Rozdział 8

117 9 43
                                    

Pov: El

Mineły 2 miesiące od ostatniego momentu kiedy rozmawiałam z Max. Nie ruszałam się przez ten czas z domu i siedzę zamknięta w pokoju leżąc całymi dniami na łóżku. Nigdy nie czułam się tak okropnie. Dlaczego ta tęsknota tak boli? Czemu mi to zrobiła? Okłamywała mnie przez ten cały czas mówiąc, że mnie kocha...? Nie jestem w stanie w to uwierzyć Max by tego nie zrobiła.
Chciałabym tylko wiedzieć dlaczego tak zareagowała i czemu uważa, że byłoby mi z nią źle. Teraz jest źle. Nie potrafię normalnie funkcjonować. Nie śpie, nie jem leże całymi dniami w tym łóżku. Hopper próbował mnie jakoś pocieszyć i powiedział, że już nigdy nie da jej na mnie spojrzeć co tylko pogorszyło mój stan. Nie jestem na nią zła naprawdę. Chce tylko by do mnie wróciła. Chcę moją kochaną Max spowrotem.

Gdy nastało późne popołudnie w końcu postanowiłam wybrać się na jakiś spacer. Ubrałam koszulę taty oraz koszulke i spodnie, które znalazłam w szafie. Wychodząc z pokoju zauważyłam oglądajacego telewizję Hoppera, który wygladał na smutnego. Postanowiłam podejść i zagadać chcąc się dowiedzieć co się stało.

- Wszystko okej? - Spojrzałam na starszego, który powoli zmierzył mnie wzrokiem.

- Nie, znaczy... tak, tylko, martwie się o ciebie dzieciaku. Nie chce byś spędziła reszte życia przez jakąś rudą wiedźme - Powiedział podnosząc już powoli ton. Złapałam go za rękę by uspokoić i się do niego mocno przytuliłam.

- Ja też tak nie chce... tęsknie za nią... chce znów z nią być i żyć jak dawniej tato. - Hopper spojrzał na mnie nie wiedząc co przez chwile powiedzieć.

- Nie możesz oddawać się tej miłości całkiem dzieciaku. Nie jeśli ona na to nie zasługuje. Twoja miłość jest za cenna dla takich jak ona.

- Tato proszę, przestań tak mówić. Ja ją dalej kocham mimo wszystko. - Serce zaczęło mi bić szybciej z powodu emocji, które wywoływały u mnie ból i smutek.

- Ona cie skrzywdziła El. Osoby które kochają by tego nie zrobiły.

- Ona sama nie wie co zrobiła. Nie potrafię być na nią zła bo wiem, że to nie prawda.

- Dlaczego tak ślepo w to wierzysz co? Krzywdzisz się sama bo nie potrafisz sie w niej odkochać.

- Nie raz udowodniła, że potrafi poświecić swoje życie dla mnie tato. Nie potrafie być na nią zła.

- Nie rozumiem dzieciaku, ale nie chce dla ciebie źle.

- Wiem, ale kocham ją nad życie i nie zmienie nigdy o niej zdania. - Starszy już nic na to nie odpowiedział, a ja przytulajac go jeszcze chwilę wyszłam z chaty idąc powolnym krokiem w głąb lasu. Obserwowałam przyrodę i wszystko mnie otaczające powoli uspokajając swój umysł. Rozmyślałam o tym co się wydarzyło chcąc znaleźć sposób na ponowne naprawienie tego wszystkiego. Już prawie się udało. Nie może się tak to skończyć.

Dotarłam po czasie do miejsca, które jest bardzo bliskie memu sercu, miejsca, które było moim i Max ulubionym. Spoglądając na widoki mnie otaczajace usiadłam na ziemi napawając się spokojem i ciszą. Mimo tego czułam smutek z powodu braku towarzystwa mojej kochanej rudowłosej. Nie potrafię przestać o tym myśleć, a świadomość, o tym jak dziewczyna musi teraz cierpieć przytłacza mnie jeszcze bardziej.
Wpatrywajac sie w odbijające się na wodzie słońce wyjełam z kieszeni pewną rzecz. Był to odłamek zniszczonego walkmana, którego dałam mi w prezencie Max. Na tym odłamku był napis "Maxi" który był dla mnie czymś wyjątkowym. Od momentu, w którym Frank go zniszczył cały czas trzymam ten odłamek przy sobie wspominając najpiekniejsze momenty w moim życiu. Właśnie z nią.

- Tęsknie Max... - Powiedziałam cicho spogladając na odłamek wyobrażając sobie dziewczynę obok mnie póki nie poczułam, że ktoś mnie obserwuje.
Powoli wstałam z ziemi rozgladajac sie do okoła, za jakąkolwiek oznaką czyjejś obecności, lecz nic takiego nie dostrzegłam. Może to tylko takie przeczucie El jesteś już przewrażliwiona.
Spogladajac na zachodzące słońce postanowiłam powoli kierować się w stronę chaty. W lesie słychac było tylko szum liści i zwierzęta mieszkające w tym miejscu. Mimo tego, że wcześniej nikogo nie widziałam dalej czułam czyiś wzrok na sobie. Zaczęłam iść troche szybciej co chwile oglądając się za siebie, lecz w całym lesie panowała już ciemność.
Usłyszałam po chwili dźwięk łamiących się gałęzi pod ciężarem blisko mnie. Przerażona odsunęłem się spogladając w tamto miejsce, lecz nic nie mogłam dostrzec.
Zaczełam szybko iść do chaty coraz bardziej będąc przerażona faktem, że ktoś mnie śledzi.
Nagle ponownie usłyszałam dziwny dźwięk. Tym razem był to odgłos upadania przez kogoś. Ktoś tu ewidentnie jest.
Schowałam się szybko zza drzewem chcąc sprawdzić, kim jest osoba, która mnie śledzi.

- Miło cie znów widzieć piękna - Usłyszałam charakterystyczny głos zza moich pleców. Gwałtownie odwróciłam się zauważając blondyna stojącego przede mną, który po chwili wbił mi coś w szyje, a jedyne co pamiętam to jego uśmiech, który powoli zaczął mi sie rozmazywać przed oczami.

Pov: Max

Wywalając się w środku lasu bo pieprzona idiotka chodzić nie umie usłyszałam, jakiś głos dobiegajacy zza jakiegos drzewa. Powoli wstałam szukając wzrokiem jakiejś postaci. Dostrzegłam po chwili wyłaniającego się z ciemności mojego pieprzonego Ex niosącego na rękach El do jasnej. Zszokowana ukryłam się trochę bardziej zza drzewem. Max ty pieprzona idiotko do tego właśnie doprowadziłaś.

- El... - Szepnęłam cicho do siebie spogladając na oddalajacego sie z brunetką chłopaka. Cholera Max. Myśl. Co ja mam robić?!

------------------------------------------------------------

Dziś troche krótszy i wolniejszy, ale powoli znów się bedzie rozkręcać. Pozdrawiam <3

New Romantics ~ Elmax Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz