Prolog do Części 4

214 14 0
                                    


Wrócili zaledwie dwa tygodnie temu. Od ich powrotu zdążyłam się popłakać, naćpać posurfować z Pope'm i dołączyć do wielkiej kłótni Rafe'a z Sarah. Za dużo, naprawdę za dużo. O no i zdążyłam porozmawiać z JJ'em, który podobno rozstał się z Kiarą i teraz ... teraz się z nim całuję. A właściwie on całuje mnie. Podczas imprezy, nocy świętojańskiej. To złe.

- JJ - odsunęłam się od niego w końcu - Nie, nie mogę - zrobiłam krok w tył.

- Vanessa - chciał złapać moją dłoń, ale ją cofnęłam - Kocham cię, naprawdę cię kurwa kocham, nie wiem co jeszcze mogę ...

- Wierzę ci, ale ja tak nie mogę. Wróć do Kiary, proszę cię tylko o to, wróć do niej i daj jej w końcu szansę. Przestań myśleć o tym, że jestem jeszcze ja, bo ja ... mnie nie ma, możemy się przyjaźnić, ale nie chcę ... nie powiem tego, co chcesz usłyszeć - objęłam się ramionami.

- Van ...

- Vanessa - odwróciłam się i zobaczyłam stojącego z butelką wody w ręce Rafe'a.

On i JJ, ich stosunki po kłótni z Sarah stały się gorsze niż były. Nie są w stanie przy sobie przebywać. Cameron nie może być w tym samym miejscu co płotki, bo zaczynają się problemy, których ja nie mam siły, ani ochoty rozwiązywać. Nie spotykam się z nim, gdy widzę się z nimi, nie zapraszam go wtedy do mnie, co więcej, piszę mu w razie co, że oni u mnie są, żeby nie było jatki w moim domu.

- Idę - ruszyłam w jego stronę, przytrzymując prawą ręką sukienkę, nie chciałam, żeby się ubrudziła od ziemi i trawy.

- Van, daj temu szansę, ostatnią - zaczął za mną JJ, przystanęłam i przymknęłam na chwilę oczy - Nie mogę odpuścić, wiesz to.

- Nie możesz, ale musisz - zerknęłam na niego przez ramię - Skup się na tym, co kombinujecie J, pomóż John'owi B. Nie pakuj się w kłopoty, dobrze? - uśmiechnęłam się lekko - Cześć JJ.

- Ale ...

- Powiedziała ci, żebyś odpuścił - zaczął ostrzegawczo Rafe, wyciągając do mnie dłoń, jednak patrzył na blondyna - Więc się w końcu od niej odpierdol. I nie próbuj znowu wyciągać tego argumentu, który leci przy każdej kłótni.

- Zraniłeś ją bardziej, niż ja kiedykolwiek byłbym w stanie - podniósł głos.

- I żałuję tego każdego dnia! Tylko ja zrobiłem to raz, ty raniłeś ją naumyślnie i na trzeźwo przez kilka miesięcy!

- Rafe - ułożyłam dłoń na jego klatce, gdy chciał ruszyć na JJ'a - Odpuść - przeniósł na mnie spojrzenie.

- Znowu się zaczyna - westchnął za mną Maybank - I co, ja będę na takim samym poziomie relacji jak on? Po tym wszystkim, co przeszliśmy? - nie odwracałam spojrzenia od błękitnych oczu Rafe'a.

- Nic nie rób - poprosiłam cicho - Błagam cię nic nie rób - z zaciśniętą szczęką lekko skinął głową - JJ - odwróciłam się przodem do niego - Nie chcę się kłócić, wiem jaki jesteś, wiem że jesteś na mnie teraz zły, mimo tego, że tego nie przyznasz - zaczął kręcić głową - Tak J, jesteś na mnie zły, tak samo jak ja czasami jestem zła na ciebie. Odpuść, wcześniej potrafiłeś to zrobić, teraz też dasz radę. Nie będę cię unikać, nie będę wychodzić z płotkami tylko wtedy, gdy ciebie i Kie nie będzie. Wszystko wróci do normy, tylko odpuść.

- To nie fair, że mnie o to prosisz. Bo ja tracę ciebie, a ty? Co ty zyskujesz? Kochasz mnie Vanessa, wiem to, możesz mi tego nie mówić, możesz ... po prostu daj nam szansę - gardło mi się zacisnęło. Poczułam ciepłą dłoń na moim krzyżu.

Sukienka z gołymi plecami na chłodniejszą noc to nie był najlepszy pomysł.

- Nie pamiętałeś kiedy się ostatnio całowaliśmy - zaczęłam, po chwili ciszy - Teraz już będziesz pamiętał. Idź spełniaj w końcu marzenia o sklepie surferskim J - odwróciłam się i ruszyłam w kierunku, z którego dobiegała muzyka.

Rafe zrównał ze mną krok, bez słowa złączył nasze dłonie i tak szliśmy w ciszy, aż zobaczyliśmy lampki i usłyszeliśmy pierwsze rozmowy. Zatrzymaliśmy się z boku, zabrałam od blondyna butelkę i wzięłam kilka łyków wody. Zrobiłam dobrze, tego jestem pewna. I może faktycznie go kocham, albo kochałam, ale wiem, że lepiej nam będzie gdy zostaniemy przyjaciółmi. Mam nadzieję, że on też to kiedyś zrozumie.

- Dzięki - odetchnęłam, gdy narzucił mi na ramiona swoją marynarkę.

- Wszystko w porządku? - skinęłam głową - Pierwszy raz nie jestem w stanie stwierdzić czy kłamiesz, czy nie.

- Chyba jest w porządku - podniosłam na niego spojrzenie - Zrobiłam dobrze, to wiem, nie mogłabym z nim być, nawet jakbym chciała, a już chyba nie chcę. Nie chciałam go tylko skrzywdzić, a to niestety zrobiłam.

- On wcześniej skrzywdził ciebie - zmarszczył lekko brwi - W porównaniu do tego nie zrobiłaś nic złego.

- Nie chciałam go skrzywdzić, w tym wszystkim nigdy nie chodziło o to, nie robię tak Rafe, nie krzywdzę osób, nawet jeśli one wcześniej zrobiły coś mnie - lekko skinął głową - Nie musiałeś się mieszać.

- Musiałem, nie chciał ci dać spokoju.

- Tym razem bym was nie rozdzieliło, nie było ani Toppera, żeby mi pomógł, ani ...

- Nie biłbym się z nim - zrezygnowana przechyliłam lekko głowę na bok - Naprawdę bym tego nie zrobił. Nie dzisiaj.

- Obydwoje wiemy, że jakbym tego nie przerwała, to doszłoby do bójki. Nie mam siły was za każdym razem rozdzielać Rafe. Nie lubisz go, rozumiem to, masz do tego pełne prawo, ale to nie znaczy, że przy każdej możliwej okazji macie się atakować. A jak już chcecie to robić, to chociaż nie przy mnie - odwróciłam spojrzenie.

Zauważyłam mamę Scotta tańczącą ze swoim mężem. Są strasznie uroczy, zauważyłam też moją babcię, plotkującą ze swoimi koleżankami. I ten widok jakoś mnie uspokoił. Ciśnienie i ten dziwny ucisk w kręgosłupie odpuściły.

- Przepraszam - ponownie na niego spojrzałam, przyglądał mi się - Nie lubię ich, wiesz to, ale faktycznie powinienem jakoś ... mogę ich po prostu olewać, a dokładam ci stresów i nerwów, przepraszam.

- Jest okej - zmrużył lekko oczy - Naprawdę, jest okej. Jak mnie znowu kiedyś wkurwisz to ci powiem - uśmiechnął się - Chociaż wolałabym, żebyś tego nie robił.

- Postaram się. O właśnie, kazałaś mi nakarmić konie, pamiętasz? No więc ...

- Nie - przerwałam mu - Rafe prosiłam cię o jedną - przerwałam, widząc jak się uśmiecha - Idiota - walnęłam go w ramię - Kretyn i buc.

- Uwielbiam jak mnie uroczo przezywasz - zaśmiał się - Chodź, idziemy tańczyć, a później stąd uciekamy. 


WAŻNE: sprawa ma się tak, że trochę inaczej poprowadzili tą pierwszą część 4 sezonu, co nie klei mi się z końcówką 3 części, dlatego muszę ją nieco zmodyfikować, ale na razie jeszcze nie wiem jak to zrobić. W tej części postaram się to jakoś rozpisać i nakierować was na to, jak się sprawy będą mieć, po zmianie końcówki. Planuję też zmienić jeden wątek, który zaczął się w  1 części, ale jeszcze nie wiem, jak to zrobić. Pierwszy rozdział wleci we wtorek wieczorem. Miłego weekendu!<3

Change / Rafe CameronOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz