12

85 5 11
                                    

Dwudziesty szósty grudnia był dniem gdy teoretycznie wszystko wracało do normy. Tym razem jednak nie dla mnie. Nie czułam radości w związku z przerwą świąteczną, a i części prezentów jeszcze nie otworzyłam. Torebka znalazła się w walizce, na czytnik ściągnęłam już pierwszą książkę, a naszyjnik razem z odnalezionym kolczykiem wcisnęłam na samo dno szkatułki z biżuterią. Cała reszta leżała nieodpakowana w moim pokoju. Od rana powtarzałam sobie, że w końcu je otworzę, ale nie mogłam się na to zdobyć.

Siedziałam na kanapie i kończyłam pić gorące kakao z nadzieją, że w końcu przestaną mnie prześladować wspomnienia z wczorajszego wieczoru. Nogi miałam przykryte puszystym kocem, na kolanach leżał czytnik ebooków, a w tle grała muzyka. Nie mogłam się jednak skupić na czytaniu i niejednokrotnie zawieszałam swój wzrok na widoku za oknem.

Wszystko to przerwał dzwonek do drzwi. Wyrwało mnie to z zamyślenia, więc powrót do rzeczywistości nagłym dźwiękiem sprawił, że lekko podskoczyłam. Podeszłam do drzwi i je otworzyłam. Po drugiej stronie ledwo zdążyły mignąć mi ciemne włosy i moja równowaga została zachwiana przez uderzające we mnie ciało i ściskające w niedźwiedźim uścisku ramiona znajomej brunetki.

- Jak ja cię dawno nie widziałam! - pisnęła przytulając się do mnie. Na mojej twarzy pojawił się uśmiech.

- Cass, nie widziałaś mnie trzy dni! - próbowałam odkleić dziewczynę od siebie.

- No właśnie! To dawno! - zawołała i dopiero po chwili wypuściła mnie z objęć. Podała mi niedużą, czarną torebkę - To dla ciebie.

- Ja też mam coś dla ciebie. Chodź - pociągnęłam dziewczynę za rękę do swojej sypialni.

- Czemu te pudła są jeszcze nie odpakowane? - zapytała, gdy zobaczyła kilka prezentów stojących obok szafy.

- Otworzę je później - wzruszyłam ramionami i zaczęłam przestawiać kartony zawinięte w kolorowy papier. Otworzyłam drzwi i zdjęłam z półki oklejony czerwonym papierem w błyszczące śnieżynki. - Otwieraj.

- Ty pierwsza - zaoponowała brunetka. Spojrzałam na nią spod byka.

- O nie, moja droga, zgodnie z tradycją w tym roku pierwsza otwierasz ty - nie zgodziłam się z nią. Odkąd tylko zawiązałyśmy tradycję obdarowywaniem się nawzajem prezentami aby załagodzić spór która podarunek otwiera jako pierwsza ustaliłyśmy, że jednego roku będę to ja, a następnego ona.

Brunetka przewróciła oczami, ale posłusznie rozpakowała prezent. Wyjęła z niej książkę z dietetycznymi przepisami oraz kilka kuchennych akcesoriów. Spojrzała na mnie a jej oczy lśniły radością. Wciąż trzymając w ręku książkę zarzuciła mi ręce na szyję i zaczęła przytulać. W reakcji na szczęście przyjaciółki na moich ustach pojawił się uśmiech tak szeroki, że bolały mnie od niego policzki.

Cassie była trochę jak człowiek orkiestra jeżeli chodzi o umiejętności, ale wszystkie sprowadzały się do jednego - dbania o siebie. Długo rozważała czy wybrać dietetykę czy kosmetologię. Finalnie padło na dietetykę, bo spożywane jedzenie wpływa na stan skóry, a uzupełniającą pozostałe braki pielęgnację stworzyła sama. Poniekąd metodą prób i błędów, ale finalnie udało jej się stworzyć coś, co utrzymywało jej twarz w dobrej kondycji. Dzięki kursom kosmetycznym zaoszczędzała na paznokciach, a i wyjściowy makijaż nie stanowił dla niej problemu.

Kilka sportowych kompletów skutecznie wykluczało sprzęt treningowy jako prezent. Podobnie było z kosmetykami i przyborami do paznokci. Idealnym więc pomysłem było uzupełnienie naszej kuchni różnymi akcesoriami. Dzięki temu brunetka będzie mogła spełniać swoje kulinarne fantazje z dużo większą łatwością, a efekt końcowy będzie jeszcze bardziej spektakularny.

Not TodayOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz