Rozdział 6

279 34 0
                                    


Strasznie szybko poszło to 20 gwiazdek, dlatego podnoszę do 25. Miłej niedzieli!<3


- Van - zaczął JJ, gdy się przebudziłam, zasnęłam na dosłownie kilka minut. Patrzył na mnie, jak psychol i idiota, czyli standardowo.

- Hm? - przymknęłam oczy.

- Prawie zginęłaś. Niepotrzebnie prosiłem cię o pomoc.

- Kto by ci uratował tyłek, gdyby nie ja? Gdyby nie ja, to zabiłby cię.

- Okej, ja ciebie też uratowałem - parsknęłam śmiechem. Zaczynamy licytację.

- W rzeczy samej to właśnie zrobiłeś - otworzyłam oczy i na niego spojrzałam.

- Całe szczęście - uśmiechnął się lekko - Wiesz co - zaczął, po chwili ciszy - Jak na bogolkę jesteś naprawdę całkiem spoko - zaśmiałam się.

- Spędzimy tu dwanaście godzin - wtuliłam się w poduszkę - Co będziemy robić?

- Coś wymyślimy - uśmiechnął się szerzej - Chociaż znając ciebie, to zaraz zaśniesz i będzie tyle z naszego plecenia warkoczy. Do kogo dzwoniłaś?

- Hm?

- Kilkanaście razy do kogoś dzwoniłaś w samochodzie, nie odbierał. Do kogo dzwoniłaś?

- Do Rafe'a, ale najwidoczniej spotkanie z krętaczką było ważniejsze - zamknęłam oczy - Kie się o ciebie martwi. Prawie zeszła, jak zobaczyła, jak lecisz na twarz.

- Nie leciałem na twarz.

- Leciałeś.

- Nie ważne - westchnął - A ty się nie martwiłaś?

- Wiesz, że to nie o to chodzi. Rozmawiałam z nią, ona naprawdę cię kocha J, daj jej to pokazać, tak jak kiedyś pozwalałeś na to mi. Daj jej szansę.

- Ty mi jej nie dałaś.

- Gdybym na wyspie wybrała Rafe'a zamiast ciebie, jakbyś się poczuł? - cały się spiął - Tak właśnie poczułam się ja. Dlatego proszę, daj jej szansę. Kocham cię, zawsze będę, ale między nami to musi się zatrzymać na przyjaźni.

- Kocham cię - złapał moją dłoń.

- Wiem J.

Nic więcej już nie powiedział, ja też się zamknęłam. Poszliśmy po prostu spać. Obudziłam się, gdy J lekko zaczął mnie trącać w ramię. Od razu zaczęły się problemy, zobaczył na korytarzu tego gościa z wraku, a przynajmniej tak uważał. Uwierzyłam mu, miał ranę tam, gdzie J go dźgnął. Widział nas, dlatego musieliśmy uciekać. Nikt nie chciał nas wysłuchać, ani nas wypuścić. Zostało nam wybicie szyby, co JJ'owi świetnie wyszło. Zrobił potem zamieszanie, żebym mogła uciec. Wychodząc zauważyłam kartę z danymi tego mężczyzny w recepcji, szybko ją zgarnęłam. Przed szpitalem czekali już Pope i Cleo, kazałam im jechać, JJ wskoczył po drodze. Przekazałam im karty, nie chciałam się tym już zajmować, dlatego odwieźli mnie pod dom.

- Nessa - Rafe poderwał się ze schodów - Gdzie ty byłaś?

- Dzwoniłam! - wydarłam się - Dzwoniłam kilkanaście razy Rafe! - poczułam łzy w oczach.

- Wiem wiem, przepraszam, byłem na spotkaniu, a potem dzwoniłem, ale ty nie odbierałaś i ... co się dzieje? - ujął moją twarz w dłonie - Gdzie byłaś Vanessa? Co się stało?

- Nie było cię - odepchnęłam go od siebie - Nurkowałam, zaatakował nas jakiś gość, prawie się udusiłam pod pieprzoną wodą. Ponad dwadzieścia metrów w dół! Dostałam choroby dekompresyjnej i całą noc spędziłam w komorze, a ty nie odebrałeś ani jednego z kilkunastu telefonów - znowu go pchnęłam.

Change / Rafe CameronOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz