Zderzenie z twardą powierzchnią czyjegoś torsu było nieprzyjemne i bolesne. Szybko postanowiłam przeprosić osobę, na którą wpadłam.
Odsunęłam się krok do tyłu i zaczęłam lustrować chłopaka. Najpierw spostrzegłam czarną jeansową kurtkę z futerkowym kołnierzem. Pod nią była czarna bluza z kapturem. Mój wzrok wędrował coraz wyżej i w końcu napotkał ostro zarysowaną szczękę pokrytą kilkudniowym zarostem. Wyżej był prosty nos oraz czekoladowe oczy.
Kurwa.
- Ethan - szepnęłam bezgłośnie. Gdy zrozumiałam że wcale mi się nie wydaje, kto kto przede mną stoi, serce na chwilę mi stanęło.
- Proszę proszę, Ania Shirley we własnej osobie - prychnął z pogardą. Nie chciałam dać po sobie poznać zaskoczenia więc szybko się wyprostowałam i hardo spojrzałam w oczy chłopaka. Nawet na swoich siedmiocentymetrowych obcasach byłam sporo niższa. Dwadzieścia centymetrów to jednak była wystarczająca różnica abym musiała zadrzeć głowę.
- Co tu robisz, Collins? Rodzice cię wysłali? Jak tak, to gdzie biała flaga? - spytałam głosem, który aż ociekał jadem.
- Czyli przestajemy bawić się w ksywki? Szkoda, musiałem trochę pomyśleć, zanim przypomniałem sobie rudą bohaterkę. Ale dobrze, Rosley - burknął z wyższością. Nachylił się w moją stronę, a gdy odchyliłam się do tyłu w jego oczach błysnęło samozadowolenie, a na usta wpłynął cyniczny uśmiech.
- Co tu robisz? - powtórzyłam z niego mniejszym zacięciem.
- Nie martw się, przyjechałem do kuzynki, a nie do ciebie. Nawet sądziłem, że nie będzie cię tu dziś, ale taka widać cecha kujonów. Nie opuszczą więcej niż potrzeba - wytknął mi.
- Jakim cudem dziewczyna z tak bogatej rodziny nie mieszka gdzieś w apartamencie ze złotymi klamkami...? - spytałam wrednie. Coraz bardziej powracała moja pewność siebie.
- Nie interesuj się za bardzo, Rosley - próbował zatrzymać moją ciekawość. Poprawił kurtkę i włożył ręce do jej kieszeni.
- To może przestań robić za słup, na który wpadają niewinne studentki - próbowałam mu dopiec. Niestety brunet na wszystko miał wymówkę, a jeśli nie, to zadawał taki cios, że przeciwnikowi ciężko było odeprzeć atak.
- Niewinne? - zaśmiał się pusto. Czułam, że ten martwy dźwięk będzie mi dzwonił u uszach jeszcze długo. Chwilę potem spoważniał, a jego spojrzenie zmrażało krew w moich żyłach.- Przez twoje istnienie posypało się całe moje życie.
- Jasne, zwal wszystko na mnie. W końcu to był mój pomysł. Tylko twoje życie wywróciło się do góry nogami - wybuchnęłam. Z każdym kolejnym spotkaniem z nim moja ręka coraz bardziej chciała spotkać się z jego twarzą.
- Ty jakoś nie straciłaś najważniejszej osoby w swoim życiu. Wiedziałabyś jak to boli, gdybyś choć raz musiała pożegnać kogoś kogo kochasz - rzekł oschle, po czym zadarł głowę i odszedł nie zaszczycając wzrokiem nawet idącej korytarzem profesorki.
Cameron.
Obróciłam głowę w bok i spojrzałam na Cassie. Dziewczyna stała metr ode mnie i przyglądała się raz mi, a raz oddalającemu się brunetowi, wędrując wzrokiem między nami. Miała wytrzeszczone oczy i szeroko otwarte usta.
- Layla... Co to było? - spytała brunetka dalej będąc w szoku. Nie ruszyła się nawet o milimetr.
- Ethan Collins znany też jako pieprzony dupek we własnej osobie - westchnęłam, próbując powstrzymać rodzący się w sercu ból na samo wspomnienie brata.

CZYTASZ
Not Today
RomansaLayla i Ethan to dwoje młodych ludzi, których rodzice postawili przed faktem dokonanym. Nie od dziś wiadomo, że ludzie sobie przeznaczeni nie spotykają się w odpowiednim miejscu, czasie ani okolicznościach. Tak jest i tym razem. Rodzą się między nim...