśli się już znajdzie, to pójdzie na długo siedzieć. Nie zgodziłby się, żebym mu załatwiła papiery o niepoczytalności.

- Starałaś się Vanessa.

- Dlaczego to nigdy nie wystarcza? Dlaczego - zacięłam się - Dlaczego raz coś nie może mi wyjść tak, jak powinno. Najpierw ten pieprzony sąd, później próbowałam nad ranem jakoś wyciągnąć Pope'a, ale Shoupe kazał mi odpuścić. Teraz to z JJ'em. Nic mi nigdy nie wychodzi.

- Kłóciłaś się z doświadczonymi prawnikami Nessa, poszło ci jak na to rewelacyjnie, to nie jest twoja wina, że łamią prawo. To nie twoja wina, że pojawił się ojciec JJ'a i to nie twoja wina, że rozjebał całe miasto i może iść za to siedzieć. Przestań brać wszystko na siebie.

- Nie biorę, po prostu ...

- Po prostu wszystko bierzesz na siebie. Nie wiem co mam ci powiedzieć, żebyś zrozumiała, że w sądzie poszło ci rewelacyjnie, nie wiem co mam powiedzieć, żebyś zrozumiała, że robisz co możesz, nie za mało, a wręcz za dużo. Powie ci to każdy Vanessa, za każdym razem dajesz sto procent.

- I za każdym razem to jest za mało - dłonie zaczęły mi się trząść, więc zacisnęłam je na ramionach. Mój telefon zaczął dzwonić, wyjęłam go z kieszeni, John B. Nie odsuwając się od Rafe'a, przyłożyłam urządzenie do ucha - Tak?

- Płyniemy na wyspę kozią. I od razu mówię, nie płyniesz z nami, my to jakoś załatwimy.

- W porządku - przymknęłam oczy.

- To nie twoja wina.

- Ta, gdzieś to już dzisiaj słyszałam - poczułam ciepły oddech Rafe'a na szyi.

- Kazałaś mu odejść? Przysięgam Vanessa, jeśli spławiłaś go dla nas ...

- Jest tu. Trzyma się jak rzep psiego ogona, stoi obok mnie. Co żeś się tak tego uczepił JB? Co cię to obchodzi, czy ...

- Bo zasługujesz na dobre rzeczy Vanessa, nie dopuszczasz tego do siebie, ale naprawdę zasługujesz na wszystko co najlepsze. I skoro sama nie umiesz sobie tego załatwić, to ja ci to będę załatwiał. Jesteś dla mnie jak mała siostra, która dba o dupy wszystkich, tylko nie swoją.

- JB...

- Mogę go nienawidzić, ale tak długo, jak jest dla ciebie dobry i tak długo, jak patrzy na ciebie ... tak jak to robi teraz, to chcę, żeby był przy tobie.

- Zrobiłeś się strasznie pierdołowaty - zaczął się śmiać - Dzięki bracie - dodałam po chwili, lekko się uśmiechając - A co do ...

- Jest i on! Król Płotek - usłyszałam z słuchawki głos Toppera - Zadowolony? Wypuściłeś pokraka, a my mamy problem. Myślisz w ogóle o konsekwencjach?

Change / Rafe CameronOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz