Rozdział 9

382 40 3
                                    


To była ciężka przeprawa moi drodzy. Miłego czytania!<3 28 gwiazdek i wrzucam kolejny

Nagle zaczęło strasznie lać, nastąpiło jakieś pieprzone oberwanie chmury. Pomogłam Cleo się podnieść i skierowałyśmy się w stronę tego grobu, przy którym kręcił się tamten typ z kobietą. Nie mam pojęcia kim są, ale wiem, że będą z nimi problemy. Nie podoba mi się to, bardzo mi się to wszystko nie podoba.

- Vanessa! Cleo! - usłyszałam krzyk John'a B.

- Tutaj! - krzyknęłyśmy jednocześnie. Podbiegł do nas jakiś ... rozdrażniony - JB? - zaczęłam niepewnie.

- Śledziłem go do auta. Zabrałem ze sobą pistolet - spojrzał mi prosto w oczy - Chciałem go zastrzelić - starałam się nie okazać zaskoczenia, tylko lekko pokiwałam głową - Vanessa ...

- Cicho - Cleo go uciszyła.

- Słyszycie to? - zmarszczyłam lekko brwi, przenosząc spojrzenie na grób.

- Ludzie! Pomocy!

- Cholera. Już pomagamy! - krzyknęłam, próbując jakoś przepchnąć głaz - Jesteśmy tu!

- Zaraz wyjdziecie - dodał JB, pomagając mi pchać.

- Nie drgnie - zaczęłam się rozglądać - Musi być inna droga.

- Rozbijmy to - krzyknęła Cleo.

- Jak? - westchnął cicho.

- Kamień rozbije kamień - ruszyłam w stronę słupa - Kopnę go, albo sama nie wiem, pchnę - podparłam się o niego nogami - Na trzy - Cleo i John B ustawili się po obu moich bokach i ułożyli dłonie na kamieniu.

- Raz, dwa, trzy - odliczała Cleo i zaczęliśmy pchać. Ledwo bo ledwo, ale runęło.

- Odsuńcie się! - krzyknęłam, podchodząc do grobu - JB pomóż mi - Docisnęliśmy słup, ale to niewiele dało - Trzeba czegoś innego - jęknęłam.

- Mam pomysł - pobiegł po coś.

- Zaraz was wyciągniemy! - wydarła się czarnoskóra.

JB znalazł pieprzony młot i zaczął nim uderzać, to na całe szczęście zadziałało i to wręcz rewelacyjnie. Zrzuciliśmy im linę i pomogliśmy wyjść. Miałam dość, wszyscy mieliśmy. A prom powrotny był dopiero rano, zasnęłam w płotce i obudziłam się na statku, napisałam Rafe'owi, że powinnam być za godzinę, dostałam miliony wiadomości, ale nie zdążyłam ich odczytać, bo telefon mi padł.

- Prawie pociągnąłem za spust - zaczął JB, czym zwrócił na siebie naszą uwagę - Na środku ulicy - schował twarz w dłoniach - Co mnie opętało? Nie różnię się niczym od ojca, naprawdę chciałem to zrobić.

- Ale nie zrobiłeś - rzuciła Sarah.

- I tym się od niego różnisz - dodałam.

Sarah odeszła z nim na bok, żeby porozmawiać, ja zostałam w samochodzie z Pope'm i Cleo. Odlatywała, nożem dłubała dziurę w samochodzie. Udało mi się jeszcze zasnąć, za co byłam cholernie wdzięczna, bo moja głowa przestała sobie dawać z tym wszystkim radę, naprawdę miałam dość. Za długo nie brałam w tym wszystkim udziału, żeby teraz jakby nigdy nic wrócić. Pojechaliśmy do płotek, bo John B chciał to wszystko obgadać z Kie i JJ'em, chciał, żeby wszyscy przy tym byli.

Od razu zauważyłam, że JJ jest jakiś nieswój. Pope i Sarah poszli się myć, Cleo ... powiedziała, że zaraz wróci i odeszła. Usiadłam z JB na sofach i w ciszy na nich czekaliśmy.

- Dobrze, że byłaś tam z nami - przeniosłam na niego spojrzenie - Naprawdę się cieszę, że się na to zgodziłaś - uśmiechnął się lekko - Cieszę się, że wróciłaś.

Change / Rafe CameronOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz