Rozdział 2

158 24 1
                                    


Poprawiłam już tamte rozdziały, zmieniłam wątek z Rafe'm, bo moje plany co do niego się pozmieniały. Kolejny rozdział jak będzie 20 gwiazdek, albo we wtorek. Miłego dnia!<3

Budowanie tego wszystkiego wcale nie jest tak łatwe, jakby się mogło wydawać, mija już szósty tydzień, czasami nie czuję pleców i rąk, ale idzie nam rewelacyjnie. To wszystko zaczyna mieć ręce i nogi. Pomagam im praktycznie codziennie, chyba że przychodzi Rafe, wtedy biorę jednodniowy urlop i spędzam czas z nim. Nie podoba mu się to, że pomagam płotką, ale nie komentuje tego głośno, na całe szczęście. Staram się odwracać jego uwagę od starty taty, co czasami wychodzi mi dobrze, a czasami ... czasami siedzę z nim w ciszy w łóżku przez kilka godzin i wspieram go tak.

- Muszę to rozruszać - podniosłam spojrzenie na JJ'a, majstrował coś przy czerwonej rurce - Ale zakwas, masz drugi koniec?

- Nie stary, od nowa - odezwał się Pope. Zerknął na mnie, a potem wrócił do patrzenia na JJ'a. Przystopował, naprawdę przystopował, tak jak mi obiecał.

- Dlaczego?

- Jest źle - ruszył w jego stronę.

- Dobrze jest.

- Wcale nie.

- Wyluzuj!

- To przystań, a nie szkolny projekt - skwitował czarnoskóry - To nasze marzenie, musi być idealnie - JJ podniósł na mnie spojrzenie.

- Na tym polega pic. Zrób byle jak, a on zrobi za ciebie. Kocham cię Pope - poklepał go po ramieniu.

- Przystań musi być bezpieczna.

- Czuję się bezpiecznie.

Parsknęłam śmiechem, podobnie jak Cleo. Wróciliśmy do roboty. Trzeba przyznać, że nigdy nie da się tu nudzić. Co chwilę coś gdzieś jest nie tak, co chwilę ktoś krzyczy, a ktoś inny się śmieje. Jest zabawnie. A to najważniejsze. Byłam w trakcie przybijania ostatniej deski, gdy zadzwonił mój telefon.

- Co tam? - włączyłam go na głośnik, bo byłam sama na pomoście. Panowie poszli po ostatnie deski, a dziewczyny robią kolacje.

- Nic ciekawego, dawno cię nie widziałem.

- Spałeś u mnie przedwczoraj - złapałam za kolejny gwóźdź.

- Przyszedłem jak spałaś, powiedziałaś mi tylko cześć i zasnęłaś dalej, a rano jak wstałem to zostawiłaś mi karteczkę z naleśnikami w kształcie serduszek.

- Smakują ci - usłyszałam cichy śmiech w słuchawce - Nie mów Cameron, że się stęskniłeś - podniosłam młotek.

- Stęskniłem. Nie wiem nawet co u ciebie - spojrzałam na ekran - Nie opowiadasz, rozmawiamy o filmach, albo śpimy. Naprawdę się za tobą stęskniłem Vanessa - nie wiedziałam co na to odpowiedzieć - Co teraz ciekawego robisz?

- Przybijam deskę.

- Przybijasz deskę? - zaśmiał się - Błagam cię nie ubij sobie palca.

- Przybiłam ich dzisiaj z setkę i moje palce żyją, ale kręgosłup mi umiera i mam cholerną ochotę na jakiegoś zimnego drinka, ale bez alkoholu rzecz jasna.

- Rzecz jasna - westchnął.

- Chcesz mnie stąd potem odebrać? Jeśli nie, bo nie chcesz się z nimi widzieć to możesz po prostu podjechać pod ...

- Przyjadę po ciebie. Mogę już wyjechać?

- Możesz. Czy zrobisz mi jakiegoś dobrego drinka w domu?

Change / Rafe CameronOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz