Rozdział 8

363 35 7
                                    


- Nie mogłaś spać? - po obu moich stronach pojawiły się ramiona Rafe'a - Jest szósta rano. Budzę się, a ciebie nie ma.

- Przebudziłam się. Masz stąd naprawdę ładny widok - oparłam się plecami o jego klatkę piersiową. Uwielbiam wschody słońca. Dają mi spokój, a teraz ... mając świadomość, że właśnie odbywa się prowizoryczny pogrzeb Terrenca, naprawdę potrzebuję spokoju.

- Tak, mam - odchyliłam lekko głowę w tył i zauważyłam, że się na mnie patrzy - Mam dzisiaj kilka spraw do załatwienia.

- Okej, ja - zacięłam się - Nie wiem, czy nie pojadę do Charleston - szeroko otworzył oczy - Nie mogę dużo powiedzieć, ale możliwe, że koło siódmej zgarną mnie stąd płotki.

- Nessa - zaczął, lekko kręcąc głową - Błagam powiedz, że to nie jest jakiś idiotyczny plan związany z całym tym syfem i mordercami.

- Jeszcze tego nie wiem - przełknęłam ślinę - Nie chcę o tym rozmawiać. Powiedz mi o czymś ciekawym, czymkolwiek - chwilę przyglądał mi się w ciszy.

- Przepraszam, za to wczoraj, na plaży - odwróciłam się przodem do niego - Powinienem był to jakoś zatrzymać. Napalili się na to wszystko, zawsze chodzi o płotki ...

- Ja też nią jestem Rafe - przerwałam mu.

- Wiem, a ty wiesz, że mam to gdzieś - przysunął się bliżej mnie - Mój tata też zaczynał jako płotka, chcę być jak on, pod pewnymi względami. Chcę budować i pojednać rodzinę - był tak blisko mnie, że musiałam odchylić głowę w tył - Chcę się pogodzić z siostrą i - zaciął się - I naprawdę kurewsko chcę być z tobą - szeroko otworzyłam oczy - A gdy już dobiję targu z Hollis, to ... to może zatrzymam część wyspy i - westchnął cicho - I zbuduję tam dom, dla nas, na kiedyś.

Nie spodziewałam się tego. Ni cholera się tego nie spodziewałam. Widzę, że się stresuje, bo nic nie mówię. Wiem, że powinnam się odezwać, ale nie wiem co powiedzieć, bo ... Bo chyba tego chce, ale nie wiem, czy mogę tego chcieć. Po tym wszystkim ... Nie skrzywdził mnie od tamtej sytuacji na statku. Pomógł mi nieraz, śpi ze mną w łóżku i pomaga mi, jak śnią mi się koszmary. Mam prawo tego chcieć. Chyba.

- Mówiłem, że ciężko się w tobie nie zakochać. Nie rzuciłem wtedy tego tak o, mówiłem to z doświadczenia. A ... jesteś moim wyborem, jesteś moim najlepszym wyborem pod każdym możliwym względem, nie ważne co by się działo, zawsze wybiorę ciebie - zaschło mi w gardle - Nie ważne co, to zawsze będziesz ty - poczułam łzy w oczach - Powiedz coś Van - wyszeptał - Błagam cię powiedz cokolwiek.

- Cóż - odchrząknęłam - Ty czasami utrudniasz zakochiwanie się w tobie - powoli na jego twarzy zaczął pojawiać się uśmiech - Zwłaszcza jak mnie denerwujesz i jak się ze mną kłócisz, i jak zaczynasz temat płotek - oparł swoje czoło o moje - No i jak bijesz się z moimi przyjaciółmi, i mnie testujesz - odetchnęłam - Ale też jesteś moim najlepszym wyborem - podniósł głowę i spojrzał prosto w moje oczy.

Nie wiem, czy kiedykolwiek wcześniej się tak na siebie patrzyliśmy. Czekałam, aż coś powie, bo ja nie wiedziałam co robić. Nagle pochylił się i złączył nasze usta, a ja ... ja przez krótką chwilę nie wierzyłam w to, że naprawdę całuję się z Rafe'm Cameronem. Bo gdybym przypomniała sobie naszą historię od początku, to naprawdę bym w to nie uwierzyła, gdyby ktoś mi powiedział, że prawie dwa lata po wszystkich aferach będę się z nim całować. I będę się w nim powoli zakochiwać.

Objęłam ramionami jego kark i przyciągnęłam go bliżej siebie. Przyparł mnie do barierki i ułożył dłonie nisko na moich plecach. Rafe się dobrze całuje, naprawdę rewelacyjnie i przyznaję to niechętnie. Chyba łatwiej żyłoby mi się dalej bez tej wiedzy, chociaż kto wie, kiedy i do czego mi się przyda. Nie miałam kiedy zaczerpnąć tchu, ale jakoś tego nie potrzebowałam, nie chciałam się od niego odsuwać.

Change / Rafe CameronOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz