Popołudnie na plaży było genialnym pomysłem. Choć nie wygrzewałam się w słońcu, to temperatura w okolicach dwudziestu czterech stopni sprawiała mi niemałą przyjemność. Ciepły wiaterek muskał moje ciało gdy czytałam książkę pod parasolem. Czułam się jak w raju - był środek zimy, a ja wylegiwałam się na gorącej plaży. Ten przeskok był powalający. Bez zmieniania kraju, wylatywałam z pokrytego kilkucentymetrową warstwą śniegu Chicago, a trafiłam do wiecznie słonecznej Kalifornii.
Podniosłam wzrok znad książki słysząc wesołe piski. Madison biegła po plaży a za nią gonił Ethan. Dziewczynka zaśmiała się wesoło, gdy brunet złapał ją i podniósł w powietrze. Zakręcił się a mała blondynka rozłożyła ręce śmiejąc się i piszcząc. Zrobiony wcześniej przeze mnie koczek rozsypał się już całkowicie, a gumka którą był związany ledwo trzymała się na włosach. Ethan postawił siostrę ponownie na piasku, a ta ponownie zerwała się do biegu. Brunet ruszył za nią. Gdy była bardzo blisko leżaka ten ponownie ją złapał i obrócił nią w powietrzu, jednak wpadł stopą w jakiś dołek i poleciał do tyłu. Krzyknął cicho gdy stracił równowagę i wylądował na tyłku.
Madison pisnęła, gdy oboje się zachwiali, ale finalnie wybuchła śmiechem. Ja zasłoniłam twarz książką, aby Ethan nie zobaczył ciągnącego mi się na usta uśmiechu Puścił siostrę, a ta od razu podbiegła do mnie i wdrapała się na sąsiedni leżak. Chłopak podniósł się z grymasem i popatrzył najpierw na Maddie a potem na mnie.
- I z czego się tak śmiejecie? To nie było zabawne - burknął, siadając na piasku i opierając się o leżak, na którym siedziała jego siostra.
- Było - rzuciła z uśmiechem blondynka, machając wesoło nogami zwisającymi z leżaka.
- Nieprawda - żachnął się Ethan, zakładając ręce na klatce piersiowej i robiąc sztucznie naburmuszoną minę, na co jeszcze bardziej ukryłam twarz w książce. - A ty co tak się tam ukrywasz? - zwrócił się bezpośrednio do mnie. Zacisnęłam usta w wąska linię i próbowałam zdusić uśmiech.
- Nic, po prostu to bardzo ciekawa książka - odparowałam. Miałam wrażenie, że mój głos zabrzmiał dziwnie nienaturalnie i zamiast normalnego tonu wyszedł mi dziwny, nerwowy pisk.
- Och tak? - spytał brunet, a ja nawet bez patrzenia mogłam sobie wyobrazić jak właśnie uniósł brwi i spojrzał na mnie z politowaniem.
- Tak - wzruszyłam ramionami, choć zdałam sobie sprawę, że moja odpowiedź padła zbyt szybko, aby można było uznać ją za naturalną. Korzystając z okazji skończenia strony, boleśnie powoli przekręciłam ją na następną, aby mógł usłyszeć szelest kartek i zobaczyć, że całkowicie nie obchodzi mnie konwersacja z nim.
- To co tam ciekawego się dzieje? - zapytał, a ja miałam ochotę zatrzasnąć książkę i uderzyć go kantem okładki. Najlepiej w czoło.
- Twój mózg nie jest gotowy na takie treści - prychnęłam wymijająco, bo tak naprawdę nie działo się tam nic szczególnego, poza tym, że główni bohaterowie byli właśnie w trakcie ostrej wymiany zdań, która zaczęła się od jakiejś błahostki, która z jakiegoś powodu ugodziła mocno w jedno z nich. Doskonale wiedziałam, że na następnej stronie główny bohater się zdenerwuje i pocałuje tą dziewczynę, aby ją uciszyć. Może byłam przewidywalna, ale lubiłam takie typowe, tanie romanse. Zwłaszcza, że mogłam się przy nich przyjemnie odmóżdżyć po ciężkiej, spędzającej sen z powiek i wpędzającej w stany depresyjne literatury z jaką miałam do czynienia na studiach. No i byłam pieprzoną romantyczką, więc uwielbiałam takie historie, nawet jeśli wydawały się tandetne.
- Tak? - spytał, a ja w końcu uniosłam na niego wzrok. W jego czekoladowych oczach malowała się czysta kpina.
- Tak. W dodatku wątpię, aby to była twoja ulubiona kategoria literatury - burknęłam niezadowolona z tego, że traciłam przewagę. Moje plecy oblał zimny pot, gdy zbliżył się jeszcze bardziej. Odgarnął mi włosy, zakładając je za ucho, a następnie przesunąć dłonią po mojej szyi.

CZYTASZ
Not Today
RomanceLayla i Ethan to dwoje młodych ludzi, których rodzice postawili przed faktem dokonanym. Nie od dziś wiadomo, że ludzie sobie przeznaczeni nie spotykają się w odpowiednim miejscu, czasie ani okolicznościach. Tak jest i tym razem. Rodzą się między nim...