Droga na plażę nie zajęła długo. Prowadził na nią długi, drewniany chodnik, który łączył chyba wszystkie atrakcje hotelu, ponieważ minęliśmy moich rodziców grających w tenisa. Dotarliśmy do granicy z plażą, gdzie kończył się chodnik, a zaczynał rozgrzany piasek. Zdjęłam sandały i złapałam je w rękę. Zanurzyłam stopy w ciepłym piasku i ruszyłam ponownie za Ethanen i Madison.
Dotarliśmy do terenu, na którym co kilka metrów ustawione były parasole, a pod nimi leżaki, łóżka plażowe, a nawet hamaki. Podeszłam do jednego z leżaków i położyłam obok niego torbę. Na sąsiednim usiadł Ethan, biorąc siostrę na kolana. Zdjął jej sandałki i sukienkę, pozostawiając w jasnoróżowym stroju kąpielowym. Spojrzałam na dziewczynkę i zastanowiła mnie jedna rzecz w jej wyglądzie.
- Maddie, będzie ci wygodnie w takich włosach? - spytałam, patrząc na rozpuszczone włosy blondynki.
- Nie bardzo, ale nie umiem ich związać. A mama mówi, ze najładniej mi w takich - odparła, wymachując nogami w powietrzu.
- W takim razie je zwiążemy. Masz jakieś gumki do włosów? - spojrzałam na Collinsa, który przyniósł w plecaku kilka rzeczy dla dziewczynki. Ten tylko pokiwał przecząco głową. Przewróciłam oczami, niezbyt zadowolona, ale wyjęłam z torby szczotkę do włosów, na której rączce zawinięta była gumka do włosów. Związałam włosy dziewczynki w koka. - Lepiej?
- Tak - blondynka pokiwała głową zadowolona. - Pójdziemy do wody? - popatrzyła na nas błagalnym wzrokiem, od którego miękło mi serce.
- Może później, teraz woda jest jeszcze zbyt zimna. Ale możemy zbudować zamek z piasku - zaproponował Ethan, na co dziewczynka ochoczo pokiwała głową. - To chodź bliżej wody, tam będzie lepszy piasek do budowania.
- A Layla? Idzie z nami? - spytała patrząc na brata, a ten rzucił mi znaczące spojrzenie. Wiedziałam co ma na myśli, bo już jasno dał mi do zrozumienia, że jego siostra mnie lubi i nie będzie znosił jej marudzeń odnośnie mojej nieobecności.
- Pójdę - uśmiechnęłam się, ale po chwili dotarła do mnie jedna rzecz. - Ale co z rzeczami? Nie powinien ich ktoś pilnować?
W reakcji na moje słowa usłyszałam tylko śmiech Ethana.
- Jesteśmy na prywatnej plaży, przy hotelu, w którym wszyscy goście to sama śmietanka. Myślisz, że kogoś obchodziłyby twoje rzeczy? - prychnął z wyższością. Zacisnęłam usta w wąską linię i pokiwałam głową, czując że na moje policzki wpływa rumieniec wstydu. Miał rację.
Potulnie ruszyłam za nim i za Madison. Usiedliśmy na piasku i zaczęliśmy formować coś, co miało przypominać zamek. Cała budowla z początku przypominała brzydki, bezkształtny kopiec, jednak po powrocie z misji szukania ozdób do zamku przydzielonej mi przez Madison, zastałam już całkiem zacnie wyglądającą budowlę. Z mokrej górki uformował się nieco nierówny wielokąt, z którego na każdym rogu wystawały wieże.
- Wow, to wygląda już jak całkiem porządny zamek - skomentowałam z uznaniem.
- Bo Ethan wie jak budować zamki. On ciągle rysuje domki! - pochwaliła się umiejętności brata. Od razu wpadła mi do głowy pewna teoria.
- Rysujesz domki? - spytałam, chcąc się upewnić, powtarzając słowa Madison. - Jesteś architektem? - w odpowiedzi dostałam jedynie oszczędne potwierdzenie.
- Tak - odparł, kiwając głową. Wziął trochę mokrego piasku w ręce i podwyższył jedną z wież.
- Twoje ostatnie szare komórki musiały się mocno wysilić, żeby przejść przez studia - zaczęłam kiwać głową z udawaną aprobatą w głosie. Od zawsze byłam sarkastyczną osobą, często miałam też cięty język i nie bałam się wyrażać szczerze swojej opinii, ale przy Ethanie to zdecydowanie się wyostrzyło. Nawet jeśli ten konkretny przytyk nie był bardzo dotkliwy, ale na pewno znacznie bardziej niż większość poprzednich.
CZYTASZ
Not Today
RomanceLayla i Ethan to dwoje młodych ludzi, których rodzice postawili przed faktem dokonanym. Nie od dziś wiadomo, że ludzie sobie przeznaczeni nie spotykają się w odpowiednim miejscu, czasie ani okolicznościach. Tak jest i tym razem. Rodzą się między nim...