Chciałam się wycofać, ale Ethan nie dał mi na to najmniejszych szans. Gdy znalazł się tuż obok mnie chwycił mnie na szyję i popchnął na ścianę. Gdy moje plecy zderzyły się z zimną i twardą powierzchnią cicho syknęłam. Odruchowo chwyciłam jego rękę, aby odciągnąć jego dłoń od mojego ciała. Uścisk chłopaka nie był duszący, ale wystarczająco silny, abym nie mogła nic z tym zrobić. Panika wdzierająca się do głowy odbierała mi możliwość oddychania do tego stopnia, że każdy zaczerpnięcie powietrza było wyzwaniem.
- O ciebie mi chodzi - warknął tuż przy mojej twarzy. - Wpierdalasz się do mojego życia, masz zostać moją żoną, co rozpierdala mi związek i oczekujesz, że przyjmę to z otwartymi ramionami!?
Głos bruneta był cichy i tak lodowaty, że zamrażał krew w moich żyłach. Z kolei furia płonąca w oczach była w stanie spalić mnie na popiół.
- To żadne wytłumaczenie - wysyczałam, próbując oderwać jego dłoń od swojej szyi.
- A jakie było by lepsze? Że masz czelność przychodzić do mojego domu i się do mnie przymilać? W dodatku w sukience w której wyglądasz kurewsko seksownie? Co ty masz niby na celu? - nie mówił już tak ostrym tonem jak przed chwilą, ale dalej brzmiał jak potwór.
Byłam zszokowana jego słowami. Sądziłam, że nie będzie zwracał na mnie najmniejszej uwagi, a ten mi wyskakuje z czymś twkim
- Co? Pieprzysz jak potłuczony - zarzuciłam mu. - Jesteś zadufanym w sobie dupkiem z ego wielkości Syberii, który myśli, że wszystko kręci się wokół ciebie? Bo jeśli myślisz, że się do ciebie przymilam, tylko dlatego, że mam na sobie ładną sukienkę, to powinieneś iść do lekarza!
- Ty też, skoro wydaje ci się, że możesz w niej paradować tuż przed moimi oczami. Tak do ciebie przylega, że równie dobrze mogłabyś stać pzede mną nago - jego głos zniżył się do diabolicznego szeptu.
- Chyba ci się sufit na łeb spierdolił! - pisnęłam, gdy twarz bruneta zbliżyła się o kilka centymetrów. - Nie masz prawa mnie nawet tknąć.
- Tak? Szkoda, byłaby to całkiem niezła rekompensata za mój związek. W dodatku może byś się na coś przydała - syknął po czym ponownie się odsunął, na sekundę zwiększając swój nacik na moją szyję, a potem gwałtownie ją puścił.
Czułam, jakby ktoś zwrócił mi wolność. Od razu, gdy tylko mnie puścił, zaczerpnęłam głęboki wdech. Nie odsunęłam się jednak nawet o milimetr od ściany. Stałam tam jak wmurowana i jedynym dowodem na to, że byłam żywa był mój oddech.
- Idziecie? - Madison wyszła z pokoju tak nagle, że miałam ochotę krzyczeć z przerażenia. Albo po prostu nie słyszałam jej przez głos strachu dzwoniący mi w uszach.
- Jasne - odparł brunet i z uśmiechem ruszył w kierunku blondynki.
Chciało mi się płakać od tego wszystkiego. Mnie traktował jakbym była największą przeszkodą w jego życiu, a w stosunku do siostry czy wielu innych ludzi był zupełnie inny. Nie miałam pojęcia, która twarz była tą prawdziwą, ale coś w środku podpowiadało mi, że wcale nie chcę się dowiadywać.
- Layla! A ty? Idzies? - spojrzałam na dziewczynkę, która wzięta na ręce przez brata, wychylała się przez jego ramię w moją stronę.
- Tak, pewnie - wysiliłam się na pogodny ton, ale w rzeczywistości było mi słabo. Nogi miałam niczym zrobione z waty i bałam się poruszyć choćby o centymetr.
To wszystko to była jakaś pieprzona abstrakcja. Czułam okropne palenie w przełyku, ale udało mi się je zdusić. Ethan był jakiś nienormalny. Raz odgania ode mnie i Cassie Marcusa, innym razem przydusza mnie do ściany, a co będzie następne? Najpierw zaprosi mnie na wakacje do Hiszpanii, a potem zgwałci, zabije, a moje ciało poćwiartuje?
CZYTASZ
Not Today
RomanceLayla i Ethan to dwoje młodych ludzi, których rodzice postawili przed faktem dokonanym. Nie od dziś wiadomo, że ludzie sobie przeznaczeni nie spotykają się w odpowiednim miejscu, czasie ani okolicznościach. Tak jest i tym razem. Rodzą się między nim...