Szybko to poszło. 35 gwiazdek i wrzucam następny. Miłego dnia<3
Po JJ'u nie ma śladu. John B, Sarah i Kie poszli się przejść po okolicy, Cleo z rana do mnie zadzwoniła i powiedziała, że Pope ma areszt domowy i nie może się z nami kontaktować. Wszystko nagle zaczęło się ... mieszać. W którym momencie do tego wszystkiego doszło? W którym momencie wpakowałam się w takie gówno?
- Hej - poczułam ramiona, owijające się wokół mojej talii.
- Hej - odchyliłam głowę w tył i oparłam ją o jego ramię - Mogłeś jeszcze spać.
- Spałbym, gdybyś była obok. Jak się trzymasz? - oparł brodę na moim ramieniu - Dzwonił już ktoś?
- Od rana mam gorącą linię - westchnęłam - Nie ma po nim śladu, Pope ma pieprzony areszt domowy, a JJ, jeśli się już znajdzie, to pójdzie na długo siedzieć. Nie zgodziłby się, żebym mu załatwiła papiery o niepoczytalności.
- Starałaś się Vanessa.
- Dlaczego to nigdy nie wystarcza? Dlaczego - zacięłam się - Dlaczego raz coś nie może mi wyjść tak, jak powinno. Najpierw ten pieprzony sąd, później próbowałam nad ranem jakoś wyciągnąć Pope'a, ale Shoupe kazał mi odpuścić. Teraz to z JJ'em. Nic mi nigdy nie wychodzi.
- Kłóciłaś się z doświadczonymi prawnikami Nessa, poszło ci jak na to rewelacyjnie, to nie jest twoja wina, że łamią prawo. To nie twoja wina, że pojawił się ojciec JJ'a i to nie twoja wina, że rozjebał całe miasto i może iść za to siedzieć. Przestań brać wszystko na siebie.
- Nie biorę, po prostu ...
- Po prostu wszystko bierzesz na siebie. Nie wiem co mam ci powiedzieć, żebyś zrozumiała, że w sądzie poszło ci rewelacyjnie, nie wiem co mam powiedzieć, żebyś zrozumiała, że robisz co możesz, nie za mało, a wręcz za dużo. Powie ci to każdy Vanessa, za każdym razem dajesz sto procent.
- I za każdym razem to jest za mało - dłonie zaczęły mi się trząść, więc zacisnęłam je na ramionach. Mój telefon zaczął dzwonić, wyjęłam go z kieszeni, John B. Nie odsuwając się od Rafe'a, przyłożyłam urządzenie do ucha - Tak?
- Płyniemy na wyspę kozią. I od razu mówię, nie płyniesz z nami, my to jakoś załatwimy.
- W porządku - przymknęłam oczy.
- To nie twoja wina.
- Ta, gdzieś to już dzisiaj słyszałam - poczułam ciepły oddech Rafe'a na szyi.
- Kazałaś mu odejść? Przysięgam Vanessa, jeśli spławiłaś go dla nas ...
- Jest tu. Trzyma się jak rzep psiego ogona, stoi obok mnie. Co żeś się tak tego uczepił JB? Co cię to obchodzi, czy ...
- Bo zasługujesz na dobre rzeczy Vanessa, nie dopuszczasz tego do siebie, ale naprawdę zasługujesz na wszystko co najlepsze. I skoro sama nie umiesz sobie tego załatwić, to ja ci to będę załatwiał. Jesteś dla mnie jak mała siostra, która dba o dupy wszystkich, tylko nie swoją.
- JB...
- Mogę go nienawidzić, ale tak długo, jak jest dla ciebie dobry i tak długo, jak patrzy na ciebie ... tak jak to robi teraz, to chcę, żeby był przy tobie.
- Zrobiłeś się strasznie pierdołowaty - zaczął się śmiać - Dzięki bracie - dodałam po chwili, lekko się uśmiechając - A co do ...
- Jest i on! Król Płotek - usłyszałam z słuchawki głos Toppera - Zadowolony? Wypuściłeś pokraka, a my mamy problem. Myślisz w ogóle o konsekwencjach?
CZYTASZ
Change / Rafe Cameron
Fanfic3 i 4 część ,,Live your life" , można czytać bez znajomości poprzednich. UWAGA, w książce pojawiają się toksyczne i niezdrowe relacje. Po powrocie z bezludnej wyspy wszystko się zmieniło, wszyscy się zmienili. Wszyscy mieli tajemnice i własne cele...