Rozdział 8

637 28 4
                                    


pov.Vanessa

- Nie mogłam spać, nie byłam w stanie zasnąć, odpływałam w jakiś randomowych momentach, gdy jechaliśmy gdzieś samochodem, albo gdy na kogoś gdzieś czekaliśmy. Non stop miałam koszmary, nie mogłam ... bałam się potem zasnąć. Na początku trochę to olewałam, problemy się zaczęły, gdy zaczęło mi się robić słabo na każdym kroku - podwinęłam kolana do klatki piersiowej - Na dodatek miałam ataki paniki, nawet kilka dziennie.

- Nessa ...

- Nie mogłam też jeść - oparłam brodę na kolanach - Cały czas robiło mi się niedobrze. Poprosiłam Sarah o pomoc, gdy było już naprawdę źle, potrzebowałam czegoś mocnego na uspokojenie. Moje ataki paniki - zacięłam się - Czułam się, jakbym umierała, za każdym pieprzonym razem. Nieregularne bicie serca, które wyjątkowo wyraźnie wyczuwałam, czasami nie mogłam nawet oddychać. Nie mogłam tak dłużej ciągnąć. Sarah wzięła mnie do tego waszego znajomego, czy znajomego waszego taty. Przepisał mi jakieś naprawdę mocne prochy. Po pierwszej tabletce mnie całkowicie odcięło. Miałam ... cóż, czasami za dużo ich brałam. Ale już jest okej.

- Japierdole - westchnął, chowając twarz w dłoniach - Jakie są skutki uboczne tych tabletek? Dalej masz tak częste ataki paniki? I gdzie jest pudełko, o którym mówiła Sarah? - niepewnie na mnie spojrzał - Tak strasznie przepraszam.

- Jest ich cała masa, ale na mnie to wpłynęło tylko tak, że byłam bardzo wyciszona i czasami kręciło mi się w głowie. Tabletki zgubiłam gdzieś na tamtym statku, nie mam do nich dostępu od tamtego czasu. I proszę nie przepraszaj mnie już, wiem że żałujesz, czy możemy zmienić temat? - skinął głową.

- O co wczoraj chodziło? Dlaczego aż tak ... nie wiedziałem jak ci pomóc. To był atak paniki?

- Chyba tak, ale inny od poprzednich. Sarah zapytała o JJ'a - przygryzłam lekko policzek - Poprosiłam, żeby mi powiedziała co jest między nim i Kiarą. Podobno ona mu powiedziała, że go kocha, on na początku się wkurzył, a potem to przegadali i teraz coś się dzieje - wyrzuciłam z siebie szybko - To po prostu nie fair, że ja nie mogę ruszyć dalej, a on już to zrobił. To nie fair, że nie czuliśmy tego samego. To nie fair, że dalej próbuje mi wmawiać, że nic między nimi nie było, w momencie gdy wszyscy widzieli coś innego - pierwsza łza spłynęła po moim policzku, szybko ją starłam - Ale nie ważne, przechodzi mi, będzie okej.

- Będzie - oznajmił, przez co przeniosłam na niego spojrzenie - Ale nie teraz, więc nie pierdol mi głupot - wstał z fotela, usiadł na sofie obok mnie - Nie przechodzi ci, gdyby przechodziło, to łatwiej byś to znosiła, nie musisz kłamać - delikatnie objął mnie ramionami - Mam nadzieję, że pewnego dnia spojrzysz na niego i będziesz się cieszyła z tego, jaką decyzję podjęłaś, że będziesz z tego dumna. I nie będziesz żałować, bo wiem, że teraz żałujesz.

- Nie mogę na nich patrzeć Rafe, nie mogę o nich myśleć, to mnie cholernie męczy, a ja i tak już nie mam siły - wtuliłam się w niego - Naprawdę nie mam siły.

- To będziesz ich unikać, jak już wrócą, o ile oni tam w ogóle polecieli, nie było ich w samolocie przecież - no właśnie, tylko ich tam nie było - Ale jak wrócą, a ty dalej będziesz tak o nich myśleć ... - westchnął - To do mnie napiszesz i ja coś wymyślę, żeby zająć ci głowę.

- Dziękuję - odsunęłam się od niego - Możemy coś porobić? Naprawdę nie chcę cały czas o tym myśleć.

- Na co masz ochotę? Gotowanie, pieczenie, oglądanie?

- Nie chcesz się nauczyć jeździć konno?

- Jest ciemno - zauważył, mimo to na jego twarz wpłynął lekki uśmiech.

Change / Rafe CameronOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz