Każdy z nas ma wiele twarzy i nie jest to niczym nowym. Czasem różnią się od siebie bardziej, czasem mniej. Jedną z osobowości mamy przeznaczoną dla rodziców, inną dla przyjaciół i rodzeństwa i inną dla obcych. Ta ostatnia jest najbardziej elastyczna, bo nowo poznanej osobie, możemy wykreować się na kogo chcemy. Wielokrotnie w życiu udawało mi się poznać drugą twarz jakiejś osoby, ale chyba jeszcze nigdy nie przeżyłam takiego szoku.
Zdążyłam już zrozumieć, że Ethan był bryłą lodu dla wszystkich, poza swoją siostrą, jednak teraz ten kontrast uwidocznił się jeszcze bardziej. Postawiłam talerz z goframi na stoliku przy moim leżaku i podeszłam bliżej oceanu, aby lepiej się przyjrzeć. Brunet był zanurzony po szyję w wodzie, a na jego barkach siedziała Madison. Wesoło machała nogami rozchlapując przy tym wodę wszędzie dookoła. Czasem trafiała też w Ethana, bo raz po raz udawało mi się dostrzec niezadowolony grymas.
Zmęczony w końcu obrywaniem stopami dziewczynki po torsie i dostawaniem co chwilę w twarz wodą, chwycił siostrę i zdjął ze swoich pleców. Uważając, żeby jej nie puścić delikatnie obrócił ją przodem do siebie. Złapał ją za ręce i coś do niej powiedział. Zaczął się powoli przemieszczać, a Maddie dryfowała przed nim.
Postanowiłam nie przerywać im tego, co wyglądało na lekcję pływania. W dodatku szanse, że usłyszeliby moje zawołanie były niemal zerowe przez szum fal. Nie byłam daleko, dobrze ich widziałam, ale oni byli zbyt zajęci zabawą, aby mnie zauważyć. Wróciłam na leżak i położyłam się pod pięknym, słomkowym parasolem. Słońce cudownie przygrzewało, a ja żałowałam, że nie mogę, tego skorzystać. To był jeden z tych momentów, gdy nienawidziłam swojej karnacji. Z jednej strony nie wyobrażałam sobie, mieć innego odcienia skóry przy swoich rudych włosach, ale z drugiej przez to naprawdę ciężko było latem. Wieczne szukanie cienia i litry kremu z filtrem, oraz spalona na raczka skóra.
Wyjęłam z torebki książkę, którą wcześniej tam włożyłam i odszukałam miejsce, na którym wcześniej skończyłam. Trochę mi to zajęło, ponieważ wypadła mi z niej zakładka. Historia była bardzo wciągająca, niestety nie miałam szczęścia do czytania, bo zawsze, gdy chciałam to robić ktoś mnie zagadywał, albo znajdował mi jakieś zadanie.
- Przepraszam, czy ten leżak jest wolny? - spojrzałam na kobietę, która była może kilka lat starsza od mojej mamy. Wskazywała na sąsiedni leżak i patrzyła na mnie pytającym wzrokiem.
- Tak, oczywiście, może pani siadać - kiwnęłam głową, zdobywając się na miły uśmiech.
- Dziękuję - powiedziała, po czym zdjęła torbę z ramienia i postawiła ją na rozgrzanym piasku. - Nie posiedzę tu długo, wracałam do hotelu, ale mam problemy z nogą i czasem zbyt długie spacery powodują, że muszę na chwilę usiąść. Oj, poza tym zapomniałam się przedstawić. Jestem Louise - wyciągnęła do mnie rękę.
- Layla - uścisnęłam wyciągniętą dłoń kobiety. - Jest pani tutaj sama?
- Nie, jestem z mężem, ale dziś ma spotkanie. Obiecał, że tym razem odłoży pracę na bok, ale jest strasznym pracoholikiem. Byliśmy wczoraj w świetniej restauracji, taka nie za duża, ale całkiem gustowna i przede wszystkim z dobrą kuchnią. Już sobie wymyślił, że zrobi z niej całą sieć - przewróciła oczami niezbyt zadowolona. - Mam nadzieję, że uda mi się jednak przekonać go do odpoczynku. A pani? Też sama, czy z kimś?
- Przykro mi z powodu męża. Mam nadzieję, że odłoży pracę na bok i spędzi z panią trochę czasu. A poza tym tak, jestem z kimś - kontynuowałam rozmowę. Niezbyt lubiłam rozmawiać z obcymi, ale zrobiło mi się szkoda kobiety.
- Czy ze mną, czy sam to mało istotne, po prostu powinien odpocząć - machnęła ręką i poprawiła kapelusz z dużym rondem. Wystawało spod niego kilka brązowosiwych kosmyków.
![](https://img.wattpad.com/cover/333592418-288-k345127.jpg)
CZYTASZ
Not Today
RomanceLayla i Ethan to dwoje młodych ludzi, których rodzice postawili przed faktem dokonanym. Nie od dziś wiadomo, że ludzie sobie przeznaczeni nie spotykają się w odpowiednim miejscu, czasie ani okolicznościach. Tak jest i tym razem. Rodzą się między nim...