16

69 3 2
                                    

- Może powinnaś to otworzyć? - zapytała Cassie, próbując chyba energetycznie wyczuć zawartość koperty, bo wpatrywała się w nią z taką intensywnością, jakby chciała ją prześwietlić.

- Nie wiem... - westchnęłam. Oplotłam ręce wokół kubka z gorącym kakao. Może i piłam dziś już drugi kubek, ale czy mnie to w obecnej sytuacji obchodziło? Niezbyt.

- Powtarzasz to od pięciu minut. To jest odpowiedź na każde moje pytanie. Zupełnie jakby istniały tylko te dwa słowa - przyłożyła palce do skroni i potarła je kilka razy. Wiedziałam, że walczy z samą sobą, aby nie wyjść z siebie. Jeżeli coś nie było mocną stroną brunetki, to zdecydowanie była to cierpliwość.

- A co mam więcej powiedzieć? Zawartość tego głupiego papierka może to wszystko poskładać w całość albo rozsypać jeszcze bardziej - warknęłam. Dla Cassie wszystko było takie proste... Nawet jeśli miała problem, to po prostu go rozwiązywała, a ja obchodziłam to wszystko naokoło. Każdy, nawet najmniejszy aspekt mojego działania musiał być przemyślany.

- Właśnie, może to wszystko wyjaśnić... A spieprzyć już bardziej się tego nie da. Już i tak nic nie ma sensu, więc gorzej się nie da - wzruszyła ramionami. Wbiła we mnie pewny siebie wzrok.

- Nigdy nie jest tak źle, żeby nie mogło być gorzej - przypomniałam jej. To powiedzenie było moim zdaniem jednym z prawdziwszych cytatów, jakie kiedykolwiek usłyszałam.

- Już samo istnienie tej koperty, moim zdaniem, miesza wszystko, ale okej. Niech ci będzie. Otworzysz to, kiedy będziesz gotowa - Cassie oparła podbródek o dłoń i dojadła ostatniego gryza gofra z czekoladą.

- A ty co taka zamyślona? - zmierzyłam brunetkę wzrokiem. Siedziała tuż obok, ale jej oczy mówiły, że myślami była gdzieś dużo dalej. Na moje pytanie, wyrwana, zamyślenia dziewczyna podskoczyła ledwie zauważalnie, jednak w jej oczach odbijała się dezorientacja.

- Nic takiego. Spotkałam Cadena w sklepie i to tyle - wzruszyła ramionami, udając obojętną.

Ja jednak wiedziałam, że ten niebieskooki brunet był jednym chłopakiem z którego Cassie się "nie wyleczyła". Z wielu zerwań wychodziła bez szwanku. Chciałabym powiedzieć, że pewnej nocy, kiedy szłam do kuchni się napić to usłyszałam jak brunetka płacze po zakończonym związku. Byłoby to jednak cholerne kłamstwo. Bywały razy, gdy była bardziej przygnębioną i wtedy robiłyśmy sobie mały obóz w salonie i tam spałyśmy we dwie, wcześniej oglądając godzinami filmy i zajadając się śmieciowym żarciem, jednak nawet w tych gorszych przypadkach Cassie nigdy się nie załamała.

W najgorszym stanie była po rozstaniu właśnie z Cadenem. Wtedy była naprawdę poturbowana emocjonalnie. Trzy dni nie odzywała się do nikogo, cały weekend spędziła w łóżku cicho łkając. To jego faktycznie pokochała. A przynajmniej tak mi się zawsze zdawało. Nie był jej pierwszym, ale był zdecydowanie tym najlepszym. Byli cudowną parą, jednak wszystko co dobre kiedyś się kończy.

Mieli wtedy po szesnaście lat, więc byli całkowicie uzależnieni od rodziców. A rodzicie chłopaka nigdy nie należeli do dobrych ludzi. Cassie chciała kontynuować związek nie patrząc na nich. Caden jednak zaproponował rozstanie, aby nie krzywdzić dziewczyny bardziej. W jego domu niejednokrotnie spotykała się z okropnymi komentarzami. Była nazywana dziwką i osądzana o ściąganie Cadena na drogę prochów i alkoholu. Wtedy, nawet gdyby chcieli, nie mieliby możliwości się od nich odciąć.

- I co? Pogadaliście? Co u niego? - zapytałam. Coś w oczach dziewczyny mówiło mi, że faktycznie, czegoś się dowiedziała.

- Pamiętasz, że po naszym rozstaniu nie wchodził już w związki? - odparła pytaniem na pytanie. Pokiwałam w odpowiedzi głową, przypominając sobie, że faktycznie, byłego chłopaka przyjaciółki, od zakończenia ich związku do końca szkoły, nikt nie widział z żadną dziewczyną. Kończył tylko na jednonocnych przygodach. - Wyszły mu bokiem te przygody.

Not TodayOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz