- Scott - zaśmiałam się, gdy oparł czoło o moje ramię, tym samym łaskotając swoimi włosami moją szyję - Hayes bierz ten łeb, bo mnie łaskotasz - starałam się jakoś od niego odsunąć - Denerwujesz mnie.
- Ja? - odsunął się ode mnie z wielkim uśmiechem na ustach - Ale jak to?
- Debil - lekko pokiwałam głową - Z tobą się nie da oglądać filmów, jesteś ... - przerwał mi, nachylił się, tym samym nasze twarze dzieliło jedynie kilka centymetrów.
- Jaki? - oblizał usta - Jaki jestem Van?
- Okropny, nie umiesz... - nie dokończyłam, bo wpił się w moje usta.
Naparł na mnie tak mocno, że wylądowałam plecami na sofie, on żeby na mnie nie spaść oparł się po obu stronach mojej głowy. Całował świetnie, dlatego nie potrafiłam zrozumieć, dlaczego w mojej głowie pojawił się JJ. Wyobraziłam sobie niego zamiast Scotta, nie powinnam tego robić, on teraz był z Kie, sama tego chciałam. Gdy tylko pomyślałam o nich razem Maybank zniknął, wrócił Scott, ale dziwne uczucie pozostało.
***
Scott wyszedł dwie godziny temu, a ja od tamtego czasu nie umiałam nic ze sobą zrobić, nie umiałam myśleć o niczym innym niż JJ. Zastanawiałam się co teraz robi, czy jest z nią szczęśliwszy, czy dobrze zrobiłam kończąc to wszystko ... Niby cały czas próbował mnie przekonać, że wcale na nią nie leci, ale ja to widziałam, widziałam jak na nią patrzy, jak się o nią boi, jak robi wszystko byleby ją wyciągnąć z rezydencji tego pieprzonego Carlosa. Na mnie tak nie patrzył i robił wszystkiego, żeby po mnie wrócić, mogli opłynąć dookoła wyspę i próbować wrócić do portu, jakoś mnie odnaleźć, nie zrobili tego, nie walczył o mnie tak, jak walczył o Kiarę. Dlatego nie powinnam o tym myśleć, powinno mi przejść, ale to wszystko tak bolało. Wypłakiwałam łzy przez chłopaka, który nie był w stanie wybrać mnie, przez chłopaka którego ja bym wybrała chodźby nie wiem co. To wszystko nie ma sensu.
- Vanessa - z zamyślenia wyrwał mnie czyjś krzyk. Siedziałam na tarasie przed domem, więc od razu zobaczyłam biegnącego w moją stronę Rafe'a - Vanessa - zdawał się spanikowany - Van - zatrzymał się, gdy mnie zobaczył.
- Rafe? - trochę się bałam, dziwnie się zachowywał - Co się stało? - wstałam z sofy.
- Ja ... ja - zaczął szarpać za swoje włosy - Japierdole - panikował, nie wiem co to było, ale wydawało mi się, że ledwo oddycha.
- Oddychaj - podeszłam bliżej niego - Rafe patrz na mnie - starał się na mnie skupić wzrok - Oddychaj, powoli - wyglądało to na atak paniki.
- Nie ... nie mogę - nie mam pojęcia co robić w takich sytuacjach.
- Rafe ... - próbowałam ale to do niego nie docierało - Ej - nie wierzyłam w to, że to robię, ale to była jedyna rzecz, jaka przyszła mi do głowy - Jestem tu i nic złego się teraz nie dzieje - niepewnie go przytuliłam - Po prostu oddychaj.
Staliśmy tak sama nie wiem ile, chłopak z czasem zaczął normalnie łapać oddech i objął mnie ramionami. Jego serce cały czas strasznie szybko i mocno waliło. Nie mam pojęcia co się stało, co doprowadziło go do takiego stanu.
- Mierzyłem do ojca z broni - zamarłam, nie wiedziałam co zrobić. Nie mogłam się ruszyć z miejsca - Powiedział, że Rose przejmie kontrolę, bo mi wymyka się ona z rąk, chciał mi obciąć fundusze ...
- Ale pieniądze z krzyża masz ty - wtrąciłam niepewnie. W tym momencie głównie modliłam się o to, żeby nie miał przy sobie broni i żeby mu coś nie odbiło, bo wiem jak takie coś się z nim kończy. Gdyby znowu mi coś zrobił ... nie byłabym w stanie już z nim rozmawiać i tak dziwię się, że teraz to robię.
CZYTASZ
Change / Rafe Cameron
Fanfiction3 i 4 część ,,Live your life" , można czytać bez znajomości poprzednich. UWAGA, w książce pojawiają się toksyczne i niezdrowe relacje. Po powrocie z bezludnej wyspy wszystko się zmieniło, wszyscy się zmienili. Wszyscy mieli tajemnice i własne cele...